Sławomir Zatwardnicki Sławomir Zatwardnicki
119
BLOG

Chłonąć jak dziecko, pysznić się jak dorosły

Sławomir Zatwardnicki Sławomir Zatwardnicki Kultura Obserwuj notkę 0

 

Należy podkreślić tę dziecięcą chłonność na poznawanie i przeżywanie wszystkiego. Jak to się dzieje, że z czasem dziecko zamienia się w dorosłego, który wszystko wie?
 
Wystarczy, że się obudzi, a już się budzi jego ciekawość do świata. Otworzy oko i już widzi coś, czym koniecznie trzeba się zająć – czy będzie to autko, czy pluszowy miś, czy zamek w swetrze taty. Trzeba sprawdzić nabyte wcześniej wiadomości, poćwiczyć umiejętności, zadziwione oczy zwrócić na to, co zawsze (czyli niecałe dwa lata) tu było, ale dopiero teraz okazało się czemuś służyć.
Do nauki najlepiej nadaje się starsza o niemalże dwa lata siostra. Rodzice nie zawsze mają czas, a i te czynności, którymi się zajmują, nieczęsto przypominają zabawę. Co innego siostra! Jeszcze za mały, by ją wpaść na to, że można ją bić, przytula się tylko tym chłopięcym rodzajem przytulania, które raczej boli stronę przytulaną niż cieszy... I traktuje jak wyrocznię wszystko, co ona powie czy zrobi. (Oczywiście najbardziej podoba mu się to, z czego niezadowoleni są rodzice).
Najśmieszniej jest wtedy, gdy mierzyć chce siły na zamiary, a sił okazuje się mieć jednak zbyt mało... Na przykład ostatnio, gdy razem się kąpali, a siostra powiesiła nogi na krawędzi wanny i oparłszy dłonie o dno podnosiła pupę huśtając ciałem „na lianie”, jak twierdziła. On nawet nie spojrzał, wystarczyło mu tylko rzucić kątem oka i już próbował naśladować huśtanie. Niestety, nóżki okazały się zbyt krótkie, wyciągał je aż palce zbielały i tak śmiesznie przez chwilę drżały w powietrzu...
Siostra intuicją nie tyle kobiecą, co dziecięcą, rozumie, że i jej trzeba się dostosowywać do młodszego brata. Nie jest w swoim więcejwiedzeniu wszystkowiedząca, nie zachowuje się wyniośle, bez śladu zarozumiałości wygłasza pouczenia, by zaraz potem dostosowywać się do niego. Porozumiewają się na przykład w jego języku. „Tak” to „ba”, „auto” to „ako”, a ze słów nierozszyfrowanych przez rodziców jest jeszcze „ciam” (śmieją się wtedy, ale z czego?).
Należy podkreślić tę dziecięcą chłonność na poznawanie i przeżywanie wszystkiego. Jak to się dzieje, że z czasem dziecko zamienia się w dorosłego, który wszystko wie? Ot, tacy dziennikarze na przykład. Niby chłonni nowej wiedzy, a postradali wszystkie rozumy i niczego prawdziwie nowego nie są już w stanie przyswoić... W którym momencie rodzi się ta pycha, ta śmierć za życia?

Teolog, publicysta, autor wielu artykułów oraz dwudziestu książek; ostatnio wydał: Maryja. Dlaczego nie?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura