Dziękuję za inspirację Bisnetusowi i Sowińcowi. Sowiniec przypomniał pawłowe wskazanie dla wierzących, Binetus opisał je w kilku słowach.
Tak, Chrystus ponad wszelkie ekskluzywizmy, nacjonalizmy, socjalizmy, korporacjonizmy, itp. nauczał - jak by to nazwać? - miłości, braterstwa. Nauczał, że wróg może stać się przyjacielem i ten, kto nas nienawidzi, stanie się bliskim. Tak zapisano w Ewangelii. Ktoś może złośliwie powiedzieć, że OK, Jemu było łatwo to powiedzieć, bo jest Bogiem, czyli Dobrem Wcielonym.
Nam jest trudniej. Mamy swoje obowiązki. Wobec domów, krwi i języka. Tak, wiem, mówienie tego dziś, w epoce kosmopolitycznej polti-poprawności to ekstrawagancja. Dla wielu polskość jest śmieszna i niepotrzebna. Zbędna, zaprzeszła. Dla niektórych też haniebna. Dla innych zbędna.
To napięcie: "Nie masz Greczyna ni Żyda" - "Królewski szczep piastowy". "Jestem Polakiem, mam obowiązki polskie". Nie dam się nabrać na egalitaryzm korporacji, bo stoi za nim cudzy kapitał i cudza supremacja. A ja chciałbym, żeby Polacy byli właścicielami i fabrykantami, nie tylko podnajemcami cudzego dobra.
"Mam obowiązki polskie". To znaczy, że nie tylko słucham z szacunkiem hymnu, że znam go, ale że swoje państwo traktuję serio. Choć to trudne, przyznam, bo to państwo wciąż zachowuje się wobec obywateli wrogo i czasem obelżywie. Bo elita mojego kraju to [ech], te pyski oglądane w TV to [...].
Najtrudniejsza, najwspanialsza rzecz: jak pogodzić wiarę chrystusową z narodową tożsamością?
Moja odpowiedź jest jedna: mamy prawo bić się za Ojczyznę. I mamy taki obowiązek. Bo to jest nasza tożsamość. W nią z urodzenia jesteśmy wpisani i póki nam życia na ziemi, tego skrawkajesteśmy zobowiązani bronić.
ps. Filip Memches miał rację: to był jeszcze Związek Radziecki.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka