coryllus coryllus
656
BLOG

Pięknoduch w psiarni

coryllus coryllus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Dzięki temu człowiekowi Hitler mógł prowadzić wojnę do końca. Żadne państwo nie mogłoby utrzymać produkcji zbrojeniowej na tak wysokim poziomie przy ciągłych bombardowaniach i walce na dwa fronty, III Rzesza potrafiła to zrobić dzięki geniuszowi jednego człowieka – Alberta Speera, „nadwornego” architekta Hitlera.

To co uderza w pamiętnikach Speera najbardziej to jego pogarda dla wszystkich ludzi z otoczenia wodza. Speer przygląda im się tak, jak uważny przyrodnik ogląda przez lupę walczące ze sobą owady. Nie ma złudzeń. Goebbels to największa wesz w tym całym towarzystwie, Goering budzi wstręt swoimi upodobaniami – przyjmuje kiedyś Speera wystrojony w szlafrok koloru lila, w czarnych pończochach, z pomalowanymi ustami i paznokciami. Bormann to skończony cham, gotów skazać na powolną śmierć w obozie koncentracyjnym każdego kto mu się przeciwstawi. Surowość Speera jest jednakowa dla wszystkich, no prawie dla wszystkich: Keitel to według niego idiota i powolne narzędzie w ręku Hitlera, Baldur von Schirach to zbrodniarz. Tylko wobec dwóch ludzi krytycyzm Alberta Speera traci swą ostrość; Adolfa Hitlera i siebie samego Speer ocenia zdecydowanie zbyt łagodnie.
Przyjrzyjmy się jak to się stało, że człowiek taki, jak Albert Speer absolwent wydziału architektury w Karlsruhe, w Monachium i Berlinie Charlottenburgu zajął tak wysoką pozycję u boku Hitlera. Speer nie miał żadnego zaplecza politycznego ani wojskowego, nie był jednym ze starych towarzyszy wodza, którzy przesiadywali z nim w monachijskich piwiarniach, tłukli się z komunistami i rozbijali żydowskie sklepiki. Był człowiekiem z zewnątrz, architektem, pięknoduchem, osobnikiem posługującym się wyobraźnią i zdobytą wiedzą. Kim byli ci, którzy otaczali Hitlera, wszyscy wiemy, to była sfora. Psy bynajmniej nie myśliwskie, raczej psy szkolone do zabójstw, gotowe na każdą podłość byle utrzymać własną pozycję w stadzie.
Młody architekt Albert Speer trafia najpierw na Goebbelsa, który zleca przebudowę gmachu ministerstwa propagandy. Mały kuternoga jest zadowolony, opowiada o tym wszystkim dookoła, także Hitlerowi. Speer, który już wcześniej widział Hitlera w Mannheim był nim zauroczony. Hitler z opisów Speera nie wygląda tak, jak nam go pokazują na starych kronikach, nie jest wrzeszczącym do mikrofonu furiatem. Speer wyraźnie daje do zrozumienia, że Hitler nie oddziaływał na tłumy w brutalny sposób. To nam dzisiaj się tak wydaje. W swoich pamiętnikach Albert Speer wspomina błękitny garnitur Hitlera i jego miękki południowy akcent. Wódz był zawsze opanowany i wydawał się znacznie dojrzalszy od swoich podkomendnych. Nigdy się nie unosił, zawsze mówił spokojnie i rzeczowo. To co oglądamy to kroniki wojenne, tam Hitler jest już zupełnie inny, już nie musi grać, nie musi uwodzić Niemców. Hitler bardzo się Speerowi spodobał, ale do współpracy było jeszcze daleko. Teraz przyszła kolej na uwiedzenie Hitlera, stało się to przed pierwszym maja 1933 przy okazji przygotowywania masowego wiecu na polach Tempelhof. Oprawa uroczystości jaką wymyślili partyjni dygnitarze była popisem żenującej intelektualnej bezsilności. Speer nazwał to dekoracją festynu strzeleckiego. W ciągu jednej nocy zaprojektował trybunę, którą wszyscy znamy, w ciągu jednej nocy powstał styl, który wszyscy kojarzymy z nazizmem. Surowa, nawiązująca do doryckiej architektury trybuna, a nad nią trzy flagi wysokości dziesięciopiętrowego domu. Dwie w barwach czarno, biało, czerwonych, a środkowa krwistoczerwona ze swastyką. Flagi były oświetlone mocnymi reflektorami. Przed trybuną miały defilować czworoboki z pochodniami. To wszystko robiło piorunujące wrażenie. Hitler był zachwycony, a dalsza kariera Speera przesądzona. Nie bez znaczenia był tu zapewne fakt, że wódz sam uważał się za artystę niedocenionego, dwa razy odrzucono jego prace w wiedeńskiej akademii. Hitler też chciał być architektem, pisała o tym jego siostra w swoich pamiętnikach, jego gust różnił się co prawda dramatycznie od gustu Speera (Hitlerowi podobała się opera w Paryżu, a najlepszym malarzem był dla niego Arnold Spitzweg, Speer nawet nie spoglądał w stronę takich „dzieł”), ale to nie było ważne. Hitler wyczuł, że Speer ma talent i że tym talentem go przewyższa. Postanowił powierzyć mu spełnienie swoich marzeń.
 
Zaczęło się od przebudowy kancelarii Rzeszy, Hitler chciał mieć siedzibę taką, żeby każdy kto tam wchodzi czuł swoją nicość. Wnętrza miały przytłaczać, długie korytarze wiodące do olbrzymich pomieszczeń gdzie stały biurka wielkości małych lotnisk, miały przekonać zagranicznych dyplomatów, że trafili do siedziby szefa państwa, które jest wielkie naprawdę, ponieważ potrafi swą wielkość pokazać. Speer został architektem Hitlera, a ten powierzył mu plany przebudowy Berlina i wielkich miast niemieckich. Hitler wyznaczył Speera na to stanowisko, wierzył bowiem, że jego państwo przetrwa wieki, a po jego śmierci ktoś musi kontynuować dalekosiężne plany i całkowicie zmienić oblicze Niemiec. Albert Speer napisał w swoich pamiętnikach, że Hitler był jego Mefistofelesem, Speer sprzedał dusze za stanowisko. Dużo w tym egzaltacji, zważywszy, że stanowisko to wiązało się także prócz morderczej pracy, także z zaszczytami, władzą i gratyfikacjami finansowymi. Speer jakoś tego nie widzi, nie przeszkadzają mu prześladowania Żydów, morderstwa i terror. Żyje swoją pracą. Obaj z Hitlerem całkiem serio zajmują się kreśleniem planów i budowaniem makiet nowego Berlina, Monachium czy Linzu. Obaj wierzą, że są w przededniu realizacji tych ogromnych projektów. Myśli o wojnie wcale nie mącą ich pewności. Są przekonani o zwycięstwie.  W czasieomawiania tych planów Hitler dostrzega w swoim architekcie coś znacznie bardziej mu potrzebnego niż tylko umiejętności planowania urbanistyki. Kiedy wybucha wojna Speer awansuje na ministra uzbrojenia i amunicji (1942). Okazuje się najlepszym kandydatem na to stanowisko. Z wyraźną satysfakcją opisuje Speer trudności z jakim się borykał przy organizacji produkcji czołgów, z dziecinną radością opowiada, jak pokonywał kolejne trudności i utrzymywał produkcję zbrojeniową na najwyższych obrotach, mimo bombardowań. Nie pisze tylko nic o tysiącach przymusowych robotników wywożonych z Europy wschodniej, poddanych terrorowi i pracy ponad siły, po to by on - Speer mógł wykonać swój niewykonalny plan. Dla Speera pracował przemysł włoski, francuski, czeski i właściwie każdy w okupowanej Europie. Speer doprowadził do niemożliwego – wraz ze zbliżającym się końcem wojny, osłabione Niemcy nie zmniejszały produkcji zbrojeniowej, ale z miesiąca na miesiąc ją zwiększały. Dla przykładu: w 1941 wyprodukowano w Rzeszy 133000 karabinów, w 1943 209000, a listopadzie 1944, kiedy wojska radzieckie szykowały się do forsowania Wisły, a alianci bombardowali niemieckie miasta prawie codziennie przemysł kierowany przez Speera wyprodukował 307000 karabinów. To samo było z czołgami i artylerią. Produkcja rosła i zasilała wszystkie fronty. Speer potrafił coś czego dziś dokonują całe sztaby ludzi; planował w skali makro i robił to z precyzją mikrometryczną. Oczywiście miał absolutną władzę i setki tysięcy posłusznych niewolników. Ale w czasie wojny każdy na jego miejscu w każdym kraju miałby absolutną władzę i setki posłusznych niewolników. Państwa walczące z Rzeszą nie musiały ewakuować fabryki czołgów w ciągu nocy i budować jej od nowa w innym mieście w strefie bezpiecznej od nalotów, a Speer robił takie rzeczy. Po wojnie kiedy aresztowano go i osadzono w więzieniu w Spandau jeden z amerykańskich generałów powiedział, że gdyby miał świadomość, że za całą genialnie zorganizowaną produkcją wojenną Niemiec stoi jeden człowiek robiłby wszystko, żeby tego człowieka zlikwidować. Dzięki Speerowi wojna ciągnęła się o kilka lat dłużej niż powinna. Hitler dobrze wykorzystał swojego geniusza, ustawił go we właściwym miejscu. Posłuszny idiota, albo tępy karierowicz na tym stanowisku oszczędziłby z pewnością życie milionów ludzi. Niemcy padłyby gdzieś koło jesieni 1944 roku.
W czasie procesu norymberskiego radziecki oskarżyciel domagał się dla Speera kary śmierci. Amerykanie i Anglicy wybronili go. Albert Speer odsiedział 20 lat w więzieniu w Spandau pod Berlinem. Zmarł w 1981 roku w Londynie. Jego syn Albert jest jednym z najbardziej wziętych architektów na świecie.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Kultura