coryllus coryllus
330
BLOG

Emocje chamów

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 24

Nic mnie nie obchodzi kto zdobędzie nagrody na gdyńskim festiwalu filmów polskich i jakie to będą nagrody, nie zamierzam również oglądać filmów, które będą tam pokazywane.

To bez sensu, bo co roku pokazuje się tam filmy o tych samych bohaterach. Takiego nagromadzenia sztampy, fantastyki obyczajowej i głupot, jakie mamy dziś w naszym kinie,  nie było nawet w kinie radzieckim lat 50.
 
Zacznijmy od bohaterów. Każdy film polski musi pokazywać jedną z wymienionych postaci: bandytę, kurwę o złotym sercu, zakonnika, bezdomnego z dworca, nauczyciela polskiego, emerytowanego lub czynnego policjanta. To jest zestaw standardowy, który bywa czasem poszerzany o pielęgniarki, lekarzy lub listonoszy. Więcej szczęścia mają żołnierze, leśnicy, marynarze i przedstawiciele handlowi. Ich nikt w filmach nie umieszcza, a przez to nie muszą czuć się wydrwieni i upokorzeni.
Bandyta w filmie jest po to, by przeżywać rozterki związane z wykonywanym zawodem, który nie daje mu satysfakcji ani szczęścia osobistego. Bandycie partneruje zwykle młoda i niedoświadczona kobieta pochodząca ze sfer od bandytyzmu odległych, przynajmniej w teorii. Bandyta i kobieta zakochują się w sobie, co oczywiście prowadzi do tragedii. Tak jest w jednym z filmów, które pokazywali w Gdyni w zeszłym roku. Jaki to film i tak nie ma znaczenia. W innym bandyta zaprzyjaźnia się z chłopcem i przyjaźń ta wnosi wiele nowego w ich życie. Pewnie więcej w życie chłopca niż bandyty, ale tego nie dało się wyczytać z recenzji. W kolejnym dziele inny bandyta rozmawia z dziennikarzem, który jest „pokiereszowany życiowo”, co prawdopodobnie oznacza, że przestał sypiać z jakąś panią, a drugiej jeszcze nie znalazł. Rozmowy z bandytą wzbogacają jego życie, a bandycie uzmysławiają że bandytyzm to nie jest dobra droga życiowa dla człowieka wrażliwego, który kocha.
 
Tak naprawdę nawet nie chce mi się tego drwić. To drwi samo z siebie, tylko dlaczego jeszcze kosztuje tyle pieniędzy?
Dziwki  o złotym sercu są dwojakiego rodzaju: dają albo za pieniądze, albo z powodu owego złotego serca, wiadomo bowiem, że człowiek o złotym sercu nie potrafi odmówić (kurcze, jak to dobrze, że nie mam złotego serca). One także przeżywają różne dylematy, ale jak zauważyłem ostatnimi laty zaludniają głównie drugi plan i tylko w niektórych produkcjach ustępując pola bandytom. Był kiedyś także zakonnik, sama dobroć, który w jakimś filmie musi oddać życie za umierającego wrażliwego chłopaka, który jest nieuleczalnie chory. Jakim sposobem zakonnik załatwi z panem Bogiem, żeby to on umarł, a nie ten chłopak? Wolę się nad tym nie zastanawiać, jedyne co mi przychodzi do głowy to interwencja kosmitów, ale na to niestety filmowców w Polsce nie stać. Zajęci są kręceniem wybitnych dzieł.
Dalej idą bezdomni. Bezdomni i nieudacznicy albo mieszkają na dworcu, albo bez przerwy są w drodze, bo nie mają domu i tułają się od miasta do miasta. Na tym dworcu poznają oni wrażliwe dziewczęta, które dopiero co uzyskały pełnoletniość, zakochują się w nich, acz z oporami i próbują zbudować wspólnie przyszłość.
Wyjątkiem w tym wszystkim jest film „Testosteron”, który opowiada o jakimś weselu, którego nie było. Jest tam cała gromada facetów, którzy mają coś do powiedzenia o kobietach. To jest dobry film dla emerytów z mózgiem nie spustoszonym jeszcze przez chorobę Parkinsona, szkoda że ich akurat nikt na festiwale filmowe nie zaprasza („Testosteron był w zeszłym roku).
Ach! Byłbym zapomniał o nauczycielach polskiego. To nad nimi zwykle najbardziej pastwią się filmowcy. To oni uosabiają całą beznadzieję egzystencji w tym kraju, to ci wstrętni belfrzy, co każą się uczyć na pamięć nikomu niepotrzebnych rzeczy. To oni są nad Wisłą ilustracją powiedzenia z „nędzy do pieniędzy i z powrotem”. To ni muszą porzucać swą nędzną, źle opłacaną pracę, z poczuciem zmarnowanych lat na studiach, po to by odnajdywać się w nowej industrialnej rzeczywistości i zdobywać świat jako copywriter lub dziennikarz. Rozdarcie polonisty to ulubiony motyw rodzimych twórców filmowych. I jeszcze policjanci, portretowani zawsze jednakowo, albo jako gruby, lekko chamski komendant z prowincji albo, jako emerytowany twardziel z oczami zachodzącymi mgłą (taki jest wrażliwy) , który odmienia swoje życie i jedzie mieszkać na prowincję pomiędzy menelstwo i traktorzystów. Tyle. Żadna prawdziwa postać, która miałaby coś do powiedzenia o świecie nie istnieje w polskim filmie. Nie dlatego, że nie istnieje w ogóle. W takie postaci nie wierzą filmowcy, to są istoty żyjące poza percepcjami ludzi filmu, są jak duchy wyłażące z telewizora.
 
Żeby Clint Eastwood mógł zrobić taki film, jak „Bez przebaczenia” musiał wyobrazić sobie faceta, który jest kompletnym alkoholikiem i nie ma zamiaru przestać nim być. Musiał wiedzieć na czym polega zawód rewolwerowca, czyli poznać prawdę nie wszystkim niestety dostępną, że strzelanie to nie jest jazda na rowerze i raz na zawsze się tego człowiek nie nauczy. Można odwyknąć i zapomnieć celować. Są tam co prawda dziwki o złotym sercu, ale w charakterze dekoracji i pretekstu. Eastwood musiał poznać historię Dzikiego Zachodu i wiedzieć, że snuli się po prerii tacy ludzie, jak Duke of death, o których pisano powieści i artykuły w gazetach. Musiał też wiedzieć, że miasteczka na zachodzie nie były oazami swobody obyczajowo religijnej, bywało najczęściej tak, że rządziła nimi klika bezwzględnych skurczybyków nazywająca siebie stróżami prawa. To wymagało od Eastwooda i jego asystentów wykonania jakiejś pracy myślowej, przeczytania kilku książek i obejrzenia kilku filmów oraz zasięgnięcia rady ekspertów. Zrobienie filmu od poloniście co szuka pracy w Warszawie, albo o policjancie, który ucieka na wieś nie wymaga niczego, jak człowiek się uprze i ma charakter to może nawet nie zapłacić scenarzyście. No i co się stanie? Nic! Scenarzysta podkuli ogon pod siebie i będzie siedział cicho.
Dramaty polonistów polegają na czymś zgoła innym niż niemożność zatrudnienia się w branży reklamowej. To są ludzie, którzy żyją z tego, że istnieje język polski i polska kultura, potencjalnie są to dobrzy patrioci, choć nie wszyscy. Wykonywanie innego zawodu niż wyuczony jest dla nich degradacją. Nie każdy będzie dziennikarzem lub reklamiarzem. Część zostanie zmuszona do zmywania garów i zamiatania ulic. Sytuacja wielu z nich przypomina sytuację misjonarza osamotnionego wśród dzikich plemion i to jest dramat prawdziwy. Bo ci, którzy uczą i będą uczyć przez całe życie nie mają nadziei na nic, a najmniej na to, że ktoś ich pracę doceni. Poza tym wszystkim, tym ludziom o coś chodzi, coś mają w głowach, najczęściej nie chodzi im o dziewczyny i kasę. Inaczej nie szli by na polonistykę.
 
Historie i ludzie w filmach robionych w Polsce wiernie odbijają rzeczywistość opisywaną w gazetach i pokazywaną w innych filmach dwadzieścia lub trzydzieści lat temu. W Gdyni pokazywali kiedyś  taki film, w którym młode bezdzietne małżeństwo przygarnia na święta małego chłopca z domu dziecka i to ratuje rozpadający się związek. Nie śmieję się z tego celowo, nie ma z czego, to jest chyba 64 taka produkcja w ciągu ostatniego półwiecza.
Pointą tego tekstu powinno być pytanie: jaka jest funkcja filmu dziś w Polsce, po co się te filmy robi i po co się je pokazuje widzom? Zakładając bowiem, że chodzi jedynie o pokrojenie budżetu, to można tych filmów nie pokazywać i nie dręczyć ludzi, wystarczy podzielić pieniądze pomiędzy kolegów i wio, do domu.
 Załóżmy jednak co innego, postawmy tezę zupełnie fantastyczną – nie chodzi o podział pieniędzy pomiędzy kolegów i znajomych!
 
Tylko o co, takim razie? Ja niestety nie wiem po co się w Polsce kręci filmy, bo nie interesują one nikogo poza tymi, którzy je produkują. Nie interesują one nawet (a może w szczególności?) tych, którzy mają przykazane przez naczelnego pisać o nich dobrze, bo inaczej dystrybutor i producent nie dadzą reklam. Odpowiedzi na to pytanie nie dostaniemy do chwili kiedy ktoś zrobi film, który przyciągnie do kin miliony widzów bez promocji. To jest możliwe. Może nie w tym pokoleniu, ale jest możliwe na pewno.
 
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Kultura