coryllus coryllus
337
BLOG

HWDP

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 9

Finezyjny ten tytuł przyszedł mi do głowy po obejrzeniu kilku rodzimych produkcji serialowych, których bohaterami byli policjanci. Nie mam w domu telewizora, więc seriale obejrzałem u znajomych od razu w większej dawce. Siedziałem z ustawi wywiniętymi w podkówkę i gapiłem się na wyczyny dzielnych i pięknych, jak poranek w górach stróżów prawa. Komisarz Zawada (jakoś się ten aktor nazywa, ale jak?) z Zakościelnym i panią o urodzie wprost z filmu „Mroczne widmo” biegają po mieście w poszukiwaniu bardzo groźnych przestępców. Ci z kolei wyglądają, jakby pozamieniali się na głowy z mieszkańcami podrzędnego ogrodu zoologicznego położnego, bo ja wiem gdzie? Może w jakimś Zamościu? Policjanci są tacy, że już, już i mogą zacząć pisać wiersze o miłości, a bandyci z kolei zdolni są do wszystkiego. Żeby numery te powtarzały się jedynie w jednym filmie – tym z Zakościelnym – ale one są we wszystkich! W tym z Mirosławem Baką i w tym z Radziwiłowiczem, choć tam akurat ktoś zastanowił się chwilę - Radziwiłowicz wygląda, tak jak wygląda i nic nie może tego faktu zasłonić.

 
Najlepszy jest właśnie serial „Glina” po pierwsze dlatego, że zamiast dotychczasowych twardzieli (Linda, Pazura, Lubaszenko) główną rolę gra Człowiek z Żelaza. Zabieg obsadzenia Radziwiłowicza w tej roli miał przekonać widza, że ma do czynienia z dziełem ambitnym i dobrym, dużo lepszym niż pazury Lindy. Tymczasem Radziwiłowicz, aktor wybitny (tak mówią, ja się nie podejmuje oceniać) toczy przez wszystkie odcinki zaciętą bitwę ze scenariuszem tak kretyńskim, że „Magda M” to w porównaniu z nim murowany kandydat do wszystkich możliwych nagród. Radziwiłowicz tę bitwę niestety przegrywa, przegrywa ją również dodany do niego na zasadzie duży gruby-mały chudy, Maciej Stuhr. Dlaczego? Po pierwsze obaj (Robert Gonera także) nie są ubrani, jak policjanci z początku XXI wieku, są ubrani tak jak sobie to wyobraża scenarzysta, który słyszał że policja zarabia mało i wywnioskował stąd, że gliniarze noszą się jak kalwaryjskie dziady. Kurtki które zakładają na siebie Radziwiłowicz i Stuhr w tym serialu nie były noszone w Polsce nigdy, nawet za Gomułki. Może były noszone w republice Komi, albo przez Czukczów, ale to też na długo przed Chruszczowem . Policja rzeczywiście nie ubiera się w jakoś szczególnie wyszukany sposób, ale nie tak, na litość, nie tak…
Najbardziej idiotyczne w tym serialu są sprawy, które mozolnie rozsupłują Radziwiłowicz ze Stuhrem. Są to tak zwane sprawy „mocne”, gdzie wszystko „idzie po twardym” i „nie ma ściem”, bandyci to stuprocentowe bydlaki, które zamordowałyby niemowlę na oczach matki i powieka by im przy tym nie zadrgała. Najmocniejsza sprawa to wykrycie burdelu, do którego zwabia się proste wiejskie dziewczęta, potem przychodzą tam różni ważni faceci ze świecznika i po „zrobieniu swojego” mordują je, bo za to właśnie zapłacili. Przerób musi być spory, bo chętnych jest niemało. Wypada to żałośnie niewiarygodnie. No bo co? Facet ma żonę i dzieci jada z nimi w drogich restauracjach, a potem jedzie na jakieś zadupie zamordować kilka dziewuch? I co -wraca? Do czego? Do polityki, do sportu, do biznesu? Rozumiem, że scenarzysta potrzebował czegoś mocnego, tyle że w filmach i nie tylko jest tak, że pokazywanie czegoś wprost, szczególnie jeśli jest to makabra, wywołuje efekt odwrotny od zamierzonego. Efekt komiczny – gdyby ktoś nie wiedział o jaki efekt mi chodzi. Nie inaczej jest w serialu „Glina”. Głupsze niż wątek kryminalny są w tym filmie tylko romanse i relacje bohaterów z kobietami.
Gonera, który na szczęście dla siebie ginie gdzieś na początku i nie musi brnąć przez to wszystko do końca, nawiązuje jakże oryginalny i niespotykany w innych produkcjach kryminalnych romans z żoną swojego kolegi zabitego przez bandytów. Jest to romans „twardy”, za każdym razem kiedy widzimy Gonerę i żonę kolegi nie mamy pewności czy on jej na koniec nie zamorduje lub nie zapłaci za to jakiemuś gangsterowi (czy scenarzysta ma żonę?).
Związek Radziwiłowicza jest jeszcze bardziej beznadziejny. Jego kobieta to jasna, jak łan pszenicy pielęgniarka, z którą on kontrastuje tak, że nikt ze znajomych pielęgniarki nie może zrozumieć dlaczego, ach dlaczego ona z nim jest. Przecież on pali takie mocne, śmierdzące papierosy, i przeklina okropnie i jest szorstki. Ale za to w środku jest wrażliwy – mogłaby im odpowiedzieć pielęgniarka, bo tak sobie to zaplanował scenarzysta. Pielęgniarka mimo, ze piękna i wierna przeżywa w końcu potężny kryzys, bo ma dosyć tego, że jej kochanek ryzykuje bez przerwy życie. Daje się uwieść w okolicznościach, a jakże, przypominających ponury burdel opisywany na początku (czy scenarzysta ma żonę?) , lekarzowi który wykorzystuje jej „emocjonalne deficyty”. To uwiedzenie to prawie gwałt, bo ona chce, ale nie może, serce i poczciwość toczą walkę z chucią i lękiem. Słowem: wszystko bardzo realistyczne, jak w życiu. Straszną cenę przyjdzie zapłacić naszej pielęgniarce za złamanie serca Radziwiłowiczowi. Lekarz, który wydawał się sympatycznym facetem okazuje się być zwyrodniałym sadystą, który musi bić kobiety (czy scenarzysta ma żonę?), całe szczęście przychodzi Radziwiłowicz i spuszcza mu taki łomot, że aż się meblościanka wali.
Nie będę opisywał innych wymienionych na początku „dobrych, polskich seriali”, są one prequelami (Ekstradycja) lub sequelami (Oficer) filmu glina. Tyle tylko, że policja nosi tam lepsze ciuchy.
 
Policja w tym i innych serialach odbywa najpierw długie narady wnioskując na podstawie absurdalnych i wyssanych z palca przesłanek o tym, któż też może być przestępcą. Oczywiście w tym czasie widz już dawno wskazał tego kogoś i teraz ziewa, albo rozdaje karty, bo akurat wpadł szwagier z piwem. Potem przed 45 minut filmu policja biega fałszywymi tropami, którymi nie poszedł by nawet burek sąsiadów, a na koniec po krótkim pościgu samochodem, kilku wyzwiskach i ciosach na korpus przestępca zostaje ujęty.
 
Kiedy rankiem wędrujemy przez miasto i widzimy na murach wiele mówiące napisy: HWDP, wiemy już kto jest ich autorem – na pewno nie kibice źle potraktowani przez oddziały prewencji. To widzowie polskich seriali kryminalnych fetują w ten sposób swoich ulubionych bohaterów.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura