coryllus coryllus
653
BLOG

Pisarz zapomniany

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 16

Ludzie uwielbiają narzekać na polską literaturę, a to że jest płytka, że zbyt przywiązana do miejsca i nie zajmuje się wielkimi sprawami tego świata. Najczęściej zaś narzekają na to, że postaci w książkach polskich pisarzy są płaskie, papierowe, albo infantylne i niedojrzałe jak nie przymierzając Zbyszko z Bogdańca. Kiedy jednak pojawia się pisarz, który robi wszystko by owe zarzuty nie znalazły w jego twórczości potwierdzenia, pamięć o nim zakopuje się głęboko i zmienia się temat rozmowy.

 
Nie przeczytałem wszystkich książek Stanisława Rembeka, przeczytałem tylko „Balladę o wzgardliwym wisielcu”, dwie gawędy styczniowe oraz „W polu”. Tekst niniejszy jest próbą rozwikłania zagadki – dlaczego pisarz o tak znakomitym warsztacie pozostaje zapomniany i dlaczego jego książek nie ma w kanonie lektur.
 
Kłopot z twórczością Rembeka może polegać na tym, że to jest coś niesłychanie gęstego i oblepiającego. Czytelnicy przyzwyczajeni do rozwodnionych polewek zgotowanych z młodzieńczych emocji i naiwnych złorzeczeń na okropność tego świata mogą się po prostu do tej lektury zniechęcić po kilku stronach. Rembek ma poza tym niezrozumiały dla dzisiejszych czytelników zwyczaj nazywania swoich bohaterów po nazwisku. W dodatku wszystkie nazwiska w tych książkach są polskie, nikt się tam nie nazywa Maurer  albo Olo, albo Beba Mazepo, albo jakoś podobnie. Jeden z bohaterów „W polu” nazywa się Paprosiński, a na imię ma Fidelis. Toż to nie do pojęcia przecież, żeby lansować dziś jakiegoś Paprosińskiego Fidelisa, który w dodatku urasta w tej powieści do rozmiarów Chrystusowych niemal.
 
Stanisław Rembek ma dziwną manierę, która także może być czymś nie do wytrzymania dla czytelników. Chodzi mianowicie o to, że w tych opowiadaniach i powieściach nie ma drugiego planu. Nie ma tam w ogóle dalszych planów. Twórczość Rembeka to jest jakieś poznaczone krwią i mózgiem średniowieczne malowidło, w którym nie zastosowano perspektywy. Wszystko jest tam na kupie; ludzie, konie, drzewa, wisielcy. I wszystko jest jednakowo ważne i istotne dla jakości i sensu dzieła. Takich rzeczy się już nie spotyka w naszym świecie uładzonych buntów za pięć groszy i rzygowin na parkiecie podmalowywanych akrylem przez wynajętych studentów z ASP.
 
Są także książki Rembeka książkami o Polsce. W dodatku takimi o jakich całe pokolenia rzekomo postępowej inteligencji rzekomo marzyły. Nie ma w nich więc kultu maryjnego, nie ma fanfar, nie ma defilad i morderczych szarż na bagnety i szable. Jest tam za to krwawy obłęd wojny, z którego wyłoniło się niepodległe państwo polskie, jest beznadziejna walka jednostek o przetrwanie i klęski, klęski, klęski. Dlaczego więc Stanisław Rembek pozostaje do cholery pisarzem zapomnianym? Może dlatego, że Rembek nigdy nie kwestionuje potrzeby uczestnictwa w owym obłędzie, tak samo jak nie kwestionuje potrzeby wywołania powstania styczniowego. Może dlatego, że jego bohaterowie, jeśli by ich porównać z jakimiś innymi popularnymi bohaterami literacko filmowymi z zachodu, pasują jak ulał do brytyjskich historii z czasów kiedy imperium ustępowało z Azji przed naporem Japończyków? Beznadzieja i wiara są w tych historiach prawie identyczne.
 
Stanisławowi Rebekowi przyszło żyć w czasach niełatwych, jego najważniejsze książki dotyczą spraw pomiędzy Polakami a Rosjanami najważniejszych i najgroźniejszych, a całe jego dojrzałe życie przypadło na okres bezwzględnej służalczości wobec Moskwy. W tych trudnych warunkach pisarz żył i nie tworzył, bo nie mógł. Żył na pograniczu głodu w małym mieszkanku przy ulicy Kobielskiej w Warszawie, które załatwił mu PAX, a ponoć nawet osobiście sam Piasecki. Umarł w 1985 roku. I to właściwie tyle o jednym z najwybitniejszych pisarzy polskich XX wieku.
 
 
Może jeszcze jedno; jest w tych książkach dużo symboliki religijnej i choć jest ona wyłożona, jak towar na półkach w przyzwoity sklepie, trudno ją na pierwszy rzut oka zauważyć. Ach i jeszcze to; opis przejeżdżającego przed pobitymi przez bolszewików oddziałami generała Żeligowskiego jest po prostu niezrównany.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Kultura