coryllus coryllus
204
BLOG

O obciachu

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 22

Ten tekst jest właściwie kontynuacją wczorajszych rozważań o sukcesach osobistych i sukcesach państwa. W dzisiejszym naszym języku antonimem słowa sukces jest słowo obciach. Używają tego słowa wszyscy politycy, którzy przeciwstawiają się prezydentowi Kaczyńskiemu. Uważają oni bowiem, że to właśnie on – prezydent Kaczyński jest najbardziej obciachowy na świecie, że trzeba go wymienić na kogoś mniej obciachowego, na kogoś miłego sympatycznego i fajnego, kto nie będzie przynosił krajowi wstydu źle zawiązanymi sznurówkami, reklamówką czy irasiadem. Wstyd bowiem, to najgorsza rzecz jaka może nasz kraj spotkać.

 
Pomyślałem sobie, że warto przypomnieć innych obciachowców, którzy przynosili wstyd swoim ojczyznom, obciachowców wyśmiewanych przez wszystkich ludzi będących na topie, będących cool i rozumiejących co to znaczy wstyd i jak go uniknąć. Wątek ten – tych przynoszących wstyd polityków wiąże się bezpośrednio z moim wczorajszym wpisem.
 
Wśród rozmaitych anegdot na temat Benjamina Franklina jest i taka, która mówi o szyderczej reakcji Brytyjczyków na zachowanie się tego wielkiego uczonego i polityka w Londynie. Otóż Franklin, człowiek czynu, praktyk, samouk, zamiast bywać na salonach i spotykać się z wpływowymi ludźmi łaził po składach z tekstyliami i spisywał na karteczce ceny tkanin. Jakby tego było mało opowiadał potem jeszcze wpływowym ludziom z kół dworskich o tym, jak bardzo różnią się te londyńskie ceny od cen amerykańskich i co z tego wynika. Miał po prostu szmergla na tym punkcie. Mało tego – on jeszcze o tych cenach chustek i kuponów pisywał w listach do żony. Żeby choć wspomniał o tym gdzieś w jednym miejscu - ale nie! Całe stronice pełne są rozważań co ile kosztuje w Londynie i dlaczego tak drogo. No i czy to nie jest obciach? Czy to nie jest wstyd dla ojczyzny takiego Franklina? Co sobie pomyśleli wpływowi, szlachetnie urodzeni Brytyjczycy o człowieku, który miast ożywiać salon perlistą rozmową o trendach, pieprzy coś o płótnie i rodzajach tkanin wełnianych. No wstyd. Po prostu wstyd.
 
Przy kolejnej postaci uczynić muszę pewne zastrzeżenie. Jasne jest dla mnie, że liczba miłośników opisanego niżej człowieka i jego potomków nie zbliży się w Polsce nigdy do liczby miłośników wielkich, włochatych pająków. Rozumiem to, ale nie mogę pochylić głowy przed nieprawdopodobną wprost skutecznością i konsekwencjami tejże, którą odznaczały się działania tego pana.
Król Prus Fryderyk Wilhelm I był obciachowcem na całą Europę. Nie dość, że zaczął panowanie od redukcji etatów na dworze, nie dość że wyrzucił z Berlina wszystkich niepotrzebnych darmozjadów i oszustów, to jeszcze odmówił namaszczenia sobie głowy przy koronacji świętymi olejami – żadnych mi tu olejów! – Wrzasnął kiedy zbliżył się doń duchowny z ampułkami. Przyjął po prostu hołd od stanów pruskich i tyle. Cała koronacja kosztowała raptem 4 tysiące dukatów. Takiej sztuki nie dokonał przed królem ani po królu Fryderyku nikt. I nikt się już na to nie zdobędzie.
 
Przez całe życie łaził ten król obciachu w poplamionym i źle kolorystycznie rozwiązanym oficerskim mundurze swojego królestwa. Swojego syna odznaczającego się ambicjami kulturalnymi i religijną opieszałością tłukł po plecach szpicrutą i wymyślał mu publicznie. Jak się później okazało czynił to nie tylko dla jego dobra, ale także dla dobra państwa. Pieniądze wydawał król na armię i armię tę szkolił osobiście. Nikt go przez to nie lubił i nikt go nigdzie nie zapraszał. Wizyty na dworze w Berlinie także uważane były za obciach. Dyplomaci pruscy dysponowali tak śmiesznymi budżetami, że niektórzy z nich musieli stołować się „na mieście”, bo nie stać ich było na utrzymanie własnej kuchni. Kiedy słali skargi do Berlina, król obciachu odpowiadał im, że mają wszędzie opowiadać o tym, że w Prusach jest stutysięczna armia. No i oni, płacząc ze wstydu, tak właśnie robili. Przy tym wszystkim król nie prowadził żadnej wojny. I ludzie nie mogli się nadziwić  - dlaczego? Jedyną awanturą w jaką się w dał było bardzo dobrze przekalkulowane zajęcie Szczecina. Uzyskał na to zgodę od najpotężniejszego ówczesnego gracza we wschodniej Europie – cara Piotra. Zapłacił za tę zgodę bursztynową komnatą, której pozbył się z wyraźną ulgą. Żołnierze króla wyrzucili więc Szwedów z twierdzy nad Odrą i tak już zostało – aż do 1945 roku.
Nie ma potrzeby pisać o tym co się działo po śmierci króla obciachu i kim był jego syn. Każdy to wie i nawet jak tego nienawidzi, to musi się zastanowić, choć przez chwilę – jak do tego doszło? Kto to wszystko rozkręcił?
 
Kolejny obciachowiec zrobił jeszcze większą karierę. Nazywał się Bonaparte i był Francuzem z przypadku. Gdyby nie zakup Korsyki przez Burbonów byłby biednym włoskim adwokatem, składającym grosz od grosza, żeby jakoś przeżyć. Nigdy nie nauczył się poprawnie mówić po francusku, mylił słowa, przekręcał je straszliwie i przynosił w ten sposób wstyd sobie, swojej rodzinie i swoim podwładnym. Wielokrotnie wyśmiewano jego niski wzrost, jego akcent, jego aspiracje i upodobania.
 
Lekceważenie to przeszło wkrótce z osoby samego Bonapartego na jego podwładnych, na armię którą dowodził. Armia ta, pełna przybłędów, obdartusów i złodziei miała zatrzymać Austriaków wkraczających do północnych Włoch. Każdy kto miał jakieś pojęcie o strategii, kto poważnie myślał o wojnie, wiedział, że to jest po prostu nie możliwe. I myśleli tak ci specjaliści wojskowi, myśleli aż do bitew pod Lodi, Rivoli i Arcole, a potem przestali myśleć i w owym stanie bezmyślności pozostali już na zawsze.
 
Na koniec napiszmy jeszcze kilka słów o politykach, którzy nigdy nie narobili sobie ani nikomu obciachu. W Polsce na pierwsze miejsce wysuwa się zdecydowanie Stanisław August Poniatowski. On zawsze był jazzy i cool. W Europie zaś czasów ówczesnych i późniejszych politykami najbardziej trendy byli władcy tacy, jak Katarzyna II, jej wnuk Aleksander, jej wnuk Mikołaj, jej prawnuk Aleksander i pra pra wnuk także Aleksander. Oni sami i ich poddani zawsze witani byli w Europie z otwartymi ramionami, byli bowiem ludźmi, którzy wiedzieli jak się zachować i co czynić, by zyskać sympatię innych polityków, w innych krajach. Środków na pozyskiwanie tej sympatii mieli zaś ludzie ci w nadmiarze i skwapliwie z nich korzystali. Ich poddani także mogli liczyć na zrozumienie wpływowych kół w Paryżu, Berlinie czy Londynie. I tak aż do 1917 roku, kiedy to obciachu narobili bolszewicy. Po kilku dekadach jednak zrozumieli oni, że nie tędy droga i przyjęli starą sprawdzoną jeszcze za jejo Wieliczestwa metodę – jak najmniej obciachu i jak najwięcej pieniędzy. To skutkowało w przypadku kiedy miało się  - a oni mieli - duże zaplecze. W innych przypadkach metoda ta się nie sprawdza. Kokietować skutecznie mogą jedynie wielcy i bogaci, dla biednych miarą politycznej skuteczności pozostaje obciach. Czego i wam drodzy czytelnicy życzę.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka