coryllus coryllus
203
BLOG

Jak Jarosław Kaczyński polaryzuje społeczeństwo

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 25

 

W niesłychanie dramatycznym tekście umieszczonym na blogu Gazety Polskiej opowiada nam pan Lisiewicz o tym, że Jarosław Kaczyński popełnił poważny błąd nie podnosząc w kampanii sprawy śledztwa smoleńskiego, a w zamian wyciągając rękę do postkomunistów. To była według autora przyczyna porażki w tych wyborach. Zła decyzja, której wynikiem jest klęska. Nie wiem, który raz już to powtarzam, ale na pewno nie drugi; dla Jarosława Kaczyńskiego śmierć jego najbliższej rodziny i całe te wybory były czymś tak wyczerpującym fizycznie i psychicznie, że nie można sobie wyobrazić, by dał on zgodę na codzienne emitowanie spotów wyborczych, w których spadałby samolot, a po błotnistej ziemi chodzili ludzie w mundurach w poszukiwaniu szczątków ofiar.
 
To się wydaje świetnym chwytem dla tych, którym nikt nie zginął, którzy nie pozostali sami na świecie w otoczeniu średnio lojalnych współpracowników z całym politycznym bagażem na grzebiecie i perspektywą ciężkiej walki przez najbliższe lata. Pisanie takich rzeczy, jak to co tam jest w tej Gazecie Polskiej, jest mało poważne, naznaczone złymi emocjami i pełne pretensji. Oto wódz zawiódł, a jego wierni żołnierze muszą się teraz tułać po obcych krajach. To jest poetyka bardzo tandetna i nieprzekonująca. Bardziej nawet tandetna niż te rzekomo satyryczne rysunki, które są w tej gazecie publikowane.
 
Mamy więc grupę wiernych, obruszonych wynikiem wyborów, wiernych ale wątpiących i zaczynających coraz śmielej rozglądać się wokół w poszukiwaniu nowego lidera.
 
Jest też inna grupa, której przewodzi Janusz Palikot. Grupa ta widząc poczynania wszystkich zaangażowanych w spekulacje i odkłamywanie tej sterty dezinformacji o Smoleńsku, która do nas docierała, krzyczy na cały głos – Jarosław Kaczyński gra tragedią Smoleńską! To nieuczciwe. Jarosław nią nie gra, ale to nie ma znaczenia dla Palikota i jego zwolenników. Grają tą tragedią inni, którym wydaje się, że można coś ugrać. Kiedy okazało się jednak, że nie można rozpoczęło się tradycyjne w takich wypadkach szukanie winnego. No i winny się znalazł. Jest nim Jarosław Kaczyński, który grając przed wyborami śmiercią swego brata jednocześnie nie chciał mieć z tą śmiercią nic wspólnego.
 
I pomyśleć, że przy tym wszystkim PiS określana jest jeszcze jako partia wodzowska. Gdyby taką była w rzeczywistości, kazałby Jarosław Kaczyński zamknąć gęby tym, którzy czynią coś wbrew jego woli i używają do tego celu śmierci jego brata i bratowej. Nie zrobił tego i to także będzie mu policzone na minus, bo skoro PiS jest partią wodzowską, a wódz nie dowodzi, to może się do tego nie nadaje? Może trzeba poszukać kogoś innego bardziej zdecydowanego?
 
Przyznam się, że od tej polaryzacji społeczeństwa, której dokonuje prezes samym tylko swym pojawieniem się boli mnie nieco głowa. I zazdroszczę prezesowi tej niezwykłej umiejętności. Wychodzi nieduży, całkiem niepozorny facet na mównicę, albo powie coś w telewizji i już najciemniejsze siły drzemiące w trzewiach narodu rozpętują się z mocą, o którą nikt tego narodu nie podejrzewał. To jest wprost niepojęte. I jeszcze te tragizm, to zrozumienie rzeczy ostatecznych, które maluje się zawsze na twarzy Janusza Palikota, kiedy mówi o prezesie. I ten żal, ta żołnierska krzywda bijąca z teksów w Gazecie Polskiej. Jak im to wszystko wychodzi? Na kursach jakichś aktorskich byli czy co? Może u Olbrychskiego?
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka