coryllus coryllus
1266
BLOG

Toyah albo o skuteczności

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 28

 

Spotkałem się wczoraj z Toyahem, pogadaliśmy trochę i okazało się, że znowu pokazali go w telewizji. W dodatku w TVN24. A więc nic na miękko, sam smak, szyk i profesjonalizm. Otóż było to tak, siedział sobie Toyah gdzieś w Katowicach i zbierał podpisy pod tą swoją kandydaturą na posła a obok siedziała jakaś pani, która bardzo narzekała. Głównie mówiła o tym jak to ta nasza Polska jest gnębiona i biedna. Jak jest nieszczęśliwa i jakie to okropne, że znikąd nie widać ratunku. Nudził się więc trochę Toyah i nie było mu wesoło. Z tego przykrego nastroju wyrwał go dopiero jakiś staruszek, który przyszedł podzielić się z siedzącym na stołeczku Toyahem i narzekającą panią, wrażeniami z lektury na temat życia Jana Pawła II.


 

Pan ów, z ogniem w oczach zaczął opowiadać, że Jan Paweł II był w rzeczywistości Niemcem i do 15 roku życia w ogóle nie mówił po polsku, no a dalej to już możecie sobie dośpiewać. Dalej było to co zwykle, czyli że nie ma ratunku, że już koniec, że wszyscy kłamią, a ta pieprzona żarówka w windzie już drugi miesiąc się nie pali i nikomu nie przyjdzie do głowy żeby ją wymienić. Toyah słysząc co ten starszy pan opowiada próbował go nieco otrzeźwić i zapytał skąd te rewelacje na temat życia Ojca Świętego. Staruszek się wściekł i zaczął wszystkim wygrażać oraz krzyczeć bardzo głośno. I na to wszystko zjawiła się ekipa TVN, żeby dokładnie sfilmować w jaki sposób zachowują się i co mówią zwolennicy PiS przed wyborami.


 

Kiedy Toyah mi to wczoraj relacjonował od razu zaczęliśmy się zastanawiać czy ten cały staruszek nie został wcześniej przez TVN wynajęty. Zjawił się bowiem jak na zamówienie i jego opowieść, dziwnie spójna i trzeźwa, jak to zwykle u szaleńców bywa, wskazywać mogła na to, że przypałętał się na ten rynek nie sam bynajmniej, że ktoś go tam podprowadził.


 

Pani z TVN, która rzecz całą filmowała cały czas powtarzała co prawda, że ona tylko tu pracuje, co uważam za bardzo dobry przedwyborczy objaw, ale staruszek zaczął i tag głośno referować swoje poglądy na politykę, przeszłość papieża i wszystkie możliwe kwestie jakie przyszły mu do głowy. I wtedy do sprawy wmieszał się Toyah, który przedstawił pani dziennikarce pokrótce motywacje, którymi kierują się wyborcy PiS oraz powiedział, że są to ludzie świadomi i zdecydowani. Do telewizji przedostał się jednak tylko ten ostatni fragment wypowiedzi. Reszta została wycięta.


 

Po co ja to wszystko piszę? Otóż mam wrażenie, że w tym całym kandydowaniu najważniejszą rzeczą jest skuteczność. Skuteczność w promowaniu idei, w imieniu której się występuje, bo nie własnej osoby przecież, dosyć w tym wszystkim nieistotnej. To zaś co oglądamy w czasie każdej kampanii wygląda jak jakiś festiwal Frankensteinów. Miasta oblepione plakatami, na nich wykrzywione w uśmiechu gęby. Jeden chce zrównoważonego rozwoju, drugi kocha rodzinę, trzeci Polskę i Boga, czwarty gospodarkę i pieniądze. Na tych wszystkich gębach zaś nie maluje się nic poza łapczywością i bezmyślnością. W ostatnich wyborach samorządowym w moim mieście pojawił się plakat jakiejś Pani z PiS, która sfotografowała się z jabłkiem w dłoni. Kartka formatu A4, na niej gruba pani, wyfiokowana i umalowana, w dłoni zaś jabłko. Czerwone w dodatku. Na hasło nie starczyło już miejsca. Inne plakaty były utrzymane w podobnej poetyce i dokładnie nic, ale to nic nie mówiły wyborcy.


 

Czekam, kiedy jakiś taki niedorobieniec z krzywą gębą napisze sobie na wyborczym plakacie – skuteczność jest moim atutem. Myślę, że nastąpi to już niedługo. Bo pycha niektórych kandydatów jest  bezgraniczna, wyprzedza ją tylko ich bezmyślność.


 

Na tle tego wszystkiego sposób, który wymyślił Toyah, jest po prostu świetny. Nie zdradzę go jednak. Mieszkańcy Katowic przekonają się przed wyborami w jaki sposób nasz kolega będzie się promował i sami będą mogli ocenić jakość pomysłu. I pewnie o tym opowiedzą. Nie będą to na pewno plakaty z fotografią i podpisem – Krzysztof Osiejuk nauczyciel profesjonalny. O tym sposób ten okaże się skuteczny przekonamy się 9 października.  O miejsce na liście niech martwią się ci, którzy zainwestowali w plakaty ze swoją fotografią i jakieś chwytliwe hasło wymyślone przez zaprzyjaźnioną agencję PR. Życzmy im powodzenia.


 

Wszystkich zapraszam na stronę www.coryllus.pl i zachęcam do kupowania książki Toyaha „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”, a także moich książek: „Baśń jak niedźwiedź” I „Dzieci peerelu”.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka