coryllus coryllus
918
BLOG

Czy Polska ma historię

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 4

 Teresa Bochwic napisała dziś szalenie ważną notkę. Tę o pamiętniku Słowackiego, który leży gdzieś w Moskwie i czeka tam na zmiłowanie, czyli na odtajnienie archiwów, które pewnie nigdy nie nastąpi. Prócz tego pamiętnika jest tam także mnóstwo innych dokumentów, bez których historia Polski, najnowsza historia, pozostaje jedynie polem do spekulacji i manipulacji. Dokumenty te – zakładam, że była kiedyś w Rosji intencja by je zwrócić – zostały tam celowo pozostawione przez polskich urzędników za te sprawy odpowiedzialnych. Wobec powyższego należy zadać pytanie nie tylko o to czy my mamy historię, ale także inne – dlaczego ludzie powołani do służenia państwu i deklarujący chęć tego służenia nie wykonują swoich obowiązków? Na czym upływa im czas, poza oczywiście przyjęciami, lunchami i tego rodzaju imprezami? Co robią w godzinach pracy? I dlaczego tyle to trwa? Celebracja obowiązków przez urzędników powinna dawać w Polsce chleb dziesięciu co najmniej zespołom kabaretowym.


 

Wracajmy jednak do historii. Głębokie i ważne badania nad epoką Stanisławowską rozpoczęły się w Polsce dopiero po roku 1914, wtedy bowiem Władysław Tatarkiewicz pojechał do Petersburga i został tam wpuszczony do archiwów państwowych, gdzie udostępniono mu materiały dotyczące tych czasów. Głównie jednak te, które odnosiły się do działalności króla na polu sztuki. Stąd spora ilość dość dobrych opracowań na temat architektów i budowniczych doby Stanisławowskiej. Nie wiem czy Tatarkiewicz czy kto inny przywiózł z Rosji fragmenty pamiętnika króla. Były one nawet opublikowane, ale przed wojną. Większa część tych pamiętników nadal jest w Rosji i nie ujrzy światła dziennego nigdy. Nikogo to w dodatku nie interesuje. Bo i po co? Wszyscy za to z ochota biorą udział w sfingowanych dyskusjach na temat „Czy Polska jest jeszcze potrzebna?” To nawet nie są kwestie idiotyczne, choć może i tak wyglądają. To są kwestie zbrodnicze i każdy kto taki temat podejmuje powinien być z miejsca aresztowany i oskarżony o zdradę stanu. Polska jest potrzebna, bo bez niej status Polaków spada natychmiast poniżej statusu Aborygenów w Australii w czasach panowania królowej Wiktorii. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to znaczy, że bierze nie te proszki co trzeba. Goździkowa niestety na tę dolegliwość nic nie poradzi. To są złudzenia.


 

Fakt, że w Rosji są jeszcze jakieś polskie archiwalia i to w dodatku tej wagi co pamiętnik Słowackiego czy Stanisława Augusta to jest hańba i wstyd dla wszystkich tych, którzy roszczą sobie prawa uczestnictwa w badaniach historycznych. Nędzne małe ludziki popiskujące po kątach w oczekiwaniu na jakieś granty i darmowe wyjazdy do Lwowa. Po co wam Polska? Po nic. Jeśli jej zabraknie spokojnie przerzucicie się na coś innego. Na hodowlę papryki w foliowych namiotach pod Grójcem albo na cokolwiek. Do tego potrzebna jest kampania promocyjna, centra informacji, akcja na całą Europę. Mamy tych cholernych europosłów, tego Migalskiego całego, który się tam zajmuje – jak sam kiedyś napisał – dobrostanem zwierząt. Co robią ci wszyscy ludzie?


 

W czasach kiedy żyli jeszcze prawdziwi Polacy tacy jak Władysław Zamojski, Tytus Działyński, Raczyńscy, można było liczyć na to, że oni sami z siebie, za własne środki będą gromadzić archiwa lub wydawać teksty źródłowe. Dziś możemy już tylko bezmyślnie się gapić na coraz bardziej ospałe poczynania urzędników, na coraz słabsze tętno polskiej historii. W końcu zatrzyma się ono całkiem. My zaś za historię brać będziemy wrzutki tajniaków, którzy by ponieść nam ciśnienie pisać będą na forach o tym jak to służby z tylnego siedzenia sterują państwem. Sterują i żadna z tego tajemnica. Póki co nikt jeszcze nie wpadł na pomysł co zrobić by przestały sterować. I nikt chyba nie wpadnie. Za to można sobie podyskutować przy piwku i ogórkach i popłakać nad Polską.


 

Tekst Teresy Bochwic uświadomić powinien wszystkim w jak szczególnej sytuacji się znajdujemy. Nawet nasza historia, po 20 latach tej rzekomej niepodległości jest reglamentowana i to nie historia najnowsza, ta dotycząca Smoleńska, ale także ta dawniejsza, równie ważna. To jest dla Polski i Polaków szalenie groźne. Ponieważ naród i państwo nasze należą do bytów opartych na tradycji pisanej, na tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie i traktowanej serio. Dokumenty są ważne, nie można ich zastąpić pieśnią o Kozakach jak to robią na Ukrainie, albo portretem Bandery na rynku w Drohobyczu. To nie ten styl i nie ten klimat. Tu tradycja oparta na prawdziwych dokumentach jest szalenie ważna i trzeba te wszystkie papiery mieć u siebie, żeby Państwo istniało. Póki co wszystkim zdaje się, że za pomocą reformy finansów można utrzymać Polskę na powierzchni. Jest to jednak nieprawda. Reforma finansów to rzecz w stosunku do pamiętnika Juliusza Słowackiego wtórna.


 

Wszystkich zapraszam do odwiedzenia strony www.coryllus.pl Można tam kupić moją książkę „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie”, oraz książkę Toyaha „O siedmiokilogramowym liściu. I inne historie”.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka