Poseł Tadeusz Aziewicz z Gdyni ubiega się w tym roku o reelekcję. W związku z tym doniosłym faktem pokazał w sieci filmik, który ma jego osobę przybliżyć wyborcom. Scenariusz tego dzieła jest na tyle oryginalny, ale postanowiłem go tu streścić w kilku słowach. Potem możecie rzecz obejrzeć, gdyż dołączam link.
Oto na nabrzeżu jachtowym stoi trójka młodych, wypróbowanych przyjaciół. Dwóch chłopców i dziewczyna. Chłopcy są wysocy i zamyśleni, jeden ma okulary. Dziewczyna jest niska, gruba i patrzy krzywo. Włosy jej się zlepiają i nawet wiejący od morza halny nie daje rady i rozczesać. Całe szczęście fryzury chłopaków są krótkie, wiatr nie ma więc dla nich znaczenia. Stoją sobie więc ci młodzi ludzie na nabrzeżu i patrzą smutno w dal. Patrzą, patrzą, aż tu nagle nad ich głowami przelatuje wielki śledź. Ryba znaczy. Tak po niebie sunie, jak to kiedyś przed I wojną trumny ogniste w otoczeniu gromnic płonących po niebie sunęły. I płynie ten śledź po niebie, płynie, aż znika. Młodzi ludzie patrzą z jakąś taką tęsknicą za tym śledziem, aż nagle każde z nich dostaje po – za przeproszeniem pysku – martwą rybą. Śledziem. Być może tym samym co leciał, a być może nie. Potem mamy cięcie i naszym oczom ukazuje się hasło za pomocą którego Aziewicz ma zamiar dokonać swojej reelekcji. Brzmi ono – śledź nas w Gdyni.
Oto całość: http://politykier.pl/kat,1025797,wid,13769053,wiadomosc.html?ticaid=5cfe4
Ja się nie podejmuje wpisać tu jakiegoś dodatkowego komentarza, bo czuję się po prostu zbyt słaby i wewnętrznie rozbity, po obejrzeniu tego dzieła. Zapraszam więc wszystkich na stronę www.coryllus.pl. Ani w moich książkach, ani w książce Toyaha niczego podobnego do reklamówki Aziewicza nie znajdziecie. To chyba dobrze, co nie?
Inne tematy w dziale Polityka