Odkrywczość prozy Marka Migalskiego fascynowała mnie od samego początku. Od momentu kiedy pan Marek się tutaj pojawił. Te frazy, zwroty akcji, zaskakujące pointy, nowatorstwo języka....cud, miód po prostu. Trochę przeszkadzało mi, że teksty są zbyt krótkie, a ja lubię „sobie poczytać”, ale składałem to na karb przperacowania. Pan Marek jest przecież europosłem, ma mnóstwo obowiązków i musi oszczędzać czas. Tak więc z konieczności jego teksty muszą być krótkie i zwięzłe. Ja nie posiadłem tej sztuki w tak doskonałym stopniu jak pan Migalski, mój tekst dzisiejszy będzie więc nieco rozwlekły i nużący. Mam jednak nadzieję, że wytrzymacie.
Inspiracją dla mojej dzisiejszej notki jest oczywiście tekst Marka Migalskiego zatytułowany „Palikot – moskiewska technologia”. Tekst zaczynający się od słów „Paliko jest jak Żirinowski...”. Pozazdrościłem panu Markowi miejsca na pudle i postanowiłem napisać tekst choć trochę do tej skończonej doskonałości podobny. Uważam, bowiem, że skoro się powiedziało „a”, to trzeba powiedzieć „b” i nie wolno – jak to mówią – ślizgać się po naskórku zjawisja. Pan Migalski słusznie zdiagnozował proweniencję posła Palikota, ale dla wielu z nas – przyznajmy bez wstydu – było to oczywiste już dawno temu. Nie jest jednak Palikot jednym podejrzanym wynalazkiem na polskiej scenie politycznej. Są inni. Czas pokaże czy sprawniejsi od niego czy też może słabsi.
Mamy oto Pawła Kowala, człowieka teoretycznie nie mającego żadnych szans na to, by zostać politykiem, a to przez swój beznadziejny sposób wyrażania myśli, oczywistą płytkość sądów i przewidywalność, która na odległość zalatuje książką Mistewicza i Karnowskiego pod tytułem „Anatomia władzy”. A jednak....! Człowiek ten konsekwentnie pnie się w górę i jest coraz bardziej widoczny i eksponowany przez media. Nie dzieje się to, co oczywiste, dzięki jego osobistym przymiotom. Od kiedy bowiem, wynaleziono telewizor nic nie dzieje się dzięki osobistym przymiotom człowieka, wszystko jest sterowane i kłamliwe. Tak więc Paweł Kowal musi być przez kogoś popychany. To oczywiste. Człowiek tak dramatycznie pozbawiony talentów nie utrzymałby się w studio telewizjnym nawet, gdyby to było studio pruszkowskiej kablówki, bez pomocy redaktorów prowadzących program. Jednak to jego wyznaczono na męża opatrznościowego partii kanapowych, które nie dostaną się do Sejmu, ale odpowiedni wrzask podniosą. I być może nawet będą miały do odegrania jakąś rolę poza izbą poselską.
Jestli więc Kowal lustrzanym odbiciem Palikota? Odbiciem, w którym rozpoznać się mają ci Polacy co to nie identyfikują się z rozrywkowym stylem życia pana Janusza oraz jego charme? Myślę, że tak. Poseł Kowal reprezentuje bowiem ten typ człowieka, który ma w Polsce zdecydowaną przewagą. To facet, który jest teoretykiem piłki nożnej. Siedzi na przerwie i opowiada kolegom o meczach. Robi miny, macha rękami i odtwarza bardzo plastycznie sytuacje z boiska, tyle, że w zwolnionym tempie, powtarzając je kilka razy dla zwiększenia efektu. Robi przy tym wrażenie tak dobre, że wszycy uważają go za syna jakiegoś zagranicznego trenera i wcielenie profesjonalizmu. Popisowym numerem tego faceta jest pokazanie jak wygląda właściwy i pewny chwyt bramkarski. W zwolnionym tempie oczywiście. Ludzie patrzą jak zaczarowani. I tak jest do momentu kiedy trzeba wybiec na boisko. Wtedy gość ten dziwnie blednie i flaczeje, ale zawsze z pomocą przychodzi mu babcia, która pojawia się na trybunce szkolnego boiska niczym anioł stróż i woła – Pawełku, obiadek. I on trzęsąc swoim tłustym tyłkiem i dysząc okropnie pędzi do tej babci, pozostawiając kolegów z poczuciem niedosytu. Nie potrafią oni ani tak opowiadać jak on, ani nawet pokazać tego chwytu bramkarskiego. Grają za to w piłkę, co jemu z kolei jest całkowicie obce, bo nie do tego życie go przeznaczyło.
Patrzę na Pawła Kowala i widzę kogoś takiego właśnie. Kogoś, kto – jeśli wejdzie do parlamentu waz ze swoją partią, oklapnie, sflaczeje i będzie czekał aż przyjdzie babcia i wyda jakieś dyspozycje. On się może przez to wydawać mniej groźny niż Palikot, bo tamten udaje kozaka i wiraszkę, ale to tylko pozory. Paweł Kowal ma bowiem apetyt na władzę i w przeciwieństwie do wszystkich swoich pozostałych cech, tak mocno podkreślanych przez dziennikarzy i kolegów z partii, jest to apetyt prawdziwy. Nie sądzę, by ktoś mu tę władzę pozwolił zdobyć, jednak – w przypadku dostania się do Sejmu – może spełnić tę samą rolę co Palikot. Być może jest wyznaczony na zawodnika rezerwowego, bo ktoś uznał, że jednak Palikot jest mocniejszy i trzeba spórbować najpierw z nim. Tego nie wiem oczywiście, ale poczekajmy bo sprawa ta jest – jak mówią w policji – rozwojowa i być może zobaczymy niedługo, kto przystroi się w maskę Katona, a kogo babcia zawoła na obiad.
Mimo iż brakuje mi tej sprawności warsztatowej, którą posiada Marek Migalski, zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl i zachęcam do kupowania moich książek. I książki Toyaha rzecz oczywista.
Inne tematy w dziale Polityka