coryllus coryllus
1811
BLOG

Czego nie rozumie Krysztopa a czego Kaczyński

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 63

 Ponieważ czas finezyjnych sugestii i intelektualnych kontredansów skończył się bezpowrotnie uważam – i mówię to wprost – że umieszczanie na samej górze najpopularniejszej platformy blogerskiej przemyśleń Czarka Krysztopy jest działaniem na szkodę nas wszystkich. Ja rozumiem, że Czarek jest zaprzyjaźniony z panem Igorem i panem Radkiem, ja nawet rozumiem to, że oni bardzo by chcieli pokazać swoim kolegom z „Uważam Rze” i innych „opiniotwórczych” mediów, że najważniejszym reprezentantem blogosfery jest Czarek. Ja rozumiem i czuję nawet ten spokój, który wlewa się w serce redaktora Warzechy, kiedy on się już utwierdzi w tym jakże złudnym przekonaniu. I nawet mu nie będzie wstyd pobierać wierszówkę za opowiadanie tych nędznych kawałów, które drukowane są co tydzień w prawicowym opiniotwórczym tygodniku „Uważam Rze”. Obawiam się jednak, że administracja salonu nie rozumie jednego – otóż ludzie tacy jak ja już dawno uodpornili się na wszelkie szykany i wyzwiska i w związku z tym mogę napisać powyższe wprost, bez względu na reakcję tak zwanej publiczności. I jestem pewien, że zbiorę za to brawa. Nie liczę, że to się zmieni, bo jeśli ktoś jest do czegoś wyznaczony to po prostu musi to robić. Nie znaczy to jednak, że reszta ma milczeć. I dlatego właśnie o tym piszę i będę pisał za każdym razem kiedy uznam, ze Czarek, czy Ufka, czy ktokolwiek z nich, przekroczyli granicę ogłupienia i zaszli już tak daleko na drugą stronę, że trzeba po nich wysyłać taksówkę, bo sami nie trafią z powrotem. I doprawdy wiem, ze blogosfera musi być sformatowana w taki właśnie sposób i po to dokładnie, by osoby posługujące się mózgiem w sposób tak dalece niedoskonały jak zespół redakcyjny „Uważam Rze” mogły spać spokojnie. Nie będzie na to jednak mojej zgody, ani zgody – tak myślę – wielu innych blogerów. I to jak sądzę wystarczy, żeby nie było już mowy o spokojnym zasypianiu.

Dziś z rana Czarek z jakimś takim dziwnym zaśpiewem lamentować zaczął, że nie rozumie dlaczego Kaczyński nie wyciąga ręki do Kowala, Jakubiak i kogoś jeszcze, nie pamiętam kogo, a sprawdzać mi się nie chce. Otóż dlatego drogi Czarku, że nie podaje się ręki zdrajcom i kłamcom, w dodatku zdrajcom uporczywym, którzy świadomi tego co czynią, nie powstrzymali się, ale brnęli w swoją zdradę nadal. Tłumaczyli się do tego jeszcze wyjątkowo podle i idiotycznie – O już wiem – Ołdakowski tak robił – że Jarosław Kaczyński miał być ich ojcem a okazał się macochą. To jest dla mnie osobiście – to tłumaczenie – dorosłych przecież ludzi, wyjątkowo obrzydliwe. No i oczywiście jest w tym tłumaczeniu to, co znajduje się wszędzie, w każdej wypowiedzi polityków PJN i twoich także, oraz w wypowiedziach ludzi z mainstreamu – wiara w naiwność ludzi i ich brak wyrobienia. Otóż jest dokładnie odwrotnie – to oni i ty razem z nimi, a także dziennikarze z „naszych” mediów codziennie dajecie dowody elementarnego braku wyrobienia. I to jest już po prostu nudne do zrzygania . A miesiąc temu było jeszcze zabawne. O Kowalu nie ma nawet co mówić. Jeśli polityk chcąc doprecyzować swoje wypowiedzi używa metafor, do tego rozbudowanych i w większości chybionych (co jest ich najmniejszą wadą), to nie ma o czym mówić. Po prostu. Nie ma o czym mówić – powtórzę to raz jeszcze. Kaczyński nie może go brać pod uwagę wcale, bo pojawienie się publicznie w towarzystwie Kowala, to dla Kaczyńskiego kompromitacja. I pewnie jeszcze jakiś głęboki, nie dający się załagodzić niesmak. To, że Kowal jest eksponowany w salonie ma takie samo znaczenie jak to, że ty jesteś tu eksponowany. Tak to niestety wygląda. Możesz sobie to rzecz jasna poczytać za komplement. Będzie ci z tym nawet do twarzy.

Ponieważ jest we mnie także głęboka niezgoda na to, by PiS łączył się z partią Marka Jurka, napiszę także o tym fakcie kilka słów. Jarosław Kaczyński tłumaczy Jurka tym, że był on 35 lat w opozycji i reprezentował tam nurt konserwatywny. Ja zaś myślę, że czas na zmianę języka jakim mówią w Polsce politycy. W poniedziałek Sellin przekonywał nas w Klubie Ronina, że Lech Kaczyński był antypozytywistą. To jest coś potwornego – ten język, ten brak precyzji i ta szkolna kokieteria, której niedługo już nikt nie będzie rozumiał. To nie jest sposób w jaki polityk powinien komunikować się z elektoratem. To jest jakieś pensjonarskie uwodzenie, jakaś totalna żenada. No, ale zostawmy Sellina i jego kłopoty. Mamy oto Jurka i Kaczyńskiego. Ten ostatni mówi, że Jurek ma za sobą 35 lat konserwatywnej opozycji. Dodajmy, że sporo tego czasu spędził Marek Jurek na kanapach w telewizji TVN. I to jest coś co powinno Jarosławowi Kaczyńskiemu dać do myślenia. Niestety nie daje. Sądzę, że powód jest prosty – Jarosław Kaczyński lubi Marka Jurka, lubi ten styl, ten sznyt, ten ton i te zapewnienia o szlachetnych intencjach. I ja to rozumiem, ale nie akceptuję w całości, ani w żadnym fragmencie. Dla mnie Marek Jurek jest człowiekiem zanurzonym głęboko w wyprodukowanej, nie przez siebie bynajmniej, fikcji, który gdyby mógł komunikowałby się ze światem tylko i wyłącznie poprze specjalnie do tego przygotowanych pośredników. No i jeszcze ten język. Co to znaczy konserwatywna opozycja? W Polsce mniej więcej tyle, że ktoś chodzi do kościoła i dwa razy na dobę musi zabrać głos w sprawie ochrony życia. To jest oczywiście ważne, ale jako metoda polityczna. Bo jak już ustaliliśmy – zamach na życie poczęte to po prostu składanie krwawych ofiar Złemu. I to jak myślę wyczerpuje dyskusje. Nie wiem czy Marek Jurek ma jakieś poglądy gospodarcze. Przypuszczam, że nie ma. Przypuszczam także, że Jarosław Kaczyński jest głęboko przekonany – i to jest właśnie zasmucające – że ludzie tacy jak Marek Jurek przyciągną do PiS innych konserwatystów. Otóż spieszę donieść, że nie ma w Polsce żadnych konserwatystów. Są jedynie ludzie za takowych się podający, po to by dobrze wypaść w telewizji na czyimś tle. Polityka w Polsce jest bowiem w 80 procentach fikcją, która usiłuje naśladować wzory zachodnie, po to tylko, by uczestniczący w niej politycy mogli podnieść sobie samoocenę. Póki nie zrezygnujemy z tej fikcji, póty nie będzie w Polszcze lepiej. Jednego oszusta podającego się za konserwatywnego liberała zastąpi się innym oszustem podającym się za liberalnego konserwatystę. Zmieni mu się tylko krawat.

Uważam, że przy najbliższej okazji, kiedy wydawać się będzie, że już, już, osiągniemy tę wymarzoną jedność prawicy, Marek Jurek najspokojniej opuści salę obrad mówiąc, że został urażony w imponderabilia i musi wyjść. Tym razem już na zawsze. Nie wierzycie? Poczekajcie.

Nic z tego nie będzie. Po prostu nic. Taktyka polegająca na rozgrzewaniu tłumu na ulicach i wiązaniu się z politykami gabinetowymi, którzy już raz zawiedli jest chybiona i prowadzi do kolejnej klęski.

 

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić książki moje, toyaha, oraz płyty z polską muzyką ludową. Książki można także kupić w księgarni Tarabuk w Warszawie przy Browarnej 6, w sklepie Foto Mag przy stacji metra Stokłosy, w księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25, oraz w pensjonacie „Magnes” w Szklarskiej Porębie. Są także w Londynie, w polskiej księgarni mieszczącej się w budynku POSK.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (63)

Inne tematy w dziale Polityka