coryllus coryllus
2493
BLOG

Będzie dyktatura czyli sukces swoisty

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 70

 Sukcesy dzielą się na rzeczywiste oraz swoiste zwane także niekiedy zwycięstwami moralnymi albo sukcesami w polskim stylu.

Zanim je omówimy chciałbym napisać coś o zbliżających się ciężkich czasach oraz o tym, że prawdopodobnie nie da się już niczego odwrócić i najgorsze jednak przyjdzie. Oto wczoraj z rana redaktor Szostkiewicz powiedział, że – cytuję z pamięci – w demokracji bardziej niż w innych ustrojach potrzebna jest sfera działań tajnych. To jest – tak myślę – najważniejsza kwestia jaka pojawiła się w debacie publicznej od czasów kiedy Michaił Gorbaczow ogłosił głastost' czyli po polsku jawność. Wczoraj Szostkiewicz skończył z tymi miazmatami i przesądami i dał sygnał do powrotu. Flotylla z czarnymi flagami na masztach kieruje się znów ku spokojnym portom kochani. Rychtujcie armaty i arkebuzy. Zaczęło się.

Ponieważ jedna z podstawowych i najważniejszych tez tego bloga brzmi: władza może być tylko święta albo tajna. I to właśnie zostało wczoraj przez Szostkiewicza potwierdzone. Demokracja to władza tajniaków po prostu. Władza, w której wszystko podporządkowane jest strukturom tajnym, a one same także są komuś podporządkowane, ale nie wiemy komu, bo to informacja niejawna. I już. Najbardziej tajne zaś sprawy dotyczą przepływu pieniędzy i ich dystrybucji. Cóż to bowiem znaczy władza tajna? Jeśli ktoś szykuje się już teraz na widowiskowe męczeństwo, jeśli ktoś zapuszcza opozycyjną brodę i wyjmuje z kufra flanelową koszulę oraz stary sweter, może się ciężko rozczarować. Władza tajna nie będzie sobie brudzić rąk, o nie. Władza tajna przede wszystkim postawi swoich ludzi przy każdym, nawet najcieńszym strumyku pieniędzy i będzie kontrolować dokąd ten strumyk płynie i kogo zasila. Władza tajna obstawi swoimi ludźmi wszystkie najważniejsze obszary znaczeń w dyskusji publicznej i będzie tę dyskusję moderować w sposób nieznośny, ale na tyle wciągający, że każdy, ale to każdy, poczuje się w obowiązku wziąć w tym udział na zasadach narzuconych przez władzę tajną. Władza tajna stworzy sztuczne i nic nie znaczące hierarchie, w których awansować będą mogli najbardziej bezkompromisowi bojownicy o prawdę. Będzie też nisza dla tych co się nie zgadzają na nic, ale niewielka i tam siedzieć będą wyłącznie zaufani ludzie, co do których nie ma wątpliwości, że nie zawiodą.

O tym wszystkim powiedział nam wczoraj redaktor Szostkiewicz i my to wszystko każdego ranka możemy obserwować w mediach, w życiu, w sieci. Tak się po prostu dzieje i nie mamy na to żadnego wpływu. Dlaczego?

Otóż dlatego, że nasze chętki, bunty i wściekłość są kanalizowane w prosty sposób, jak zwykle jakąś bezwartościową marchewką oraz poprzez nawoływanie do przytomności i racjonalizowania swoich lęków i obaw. I większość ludzi się na to łapie, bo kiedy jednemu z drugim mówią – może by pan/pani podeszła do tego racjonalniej, to on/ona czuje, że za chwilę zostanie wysłuchana i za tę chwilę szczęścia gotowi są ludzie poświęcić wiele. Na początku gotowi są poświęcić prawdę i gniew. No, a kiedy już to poświęcą, to jest pozamiatane i nie ma o czym gadać. Nikt nikogo słuchać nie będzie, pastka się zatrzasnęła i można sobie dalej racjonalizować do usranej śmierci. Co możemy obserwować każdego dnia w salonie24. I teraz właśnie przyszła pora na omówienie kwestii sukcesów. Sukces rzeczywisty to jest taki sukces jaki odniósł Władimir Putin 10 kwietnia roku 2010. To jest realne, mierzalne, widowiskowe, robi mocne wrażenie i od razu widać, że wszyscy zmieniają swoje relacje do człowieka, który taki sukces odniósł. Widać to prawda? Choćby po zachowaniu prezydenta Obamy. Sukces swoisty to jest wystąpienie rodzin smoleńskich w PE. Oto napisała wczoraj w salonie blogerka 1Maud tekst o tym, że w Brukseli zasiano ziarno. I to jest niestety właśnie owa racjonalizacja, o której napisałem wyżej. Nie mogę się bowiem zgodzić z tym co Maud pisze na temat postrzegania Tragedii Smoleńskiej w Polsce i za granicą. Nie jest tak, że Polacy wierzą w błąd pilotów, a obcokrajowcy, którzy się tym interesują, ufają raportom rosyjskim. Ci pierwsi doskonale wiedzą co jest grane i strach ich paraliżuje tak wielki, że nie można nad nim wprost zapanować. Oni wiedzą, ale są tak szczęśliwi, że ktoś im dał możliwość mówienia o błędzie pilotów, że nie ma możliwości, by ich z tej drogi zawrócić i nic, nawet dziesięciokrotne odwiedziny w PE tego nie zmienią. Obcokrajowcy także wiedzą co jest grane. I nikt nie traktuje poważnie raportu MAK, a jeśli ktoś traktuje to znaczy, że jest to przedstawiciel władzy tajnej, która wciąga nas w dyskusje niepotrzebne i horrendalne. Ktoś mi zaraz zarzuci, że nie rozumiem niczego, bo przecież trzeba informować ludzi o tym jak było naprawdę. Oczywiście, trzeba. Ja do końca życia nie zapomnę tej brzydkiej austriackiej dziennikarki, która stała w Krakowie na ulicy i płacząc relacjonowała pogrzeb pary prezydenckiej. I pamiętam jak w blogosferze z niej szydzono. Ona chciała informować, myślę, że byli także inni, którzy chcieli. Byli ludzie na ulicach i była wściekłość i gniew. Wszystko to zostało rozprowadzone po ścianie i zracjonalizowane. Dziś zaś próbujemy bezskutecznie powrócić do klimatu tamtych dni, bo nam się zdaje, że to coś pomoże, że jeśli kogoś poinformujemy o prawdzie to zmieni się cokolwiek. Nic się już nie zmieni. Tusk zawarł porozumienie z Pawlakiem i koniec. Wyborów nie będzie. Rewolucji także nie. Będą tylko próby uświadomienia obcym, że mamy rację, czyli to co zwykle odbywało się w przypadku każdego zakończonego klęską powstania.

Wracajmy do władzy tajnej. Władza ta ma swoje metody, są to metody poważne i obliczone na skutek długofalowy. One są już wielokrotnie wypróbowane w rozmaitych politycznych sytuacjach, także takich jak Smoleńsk. Nie można więc drodzy i kochani, sądzić, że nasze działania nie są dla nich przewidywalne. Są. A my właśnie na tej przewidywalności chcemy budować. To się nie uda. Czas na rozwiązanie tej sprawy, czas na prawdę, na zwycięstwo, mieliśmy pomiędzy kwietniem a lipcem roku 2010. Przepieprzyliśmy ten czas. Jedyne usprawiedliwienie w tym, że zostaliśmy wciągnięci przez przeciwnika we wszystkie możliwe pułapki jakie się w takich razach zastawia. Nie możemy jednak leźć w nie dalej. Po prostu nie możemy.

Ja to już pisałem, ale jeszcze powtórzę, bo zaraz przyjdzie tu ktoś i zacznie jojczyć jak zwykle: ale co pan proponuje, ale co pan proponuje, ale co pan proponuje....

Wszyscy, ale to wszyscy co do jednego członkowie PiS, KGP i innych organizacji prawicowych powinni zająć się kampanią informacyjną na rzecz upowszechnienia tezy o zamachu. Po prostu. Nie o fałszywym raporcie MAK, nie o oszustwach Tuska, nie o jakichś innych duperelach, ale o zamachu na prezydenta. Kampania informacyjna, medialna, ulotkowa, szeptana powinna mieć charakter po pierwsze porównawczy, po drugie masowy. Porównawczy to znaczy trzeba zestawić w prostym i czytelnym tekście okoliczności śmierci prezydenta i jego współpracowników z okolicznościami innych katastrof. I trzeba to powielić w milionach egzemplarzy, a następnie rozdawać ludziom i nie przejmować się odmową. Cechą podstawową każdej walki jest to, że toczy się ją uporczywie. Walka to nie jest event, to nie jest turniej. O tym chyba członkowie Prawa i Sprawiedliwości powinni wiedzieć. I każdy ale to każdy prominentny członek tej partii winien przynajmniej raz w miesiącu pokazać się na ulicy w czasie takiej właśnie akcji. I jeszcze telewizja powinna go sfilmować. Zakładam się o co chcecie, że po miesiącu szyderstw, śmiechów i nazywania ludzi oszołomami wynajęliby bojówki. No, a na to to już trzeba by było mieć swoją odpowiedź. Inaczej się nie da. Żadne racjonalne informowanie wysokich czynników i opinii publicznych nic nie pomoże. Czynniki dobrze wiedzą co jest grane, a opinie publiczne od dawna już nie istnieją. To złudzenie. Myślę także, że złudzeniem jest wiara w to, że istnieje coś takiego jak Zachód. Od czasu kiedy Putin przestawił wajchę w Rosji nie ma żadnego zachodu. Są tylko silni i słabi. My należymy do tej drugiej kategorii. I od tego jakie metody będziemy stosować zależeć będzie to czy przeżyjemy.

Przeczytałem także niektóre komentarze pod tekstem Maud. Naprawdę kochani wierzycie, że łzy w oczach parlamentarzystów znaczą cokolwiek? I naprawdę wystarczy wam już tylko to, że ta relacja podnosi was na duchu? Mnie ona nie podnosi. Przeciwnie – opuszcza. I czuję się źle. Ponieważ nawet tu akurat jest miejsce na to, o czym wszyscy ględzą do upadłego – na działania oddolne. A tych nie widać. Poza miesięcznicą i filmami, które nie mają charakteru masowego ani informacyjnego, a jedynie emocjonalny, nie istnieje nic. Wyznaczono kanały dystrybucji emocji, które od producenta płyną wprost do naszych serc, a przy każdym źródle siedzi ropucha i patrzy na ten strumień swoim wyłupiastym okiem. Trzeba ją przebić widłami. Wtedy czar pryśnie.

 

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić książki moje, toyaha, oraz płyty z polską muzyką ludową. Książki można także kupić w księgarni Tarabuk w Warszawie przy Browarnej 6, w sklepie Foto Mag przy stacji metra Stokłosy, w księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25, oraz w pensjonacie „Magnes” w Szklarskiej Porębie. Są także w Londynie, w polskiej księgarni mieszczącej się w budynku POSK.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (70)

Inne tematy w dziale Polityka