Obserwując aktywność blogerską polityków i opłacanych z nie wiadomo czyich budżetów dziennikarzy, których wprost dla żartu tylko można nazywać „zawodowcami”, dojść musimy do wniosku, że nasi zwyciężyli. Po prostu. To jest ten sukces, na który czekaliśmy wszyscy, to jest ten szampan, te kwiaty, ta dęta orkiestra czystych serc. Właśnie przyszło. Nie wiem jak inni, ale ja szampana nie otworzyłem. Rano na portalu WP przeczytałem tekst wzięty wprost z „Faktu”, w którym to tekście stoi jak byk, że Kaczyński wyprzedza Tuska. Wyprzedza go w dodatku bardzo wysoko, bo PO słabnie. Krew i limfa z niej wyciekają, powłóczy nogami i już, już zaczyna rzęzić. I pewnie dla wielu jest to znakomita wiadomość, no ale umówmy się – kto wierzy „Faktowi? To po pierwsze. Po drugie zaraz po tym jak przeczytamy wiadomość o rychłym zwycięstwie Kaczyńskiego, dociera do nas jej druga część, która brzmi – Palikot też wygrywa. Czyli jest tak – mamy słabnącego olbrzyma PO i chłepcące jego krew nietoperze wampiry – Kaczyńskiego i Palikota. Jasne jest, że to nie Kaczyński jest ulubionym bohaterem redakcji „Faktu”. Musi być to więc Palikot i dla niego oraz pod niego ten tekst został napisany.
Jak pamiętamy najbardziej widowiskowe walki w ringu to zwykle te ustawione. I tu się nic nie zmienia od lat. Reżyserzy się starają, dodają coraz więcej gadżetów, ringowe sporty ewoluują, mamy ten cały wrestling, mamy jakieś kick boxingi i takie tam bzdury. I to się kręci wszystko jak trzeba, bo ludzie kochają walkę. Nie wiedzą tylko, ze prawdziwa walka jest naprawdę niebezpieczna, a kto się tam przewróci, ten już nie wstaje. Tu mamy jednak co innego. Walka pomiędzy Tuskiem, Kaczyńskim i Palikotem jest tak emocjonująca jak walki tego napakowanego dziadka z wąsem i chustką na głowie. Istotą tej walki jest podgrzanie emocji przed Euro oraz narobienie szumu takiego, by ludzie się już całkiem pogubili. Oraz narobienie nadziei, nadzieja także jest ważna. Myślę, że będzie tak: po emocjonującym otwarciu sondażowym Tusk zacznie słabnąć i będzie słabł coraz bardziej, bo – jak w byka na arenie – wbijać będą weń różne piki w postaci doniesień ze Smoleńska, z Pentagonu i innych ważnych miejsc, gdzie są informacje dotyczące Tragedii. Nie będą to jednak na tyle ważne informacje, by Tuskowi coś się stało naprawdę, bo jak już to kiedyś ustaliliśmy, na ulicach rozgrywa się taki sam spektakl jak w ringu gdzie króluje napakowany dziadek z wąsem. Co innego Palikot i Kaczyński, tym będzie rosło i pomiędzy nimi trwać będzie tak zwana zażarta walka. Jarosław Kaczyński pewnie nie będzie miał nawet świadomości, że ona trwa bo walkę tę prowadzić będą publicyści i menadżerowie eventów. I ona będzie opisywana i pokazywana w mediach, na zasadzie – Anna Grodzka sikała w parku na stojąco! Palikot prowadzi w sondażach!
Amerykański ekspert od zdjęć lotniczych chciał przyjechać do Polski i zapłakać nad naszym losem, ale zgubił bilet i nie wsiadł do samolotu! Kaczyński wysuwa się na prowadzenie!
I tak to będzie szło, aż w końcu, gdzieś tam w podziemiach banków ktoś powie, że już nie trzeba, że dajcie spokój, pieniądze są już przetransferowane. Udało się. I wtedy Polska zdobędzie trzy bramki w meczu z Rumunią, albo wręcz z Włochami i okaże się, że Tusk jest nie do pokonania. Po prostu nie ma na niego mocnych, taki jest świetny. Powyjmują mu t piki z karku i okaże się, że miał tam założoną specjalną ochronę z plastiku imitującego skórę. Ot, tak żeby nas trochę rozbawić i żeby było więcej emocji. Nie wierzycie? Poczekajcie.
Czy jest w tym coś prawdziwego? Tak. Myślę, że Jarosław Kaczyński jest w niebezpieczeństwie. Poznaję to po nieprzytomnej wprost aktywności „naszych”. Gdzie nie spojrzeć wszędzie nasi, normalnie jak pod Lenino. Nasi i nasi, biegną, strzelają, przewracają się, krzyczą; hurraaaaaa! Zwycięstwo. Wszystko ma oczywiście odpowiednią oprawę medialną. Nasi są autentyczni, uśmiechnięci, prawdomówni i dynamiczni.
Ponieważ ja jestem bardzo ciekawski, ale nie na tyle by cokolwiek ryzykować, chciałem się czegoś dowiedzieć o niektórych naszych. I oto zobaczyłem tę nową gwiazdę w salonie: Piotra Goćka. I wpisałem jego nazwisko do wyszukiwarki w Wikipedii. No i znalazłem informację, że należał on do ruchu „Wolność i pokój”. Ja nie wiedziałem do wczoraj co to był za ruch i jakich miał członków, ale dziś już wiem, Wikipedia mi powiedziała. Zacząłem więc przeglądać ich biogramy i upewniłem się, że Jarosław Kaczyński jest w niebezpieczeństwie prawdziwym. Prócz bowiem Jana Marii Rokity, który jest wymieniony wśród tych członków, mamy tam jeszcze Stasiuka-pisarza. I to są dwaj najmniej niepokojący ludzie z całej tej gromadki. Są tam jednak jeszcze inni. Na przykład Piotr Niemczyk, o którym czytamy:
W latach 1993–1994 był zastępcą dyrektora Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa. Był także ekspertem sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych (1998–2001), doradcą ministra spraw wewnętrznych i administracji (2000–2001) oraz podsekretarzem stanu w Ministerstwie Gospodarki (2001).
Należał do Unii Wolności, był sekretarzem generalnym tej partii. Później został członkiem rady politycznej Partii Demokratycznej. W 2007 ponownie objął funkcję doradcy Komisji ds. Służb Specjalnych (z rekomendacji posłów Platformy Obywatelskiej), w 2008 wszedł w skład nowo powołanej rady konsultacyjnej przy ABW.
W 1990 został dyrektorem Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa, zajmował to stanowisko do 1993. Według Lecha Kaczyńskiego w październiku 1992 wydał instrukcję 0015/92[1]
Jest Jacek Szymanderski, o którym czytamy:
Brał udział w obradach Okrągłego Stołu w podzespole ds. rolnictwa. W czerwcu 1989 został wybrany na posła na Sejm kontraktowy z okręgu w Biała Podlaska z ramienia Komitetu Obywatelskiego. W parlamencie był wiceprzewodniczącym Komisji Obrony Narodowej. Później pracował jako dyrektor Ośrodka Badań Opinii Publicznej (do 1993), był też doradcą ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej. W 2005 zajmował stanowisko dyrektora Fundacji Skarbu Państwa Agencji Rozwoju Komunalnego.
Był wśród założycieli PSL "Solidarność", później działał w SKL. W 2004 przystąpił do Platformy Obywatelskiej na Mokotowie.
Jarosław Dubiel:
Jarosław Dubiel jest absolwentem Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego.
Na początku lat 80. prowadził działalność związaną z remontami mieszkań. W latach 1985–1990 organizował protesty przeciwko budowie Elektrowni Jądrowej Żarnowiec. Od roku 1992 do 1999 pracował w Biurze Obsługi Ruchu Ekologicznego (był m.in. twórcą akcji „Drzewko za makulaturę”, prowadził biuro interwencyjne „Zielony Telefon”, Sekcję Antyspalarniową). W latach 1991–2002 współorganizował Dzień Ziemi[1].
Jarosław Dubiel jest od 2003 roku przedstawicielem na Polskę brytyjskiej fundacji „Earth, hands and houses”, wspierającej budownictwo ekologiczne. Działa w Inicjatywie AntyNuklearnej (IAN)[2]. Ponadto był redaktorem programu TV Alternatiwi, współpracownikiem Rzeczpospolitej, „Zielonych Brygad”, Programu I Polskiego Radia i Radia Józef[1]
26 września 2011 roku Prezydent RP Bronisław Komorowski odznaczył Jarosława Dubiela Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, za działalność na rzecz przemian demokratycznych w kraju, za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej”[4
Leszek Budrewicz:
Po transformacji ustrojowej w Polsce w 1989 został pierwszym redaktorem naczelnym dolnośląskiego dodatku "Gazety Wyborczej" (1990-1993), potem redaktorem naczelnym oraz zastępcą naczelnego dziennika "Wieczór Wrocławia", gdzie kierował również działem reportażu. Został laureatem nagrody miesięcznika "Odra" za reportaż o powodzi tysiąclecia we Wrocławiu w 1997. Około roku 2000 w wyniku komplikacji rodzinnych i zawodowych stracił pracę, wkrótce potem bank zabrał mu za długi mieszkanie; przez pewien czas mieszkał w schronisku dla bezdomnych mężczyzn we Wrocławiu. W 2003 Budrewicz otrzymał pracę scenarzysty w programie telewizyjnym "Polsatu" - "Bar II", dzięki czemu udało mu się wyjść z trudnej sytuacji życiowej.
Wykłada dziennikarstwo na Uniwersytecie Wrocławskim i w Dolnośląskiej Szkole Wyższej; jest także niezależnym dziennikarzem, pisuje m.in. do "Odry", uczestniczy też w audycjach lokalnego radia. Ma troje dzieci: Annę, Piotra i Maję.
Jako pisarz i poeta wydał m.in. zbiory "Pierwsza i druga wojna światów", "Noc długich szyj", "Złodziej cukierków".
19 maja 2007 Kancelaria Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego poinformowała, że Leszek Budrewicz wraz z innymi działaczami Studenckiego Komitetu Solidarności z okazji 30. rocznicy jego utworzenia, odznaczony został Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski; Budrewicz jednak odmówił przyjęcia orderu.
Są to wszystko jak widzimy zasłużeni ludzie, którzy w większości odznaczeni zostali przez prezydentów Kaczyńskiego i Komorowskiego, a pan Budrewicz to nawet był tak bezkompromisowy, że nie przyjął odznaczenia z rąk prezydenta Kaczyńskiego.
Ja rozumiem, że udział eksponowanego w salonie24 ostatnio właściwie bez przerwy Piotra Goćka, może nie mieć żadnego związku z tymi panami, jednakowoż chciałem przypomnieć, że ruch „Wolność i pokój” wydawał periodyk „A capella”, w którym postulowano wychowanie do wolności w świecie bez granic, wartości ruchu miały być osiągane tylko metodami non violence (bez przemocy i negatywnych emocji wobec przeciwników.
Co jak widzimy na przykładzie Goćka, zakończyło się sukcesem. Gociek bez przemocy, non violence, bez negatywnych emocji wobec przeciwników, przekracza wszelkie granice. Warto było należeć do ruchu? Warto.
Jeśli dodamy do tego co tu jest powyżej opisywaną nie dawno obecność Zbigniewa Siemiątkowskiego na różnych „naszych” imprezach, jeśli dołożymy propozycję zbudowania spółdzielni wokół radia „Wnet”, w którym pracuje Gociek, to możemy być pewni, że tym razem bitwa pod Lenino zakończy się znacznie mniejszymi stratami i nikt już nie wyśle piechoty wprost na gniazda karabinów maszynowych. Jedynym człowiekiem naprawdę zagrożonym jest teraz Jarosław Kaczyński, bo tylko on przeszkadza w osiągnięciu pełnego sukcesu. Ten zaś polegać musi na pozbyciu się negatywnych emocji oraz otwarciu się na nowe środowiska, o czym mówił dwa miesiące temu w Lublinie profesor Zybertowicz. Na nowe środowiska czyli na Siemiątkowskiego. No i być może na tych facetów z ruchu „Wolność i pokój”.
Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić książki moje, toyaha, oraz płyty z polską muzyką ludową. Książki można także kupić w księgarni Tarabuk w Warszawie przy Browarnej 6, w sklepie Foto Mag przy stacji metra Stokłosy, w księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25, oraz w pensjonacie „Magnes” w Szklarskiej Porębie. Są także w Londynie, w polskiej księgarni mieszczącej się w budynku POSK.
Inne tematy w dziale Polityka