Służy mu sugerowanie, że to był zamach i mnożenie niedomówień. Jasne i wprost zadeklarowane stwierdzenie – uważam, że to był zamach nie służy ani Putinowi, ani nikomu, kto mu sprzyja. Przeciwnie stawia tych panów – o ile głos jest donośny i dobywa się z wielu gardeł – w przykrej sytuacji jaką jest konieczność tłumaczenia się. Jeśli chcecie mi powiedzieć, że Putin by się nie tłumaczył, to się zatrzymajcie w tym miejscu. To zależy co zrobilibyśmy latem 2010. Od tego zależało wszystko. Teraz zaś jest już pozamiatane. Nigdy nie uda nam się zjednoczyć ponownie i krzyknąć na całe gardło – to był zamach! My to wiemy! Nigdy, słyszycie. Teraz możecie sobie prowadzić co najwyżej blogerskie śledztwa i nasładzać się nawzajem, że tak świetnie się toczą, a koniec tuż, tuż. Już zaraz okaże się kto zabił. Nic się nie okaże. Ognisko manipulacji znajduje się wysoko nad naszymi głowami i my go nie dosięgniemy. Nie mamy szans w tej chwili, a czas na to przeznaczony zmarnowaliśmy. Nie mówcie jednak, że wołanie – to był zamach służy Putinowi. Albo Tuskowi. Ono dziś nie służy nikomu. Nawet nam. Przegraliśmy i teraz musimy mnimalizować skutki klęski. Bo szykuje się kolejna rozgrywka, na którą oczywiście nie jesteśmy przygotowani. Zajmują nas śledztwa i wyjaśnianie prawdy. Każdy siedzi przed swoim monitorem i wyjaśnia. Czy to było tak, czy może inaczej. I każdy czuję potrzebę, by się na ten temat wyjęzyczyć i powiedzieć coś od siebie. Przygotowujemy się do tej wojny, która już była i jesteśmy szalenie podekscytowani własną przenikliwością. Niestety, ta wojna, która nadchodzi będzie zupełnie inna i zaskoczy wszystkich jak zima drogowców. Poczekajcie do EURO.
Nie mogłem tego nie napisać, bo wstyd patrzeć na tekst Migalskiego, który cały czas wisi na pudle. Przypominam tradycyjnie o książkach: www.coryllus.pl
Inne tematy w dziale Polityka