Najgorsze czemu możemy się poddać to lekceważenie dla spraw istotnych, a pozornie błahych. Tak już bowiem w życiu jest, że przeciwko ludziom uczciwym, zajętym i składającym grosz do grosza prowadzi się grę perfidną, skuteczną i wymierzoną w ich najżywotniejsze interesy oraz w ich serca po prostu. Myślę, że częścią istotną takiej gry jest Kuba Wojewódzki i jego występy. Wczoraj Toyah napisał, że Wojewódzki przyjechał do Katowic i władze szkolne postanowiły spędzić w jedno miejsce bardzo wielu uczniów po to, by posłuchali, co Wojewódzki ma do powiedzenia. To jest przecież facet z telewizji i z pewnością opowie młodzieży coś ciekawego. Taka musiała być motywacja nauczycieli, bo przecież nie wierzymy w to, iż ktoś z ministerstwa przesyła dyrektorom szkół specjalne wytyczne – komu pozwalać przemawiać do młodzieży, a komu zabraniać. Tego nie ma i my w to wierzymy. Wierzymy także w zdrowy rozsądek nauczycieli i ich doświadczenie, wierzymy w odruchy samozachowawcze i poczucie wstydu tych wszystkich, którzy w Polsce uczą dzieci i myślą o ich przyszłości.
I nie spędzają nam snu z powiek coraz głębsze ukłony luminarzy nauki wobec zła i deprawacji, nie denerwuje nas to, że w Muzeum Narodowym, pokazują wystawę, której początkiem są wizerunki władców na monetach, a zwieńczeniem teledysk z Lady Gaga. To wszystko puszczamy mimo uszu, bo wiemy, że to po prostu taka nowa moda i jakiś kaprys organizatorów. Nie martwimy się tym także z tego powodu, że mamy swoich obrońców. Ot, choćby taki miesięcznik „Na poważnie”, albo „Uważam Rze historia”. Można tam przeczytać bardzo wartościowe artykuły, a jak dziecko nasze wróci z występu Wojewódzkiego, bo może też sięgnie po któryś z tych miesięczników i może coś go tam zainspiruje, na przykład opowieść o meczecie w Kruszynianach.
To są oczywiście szyderstwa. Które jak zwykle wpisuję tu celowo. Bez nadziei już jednak, że kogoś to poruszy. To jest już tylko wyraz mojej bezsilności i nic więcej. Ponieważ to co Toyah nazywa systemem jest do swojej misji bardzo dobrze przygotowane, a my nie mamy przeciwko temu literalnie żadnej obrony, warto zastanowić się teraz nad przyszłością, nad strategią systemu i nad tym co może się stać po prostu. Dla większości ludzi jasne jest, że Wojewódzki to zły człowiek, który ma czarną duszę i spróchniały mózg. Jego zadaniem jest zastawianie pułapek na dzieci, tak jak dawniej było to zadaniem Mistewicza kiedy pracował w tygodniku „Na przełaj”. To są sprawy bardzo dobrze dziś rozpoznawalne i czytelne. Wojewódzki usiłuje zakazić dzieci następującą narracją – to co widzicie w telewizji, te wygłupy w moim wykonaniu, to jedynie przykrywka, tak naprawdę chodzi o coś więcej, o edukację.
I ja to doskonale rozumiem. Wojewódzkiemu chodzi o taką edukację, żeby dzieci po odbyciu całego kursu kapowały na rodziców i kolegów w imię solidarności z Wojewódzkim, którego widują w telewizji i wydaje im się, że to ich kolega, który ma do powiedzenia „coś więcej”, niż tylko „dupa”. I proszę zauważyć, że Wojewódzki nie stosuje tu jakichś szalenie ekskluzywnych chwytów, on robi to co robił zawsze każdy brzuchomówca – odwraca uwagę. Kieruję ją na profesjonalizm i dziennikarstwo, bo to właśnie co prezentuje Wojewódzki nazywane jest dziennikarstwem profesjonalnym. Nie szydźmy z tego, bo to rzeczywiście jest bardzo profesjonalne, tyle, że cel ma inny niż deklarowany.
Misją Wojewódzkiego nie jest zarobienie paru groszy na kanapkę z dżemem, czy jakiś ekskluzywny samochód. Misją Wojewódzkiego jest doprowadzenie do sytuacji takiej, w której dzieci będą bardziej ufać jemu niż rodzicom. To nie jest bynajmniej trudne zważywszy, że rodzice także są poddawani rozmaitym eksperymentom, nie mniej brutalnym i tak samo wierzą w różnych durniów, którzy chcą powiedzieć im „coś więcej”.
Konsekwencją tych działań będzie narastająca frustracja i podział, który doprowadzi w końcu do wrzenia. I wtedy system podsunie nam rozwiązanie – będzie nim załatwienie sprawy własnymi rękami. To jest proszę Państwa stary numer, tyle że my go nie czytamy, bo on się rozgrywa w długim czasie, nieraz dwóch nawet pokoleń. Narastająca wściekłość, bieda i wstyd postawią ludzi w końcu w sytuacji takiej, że każdy oszust polityczny, będzie mógł przejąć nad nimi władzę, za obietnicę rozprawienia się z Wojewódzkimi i jemu podobnymi. Może się też zdarzyć, że system wyjdzie naprzeciw ludzkim frustracjom i stworzy jakąś organizację mścicieli, która ku radości rozdrażnionych obywateli pogoni Wojewódzkiemu kota, tak skutecznie, że wpadnie on ze swoim luksusowym samochodem do wody i już z niej nie wypłynie. To są tylko takie moje dywagacje.
Łatwo mogę sobie jednak wyobrazić sytuację, w której sympatyczny i nieco zwariowany prezenter telewizyjny, który lubi młodzież i jej imponuje zostaje zaatakowany przez ponurych bojówkarzy wynajętych na tę okoliczność za pieniądze partii „Zwyciężymy” powołanej niedawno do życia, by walczyć o czystość obyczajów i szlachetną prostotę. Partia ta ma zasilanie finansowe płynące nie wiadomo skąd, ale nie jest to przecież aż tak istotne wobec szlachetnych idei które głosi i programu jednoczącego prawicę czy kogoś tam, może nawet cały naród. Historia zna takie pułapki i wiemy, że nie ma z nich wyjścia. Po prostu nie ma. Jeśli więc mamy coś z tym zrobić, powinniśmy to zrobić teraz. W dodatku sami, bez niczyjej pomocy. Trzeba pana Wojewódzkiego grzecznie poprosić, żeby odjechał w swoją stronę i już nie wracał w nasze okolice, bo nie jest tu mile widziany, jeśli zaś będzie się upierał, zawsze można spuścić psy. Zwierząt nikt nie zaatakuje i nie będzie miał do nich pretensji, bo one są dobre, a tylko człowiek jest zły. To jedyne wyjście.
Nie wierzę, że jakiekolwiek inne sposoby poskutkują. Jest jeszcze dosyć wcześnie i jest czas. Niedługo może go zabraknąć. A system tak jak powiedziałem ma bardzo poważne zamiary. Przede wszystkim wobec nas i naszych dzieci, a dopiero potem wobec naszych portfeli i naszych nieruchomości.
Nie wierzę w to, że jakiekolwiek środki legalne coś tu mogą pomóc, żadne protesty, żadne oburzenia, powoływanie się na to, że Wojewódzki ma wyrok sądowy i nie może prowadzić zajęć z dziećmi nie ma już znaczenia, bo znajdujemy się w głębokim parterze i nie podniesiemy się z niego albo nigdy, albo bardzo długo. Żeby z tego wyjść trzeba zacząć od spuszczenia psów z łańcucha kiedy pojawi się na naszym podwórku Jakub Bogusław Wojewódzki. Póki jeszcze jest czas. To ważne, bo większość naszych reakcji, także tych obronnych system przewiduje i albo je przemilcza, albo notuje i wciąga w ewidencję. Jeszcze jednak mamy czas.
Można by także spróbować zdyscyplinować nauczycieli, którzy zgadzają się na to, by Jakub Bogusław Wojewódzki przemawiał do naszych dzieci, ale to już pozostawiam Państwa decyzji.
Przypominam, że pozostało mi już niewiele pierwszego tomu „Baśni jak niedźwiedź” i jeśli ktoś się spóźni będzie czekał na dodruk około miesiąca. Naturalnie książki są jeszcze w księgarni „Tarabuk”przy Browarnej 6 i w sklepie „FOTO MAG” nieopodal metra Stokłosy.
Inne tematy w dziale Polityka