Z rosnącym rozbawieniem obserwuję toczącą się od wczoraj w salonie24 awanturę. Oto administracja wypełniając polecenia szefów, nie pierwszy raz, a pewnie i nie ostatni, umieściła na samej górze tekst Jana Osieckiego. Ten tekst nie był ani mniej ani bardziej głupi od innych tekstów pana Jana, on był dokładnie taki sam jak poprzednie. Agresywny, zdarzający poważne zaburzenia emocjonalne i jawnie prowokacyjny. Spełniał więc wszystkie cechy materiału zapewniającego klikalność. I celem zwiększenia tejże klikalności został właśnie na pudle umieszczony. Jeśli ktoś bowiem nie zauważył tego jeszcze, chcę go niniejszym poinformować, że media opiniotwórcze zainteresowane są właśnie klikalnością, zaś w zakresie tworzenia opinii, zajmują się produkcją dwóch jedynie jej rodzajów: a la Rudecka i a la Ufka. I niech się tu Ufka nie obraża na mnie, bo sama się w takiej roli ustawiła i sama się na to godzi. Jeśli zaś chce powiedzieć, że to nieprawda, niech się lepiej wstrzyma. Pewne rzeczy są bowiem widoczne, a uporczywe zaprzeczanie czyni je widocznymi jeszcze bardziej.
Inne opinie mediów opiniotwórczych, takich jak salon nie interesują. A wszystko to co wydaje się nam różnorodnością jest jedynie kosmetyczną, lekką modyfikacją wzorca podstawowego; a la Rudecka i a la Ufka.
Wczorajsze posunięcie administracji obnażyło niestety całą słabość i beznadziejne uzależnienie kolegów blogerów od sieci oraz wyrażania w niej swoich opinii. Mieliśmy serię całą głośnych trzaśnięć drzwiami, oraz „zawieszeń blogowania”. Komedia ta trwa do dziś i sądzę, że jeszcze trochę potrwa. Potem zaś Igor Janke zacznie dzwonić po ludziach, przepraszać i wszyscy wrócą na swoje miejsce. Pierwsza zaś wróci Teresa Bochwic. Za nią Pyzol, która zawiesiła blog, no i Ufka, choć ja nie zauważyłem, by Ufka opuściła salon, ale takie głosy się pojawiły. Nie ma to znaczenia. Jeśli opuściła, na pewno wróci.
Nie powróci Aleksander Ścios, to jasne, przestałby być wtedy Aleksandrem Ściosem. Nie powróci seawolf, no chyba, że źle go rozpoznałem. Reszta uspokoi się i zacznie pisać od nowa, ugłaskana jakimiś obietnicami bez pokrycia typu złagodzenie cenzury albo atrakcjami w rodzaju: wywiad szczura biurowego z Poncyljuszem.
O tym jak nędzne mniemanie o swoich najlepszych blogerach ma administracja świadczy dzisiejszy tekst pani Lichockiej, który wstawiony został w miejsce Osieckiego. Dokładnie po to by przykryć wczorajszy absmack. Pisze bowiem Joanna Lichocka o kłamstwie w polityce i o kłamliwej propagandzie PO. Celność i nowatorstwo tych spostrzeżeń nie pozostawiają niestety złudzeń co do intencji autorki.
My tu Pani Joanno od dłuższego czasu nie zajmujemy się takimi truizmami jak polityka robiona za pomocą kłamstw, to jest etap, który w salonie24 minął gdzieś około roku 2006. Można oczywiście próbować w ten sposób zdobywać czytelników, ale to jest zawsze obarczone jakimś ryzykiem.
Najbardziej jednak ubawił mnie tekst szczura biurowego. Szczur bowiem jest klasycznym przykładem człowieka, który do pewnej roli został mianowany, a usiłuje przekonać wszystkich, że został wybrany. O tym czym różni się mianowanie od wybraństwa już pisałem, ale dokonam teraz myślowego skrótu i rzecz całą zrekapituluję. Otóż wybraństwo do mianowania ma się tak jak picie w Szczawnicy do szczania w piwnicy.
Podobnie jak wczoraj Igor Janke tak dziś szczur próbują bardzo nieudolnie pokryć ten – zamierzony przecież i zaplanowany, a wynikający wprost z pogardy dla czytelnika – blamaż. Nie trzeba długo obserwować salonu by zorientować się, że na pudle są ciągle te same nicki i te same nazwiska. I każde z nich ma jakąś rolę do spełnienia, bo tak sobie wymyślił dyżurny socjotechnik po kursie BHP w Parzęczewie Dolnym. I myśmy się już do tego przyzwyczaili i nawet nie drwimy z tego, taką wieje stamtąd nudą. Ale okazało się, że rzeczywistość potrafi zaskoczyć wszystkich, także socjotechników. I Jan Osiecki, przekonany, że wszystko robi dobrze, czyli jak zwykle, przyczepił się do profesora Biniendy. Nie zmierzył dobrze temperatury emocji w sercach Polaków, albo zmierzył w innej skali, albo wręcz zmierzył suwmiarką lub jak to było w starym dowcipie: syfmiarką, która podaje wynik w jednostkach zwanych kiłamietrami. No i kłopot.
Igor Janke próbuje ten kłopot schować za wieżowiec BBC, a szczur udaje adwokata znanego z kawałów o milicyjnych raportach: „mój klient nie jest złodziejem, ubranie z wystawy zabrał bezwiednie, gdyż się zdenerwował, czego dziś bardzo serdecznie żałuje”.
Uważam, że albo lepiej „Uważam Rze” jeszcze Radosław Krawczyk powinien jakieś usprawiedliwienie napisać. Salon24 stanie się przez to jeszcze bardziej wiarygodny i jeszcze bardziej opiniotwórczy.
Ja ani Toyah nie zamierzamy stąd wychodzić, za to z wielką uwagą obserwować będziemy wszystkie powroty odraz odnotowywać będziemy motywacje jakimi tłumaczyć będą się wracający i odwieszający swoje blogi. Mam silne graniczące z pewnością podejrzenie, że w całym salonie24 tylko my dwaj jesteśmy naprawdę obcy, a cała reszta to znajomi ze studiów i z rozmaitych prac. Tak więc miło będzie popatrzeć jak się godzą i całują w oba policzki. Naprawdę miło.
No i oczywiście reklama książek. Nasz kolega, który pomaga nam administrować stroną www.coryllus.pl jeszcze śpi, ale jak wstanie „Elementarz” Toyaha będzie po 30 zeta plus koszta wysyłki. Nakład już jedzie. Będzie u mnie po południu. Od jutra z rana wysyłka. Dziękuję za uwagę. Życzę wszystkim miłego dnia.
Inne tematy w dziale Polityka