coryllus coryllus
4247
BLOG

Zjadł łożysko własnej żony!

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 53

 Siedziałem sobie dziś rano i myślałem o tym, jak tu opisać moje najnowsze plany i jak Wam je zaprezentować. W tekście jak wiadomo najważniejszy jest tytuł. Musi być mocny, zwracający uwagę i bardzo zaskakujący. Ponieważ zamierzam dziś pisać o książkach, dobrze by było, żeby związany był z książkami, albo z jakimś pisarzem, najlepiej sławnym. Ja zdecydowałem się na tytuł związany ze sławnym pisarzem. Ja wiem, że trudno się tego domyślić, ale już za chwilę wszystko wytłumaczę. Na targach książki było kilku popularnych pisarzy, takich naprawdę topowych z pierwszego szeregu. Był Kazik Staszewski, była Monika Jaruzelska, była Katarzyna Grochola i Jan Nowicki, który zasłynął jako aktor, ale teraz jest pisarzem. Byli też pisarze innego rodzaju, pisarze zagadki, pisarze tajemniczy, tacy, których teksty spotkań możemy jedynie na łamach miesięcznika „Wróżka” albo tygodnika „Gwiazdy mówią”. Do nich zaliczam właśnie Łukasza Łuczaja. Jego książki można było kupić na koronie stadionu, tam gdzie była główna część targów. Całe stoisko było oblepione wizerunkami tego pisarza. Takimi wiecie, bardzo charakterystycznymi, na których widać jak odziany w zgrzebne portki i takąż koszulinę autor siedzi z naręczem kwiecia polnego na tle ściany stodoły. Niech Wam się nie zdaje, że Łukasz Łuczaj pisze jakieś opowiadania w stylu Myśliwskiego, albo jakieś Konopielki, co to, to nie. On jest pisarzem poważnym i poważanym. On się zajmuje odżywaniem i poszukiwaniem jedzenia tam gdzie go pozornie nie ma. I tutaj znów muszę zrobić zastrzeżenie, Łuczaj nie poluje, nie zabija zwierząt jest bowiem człowiekiem pokojowym i z gruntu dobrym. Czasem zje coś co leży i się nie rusza, coś czemu normalnie odmawia się wartości kulinarnych, ale Łuczaj właśnie po to jest, żeby nadawać rzeczom nowe sensy, także kulinarne. No i wyobraźcie sobie, że chodzi taka fama po miastach i wioskach, że zjadł był ów Łuczaj łożysko własnej żony. Ja nie wiem czy to prawda, czy plotka, ale kiedy o tym usłyszałem zadałem sobie jedno tylko pytanie: ciekawe czy z podłogi?

Poza łożyskami żon Łukasz Łuczaj pochłania także korzonki, szarańczę i inne stworzenia małowymiarowe, które pełzają i biegają wolniej od niego. Ja zapamiętałem go z czasów dawniejszych, kiedy miał on felieton we wspomnianym magazynie „Wróżka”. Redakcja była nim zachwycona i teraz robi on prawdziwą karierę. Mieszka nieopodal Stasiuka, w Beskidzie Niskim i tam sobie tego pożywienia szuka. Żyje szczęśliwie, nie wadząc nikomu. Nie wiem tylko dlaczego ta żona się z nim na fotografiach nie pokazuje. Trochę szkoda.

No, ale skoro Was już zainteresowałem książkami, możemy przejść do naszych planów wydawniczych, które dziś, na zasadzie przerywnika postanowiłem omówić. Przede wszystkim chciałem rzec słowo w sprawie konkursu. Wpłynęło bardzo mało prac, a ich poziom jest oględnie rzecz nazywając różny. Wyniki ogłosimy 20 czerwca. Zbierze się komisja i napiszemy protokół zebrania, który zostanie opublikowany. Nie będę się na razie wypowiadał w sprawie albumu finalizującego ten konkurs, bo jest jeszcze za wcześnie, ale bardzo chciałbym, żeby taki album powstał. Musi być ślad po każdorazowej edycji, bo ja nie zamierzam rezygnować. W tym roku konkurs był ogłoszony po raz pierwszy, rysownicy mieli święte prawo go zlekceważyć. Poza tym spotkałem się z głosami, że było zbyt mało czasu na rysowanie. No nie wiem...wszystkie prace dotarły do mnie w ostatnim tygodniu. Kolejny konkurs ogłosimy przed końcem tego roku, żeby dać szansę tym, którzy rysują wolniej.

Jak zauważyliście zainaugurowaliśmy dwie nowe serie wydawnicze. Pierwsza to „Najlepsze kawałki Coryllusa”, a druga, bardzo elegancka, w twardej oprawie to seria z białą sową, zatytułowana „Małe książki o wielkich sprawach”. Książki tej pierwszej serii będą się ukazywać rzadziej, seria druga będzie czymś w rodzaju serii z żółtym tygrysem, pamiętanej przez wiele osób i bardzo swego czasu popularnej. Nasze książki, mam nadzieję, będą nieco bardziej dynamiczne niż „tygrysy”. W czerwcu ukaże się kolejny, trzeci już numer „Szkoły Nawigatorów”, autorów, którzy napisali teksty do numeru drugiego przepraszam za to, że nie zająłem się jeszcze kwestią wypłaty honorariów, ale za dużo rzeczy się dzieje. Niebawem sprawę tę sfinalizujemy. Baśń czeska wydana zostanie późnym latem albo wczesną jesienią. Na październikowych targach w Krakowie planujemy huczną premierę albumu komiksowego „Święte królestwo”.

W przyszły piątek – 6 czerwca - będzie mnie można spotkać na kiermaszu książek w IPN przy Marszałkowskiej, nie pamiętam niestety jaki tam jest numer domu. Wieczorem zaś odbędzie się mój wieczór autorski w kawiarni „Niespodzianka”, także przy Marszałkowskiej. Zapraszam. Zachęcam także do odwiedzania strony www.coryllus.pl, a sam zabieram się teraz za sczytywanie tekstów do kwartalnika, czas ucieka...za dużo roboty na mojej głowie.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (53)

Inne tematy w dziale Kultura