coryllus coryllus
7788
BLOG

Uniwersytet dla idiotów

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 112

Znajoma przysłała mi wczoraj link do strony radia Kraków, na której znajduje się nagranie tak zwanego reportażu śledczego. Śledztwo zaś dotyczy nie byle czego, ale zaginięcia dwóch najważniejszych dla uczelni dokumentów, czyli aktów założycielskich akademii krakowskiej wydanych przez Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełłę. To śledztwo jest zrobione z takim zadęciem, że śmiech powinien zebrać nas tu wszystkich, tych oczywiście, którzy czytali książkę Karola Estreichera pod tytułem „Nie od razu Kraków zbudowano”. Podam krótkie streszczenie. Oto w czasie kampanii wrześniowej ukryto na terenie uniwersytetu najcenniejsze skarby, to znaczy różne śmieci typu berła rektorskie i łańcuchy, oraz dwa wymienione dokumenty. Ukrywał je Karol Estreicher i jego współpracownicy. Po wojnie, kiedy skrytkę otwarto, a nie wiadomo gdzie była ta skrytka, bo tego reportaż śledczy nie wykazał, okazało się, że wszystko tam jest z wyjątkiem owych pergaminów. Co za pech. Niemiec nie znalazł, ale wdała się wilgoć i szczury przyszły no i zjadły cenne dokumenty. Papierów, które leżały obok wilgoć ani szczury nie tknęły. Mamy je do dzisiaj. No więc profesor Estraicher, człek mądry i przewidujący wpadł na pomysł, by zapakować jakieś paprochy do słoja po marmoladzie i pokazywać to ludziom, jako relikwię, czyli szczątki po dokumentach erekcyjnych akademii. Oczywiście słoik służył do użytku wewnętrznego, to znaczy Estreicher nie był na tyle szalony, żeby wystawiać go na ekspozycji i wmawiać ludziom, że to coś cennego, szyderstwo byłoby zbyt wielkie. Całe zaś śledztwo wzięło się stąd, że po siedemdziesięciu latach ktoś wpadł na pomysł, żeby zbadać zawartość słoja. No i okazało się, że nie ma tam nic, co pochodziło by ze średniowiecza. Są rzeczy starsze, na przykład pleistoceński piasek zgarnięty z dziedzińca collegium maius, oraz nowsze, czyli niemieckie gazety wydawane w czasie okupacji, ale z XIV wieku nie ma akurat nic. No i trzeba w związku z tym przeprowadzić śledztwo. Dziennikarze są bezwzględni. Mówią, że w roku 1945 ktoś musiał wyjąć dokumenty, a potem zamknąć skrytkę ponownie, profesor Waltoś mówi wprost, że Estreicher napchał jakichś śmieci do słoika i wmawiał ludziom, że to skarby – bo – podkreśla Waltoś– w każdym gospodarstwie domowym znajdzie się taki słój. Można się skichać ze śmiechu słuchając takich reportaży. Bo po tych wszystkich rewelacjach nagle słyszymy, że na ekspozycji znajdują się kopie zaginionych dokumentów, które zostały wykonane przez Jana Przypkowskiego na zlecenie Estreichera. Najpierw – pergaminy zginęły w 1945, a potem – Estreicher zlecił wykonanie kopii w roku 1953. A na jakiej przepraszam podstawie? Z czego Przypkowski kopiował? Z pamięci? Czy może przyglądał się temu co jest w słoiku i jego niezawodne oko pozwoliło mu odtworzyć tekst dokumentów? A może te kopie, to nie żadne kopie, ale ordynarna fałszywka? Może na polecenie Estereichera Przypkowski napisał to z tak zwanej głowy, czyli z niczego? Jeden z tych dokumentów zaczyna się ponoć od słów: niechaj otworzy się orzeźwiające źródło nauk, a z jego pełności niech czerpią wszyscy...Ja bardzo przepraszam, ale może by ten tekst porównać z innymi tekstami dokumentów erekcyjnych innych akademii i sprawdzić czy Przypkowski choć dobrze je naśladował? Bo jeśli skopiowano te dokumenty w 1953 to znaczy, że one istniały, a jeśli istniały to nie zabrali ich Niemcy jak sugeruje autorka reportażu, w dodatku za zgodą Estreichera, ale kto inny, ktoś kto o zgodę nie musiał wcale pytać. Proponuję, żeby autorzy reportażu spytali syna Jana Przypkowskiego, albo jego wnuka, który pracuje w Warszawie w Instytucie Sztuki przy Dobrej, jak to było. Może zachowały się jakieś rodzinne legendy dotyczące kopiowania tych dokumentów, wiecie takie żartobliwe historyjki z dawnych czasów, podobne do tych, które serwuje nam w swojej książce Karol Estreicher. Mnie się już nie chce cytować fragmentów rozdziału „Miedziana miednica”, sami sobie przeczytajcie, jak ktoś jeszcze tego nie zna:

http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje34/text22.htm

Mnie idiotyzm ludzi zatrudnionych na polskich uczelniach wyższych po prostu paraliżuje. Postaram się już nigdy nie zbliżyć się do żadnej z tych instytucji na odległość mniejszą niż strzał z kuszy.

Najlepszy w tym reportażu jest gość, którego przedstawiają nam jako tropiciela sensacji, poszukiwacza skarbów narodowych. Mówi on, że to hańba, że takie cenne dokumenty zostały zniszczone. Jak przeczytacie 'Miedzianą miednicę” zorientujecie się skąd się w ogóle brały te skarby w muzeum akademii krakowskiej, gdzie je stary Estreicher pozyskiwał. Może też okazać się, że tamte rzekomo oryginalne, tak pieczołowicie przechowywane wcale nie były prawdziwe. Nikt bowiem nie zadał sobie trudu by prześledzić ich losy od czasów wkroczenia Prusaków na Wawel, albo nawet wcześniej, od czasów kiedy rządził akademią Kołłątaj. Tu już nawet nie chodzi o to, że cała ta sakralizacja uniwersytetu jest po prostu komedią, tu chodzi o to, że w tym radio nie umieją nawet zrobić porządnego reportażu śledczego.

No to my spróbujmy coś zamarkować.

 

Sierpień 1939 roku, na biurku profesora Estreichera dzwoni telefon

 

  • Hallo...

  • Herr professor?

  • Tak

  • Guten Tag, mówi Hans

  • Jaki Hans?

  • Hans Frank, a niby jaki jeszcze Hans miałby tam do was dzwonić

  • Ach! To pan! Jakże się cieszę!

  • Herr profesor, powiem krótko, bo czas nagli, za miesiąc wkraczamy i ja mam tu przygotowana listę sprawunków.

  • Ojej, czy aby nie ma na niej bereł rektorskich i łańcuchów, które nosił mój świętej pamięci ojciec?

  • Herr profesor, na co nam te śmieci, weźmiemy wszystko co jest starsze niż pierwsza bitwa pod Tannenbergiem i te dwa papiery, które macie u siebie

  • A ołtarz?

  • Ołtarz oczywiście też.

  • Okay, jak mamy to zapakować?

  • Na ciężarówki, tylko proszę uważać i niczego nie uszkodzić, Furer będzie zawiedziony.

  • A co powiedzieć ludziom? Profesorom i pracownikom niższych szczebli?

  • O profesorów proszę się nie martwić, my się nimi zaopiekujemy, a tym durniom, to jest chciałem powiedzieć, pracownikom niższych stopni naukowych coś się powie. Najlepiej niech pan zaaranżuje, jakieś chowanie skarbów, czy coś w tym stylu.

  • Dobrze, postaram się...czy to wszystko?

  • Nie, jeszcze jeden drobiazg, od dziś proszę do mnie zwracać się Herr Gubernator

  • Ale....tu wciąż rządzi wojewoda krakowski?

  • To już przeszłość....

 

Jeśli wydaje Wam się, że zmyślam, to jesteście w błędzie. O tym jednak jak było naprawdę nikt nigdy nie zrobi żadnego reportażu. A tu macie link do tego co ustalili krakowscy dziennikarze śledczy

 

http://www.radiokrakow.pl/audycje/reportaz-w-radiu-krakow/pozarte-czy-skradzone-tajemnica-krakowskiego-skarbu/

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl Mamy tam cały festiwal promocji. „Dzieci peerelu”, „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu” oraz „Dom z mchu i paproci” sprzedajemy po 10 złotych plus koszta przesyłki. „Najlepsze kawałki” oraz 2 i 3 numer Szkoły nawigatorów sprzedajemy po 15 złotych plus koszta przesyłki. Zapraszam także do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.


 

Ponieważ wielkimi krokami zbliża się moment wydania pierwszego w nowej edycji tomu „Baśni jak niedźwiedź”, który będzie miał, według życzenia czytelników twardą oprawę, oraz zawierał będzie dziesięć barwnych ilustracji, zamieszczam oto krótki trailer zapowiadający to wydarzenie. Przygotował go oczywiście Tomek Bereźnicki. On także jest autorem ilustracji.


 

http://youtu.be/PZ77GGVUfLw


 

Wrzucajcie go, proszę gdzie tylko możecie.


 

Od dziś rozpocznamy NEP czyli Nową Ekonomiczną Politykę, żeby jakoś do tego nawiązać napisałem specjalnie cały tekst o radzieckich zbrodniarzach. Ponieważ Tomek kończy już prace nad nowym leyoutem Baśni jak niedźwiedź. Tom I, rysunki są prawie w komplecie, brakuje tylko dwóch. Cena zaś nowej Baśni twardej oprawie z tymi rysunkami, Baśni, która pojawi się na początku marca, będzie taka sama jak dotychczas, czyli 40 złotych, pora na promocję. Od dziś Baśń jak niedźwiedź. Tom II kosztować będzie 20 zł, Baśń jak niedźwiedź. Tom III 40 zł, Baśń jak niedźwiedź. Historie amerykańskie – 30 zł, Niedźwiedź i róża czyli tajna historia Czech, również 30 zł. Do tego jeszcze aktywne pozostają wszystkie pozostałe promocje, które ogłosiłem w styczniu, po katastrofie w naszym magazynie. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura