W pierwszym wpisie, chyba należałoby zaprezentować coś bardzo słodkiego, ale pomyślałem, że w takim dniu (Tłusty Czwartek) lepiej - jak by powiedział mój Dziadek: "zaradzić" coś wręcz przeciwnego - dla zdrowej równowagi...
Wydaje się, że o to nietrudno: rzeczywistość wokół, często emanuje goryczą (niekiedy, usilnie udającą cukierkowatość). Jednak z drugiej strony, wszelkie badania, wskazują na powszechne zadowolenie i niemal dziecięcą, beztroską szczęśliwość w naszym społeczeństwie. Tego samego dowodzą codzienne rozmowy.
Często np. słyszę: "Żyjemy w dobrych czasach", "Jacy głupi byli ludzie przed nami" - mówiący te słowa, z trudem gryzą się w język, by nie zapiać z zachwytu nad mądrością współczesnych. Słuchając tego, wiem jedno: ktoś tu zwariował...
Zaznaczam, że nie pałam chęcią straszenia i przekonywania, że "jest beznadziejnie", a "przed wojną...", jednak cichutko zastanawiam się też: jak to możliwe, by chwalić nasz "złoty wiek", mając świadomość ogromu trwających i "perspektywicznych" wojen, istnienia bomby jądrowej, nowej fali "wirusa" komunizmu i nazizmu wśród młodych, tego ilu ludzi umiera codziennie z głodu (co nie jest domeną współczesności, ale na pewno jest jej wstydem), ilu dzieciom odbiera się życie w aborcji czy starcom - w "eutanazji" (są udokumentowane przypadki robienia tego bez ich wiedzy!) itd.
Problem w tym, że niekiedy taka świadomość nie występuje, albo jest odrzucana i np. aborcję czy eutanazję, traktuje się jako "nieszkodliwe zabiegi"...
Mentalność Tłustego Czwartku niepodzielnie rządzi. A gorzka prawda na jej temat, przychodzi wraz z przyjrzeniem się jej skutkom...
