Piotr Żurek Piotr Żurek
4772
BLOG

Pomost bałtycko-czarnomorski i jego geopolityczne znaczenie.

Piotr Żurek Piotr Żurek Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3



Pomost bałtycko-czarnomorski jest obszarem geograficznym rozciągającym się od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego. Na obszarze tym znajdują się dorzecza Dniepru, Dźwiny, Niemna oraz Wisły. Znakomita większość tego obszaru znajdowała się w granicach I Rzeczypospolitej. Współczesna Polska leży poza główną osią Europy Zachodniej, na początku omawianego przez nas pomostu łączącego Europę Zachodnią z szerokimi równinami wschodnioeuropejskimi, na obszarze będącym drzwiami do heartlandu, do wnętrza Eurazji.

Najważniejsze obszary rdzeniowe, które miały znaczący wpływ na tym obszarze to dorzecze Wisły i Warty czyli obszar rdzeniowy Polski oraz dorzecze rzeki Oki i Moskwy będącej obszarem rdzeniowym Rosji. Między tymi dwoma obszarami rdzeniowymi znajdują się obszary buforowe. Obszary te różnią się od obszarów rdzeniowych tym, że nie są wstanie same narzucać reguł sytuacyjnych a muszą poszukiwać sił zewnętrznych dla swego istnienia. Początkowo obszary buforowe były pod kontrolą Polski dając bezpieczeństwo naszemu obszarowi rdzeniowemu. Jednak w czasie konfrontacji z Moskwą systematycznie traciliśmy kontrolę nad tymi terenami stając się rosyjskim protektoratem a w końcowej fazie doprowadziło do rozbiorów Rzeczpospolitej. Więc nie należy się bać mówić w sferze publiczne o znaczeniu tych ziem dla naszego bezpieczeństwa. Na tych ziemiach znajdują się dwa strategiczne kierunki uderzeniowe ze wschodu na zachód i z zachodu na wschód, na północy brama smoleńska a na południu Wołyń, Podole i Kijowszczyzna oddzielone od siebie bagnami Prypeci. Kontrola tych terenów daje naszemu państwu głębie strategiczną w hipotetycznej konfrontacji z odradzającym się imperium na wschodzie. Nie bójmy się myśleć w kategoriach mocarstwowych. Tak działa świat i tak będzie w przyszłości.

Polska polityka wschodnia po ‘89 roku oparła się na doktrynie Giedroycia i Mieroszewskiego znanej pod nazwą ULB (http://www.new.org.pl/257-doktryna-ulb-koncepcja-giedroycia-i-mieroszewskiego-w-xxi-wieku ). Według tej doktryny Polska musi porzucić swoje imperialne myślenie w kierunku wschodnim, powinniśmy pogodzić się z narzuconymi przez Jałtę granicami wschodnimi a co za tym idzie Rzeczpospolita powinna wspierać wszystkie państwa, które odgradzają nas od Rosji. Wykorzystując siły zachodu oddziaływać na te państwa w celu odciągnięcia ich od Rosji. Polityka prowadzona w oparciu o tą doktrynę nie stawiała żadnych wymagań Litwie, Białorusi i Ukrainie czego dowodem jest kult nazistowskich zbrodniarzy na Ukrainie czy dyskryminowanie Polaków na Białorusi i Litwie. Innym błędem takiej polityki była wiara w tzw. koniec historii. Uważano, że to właśnie atrakcyjność świata zachodu a nie nasza własna siła doprowadzi do uzyskania i umocnienia niepodległości tych państw. Skutek takiego myślenia był taki, że doszło do tego, jednak nie na rzecz Rzeczpospolitej a na rzecz zachodniego systemu światowego. Tak więc niepodległy byt tych państw stał się zależny od siły systemu światowego a nie od naszej siły i od zmienności polityki zachodu w stosunku do Rosji a nie od Polski. Wyidealizowane spojrzenie na świat zachodu w naszej polityce wschodniej doprowadziło do nie wytworzenia naszych własnych wpływów w tym regionie Europy, co doprowadziło do kuriozalnej sytuacji. Na polskim obszarze buforowym od kilku lat toczy się wojna a nasz kraj nie był zaangażowany w formacie mińskim i normandzkim, zostaliśmy pominięci. Sytuacja wyglądała zgoła inaczej na początku XX w. W tamtym okresie opieraliśmy się na naszej własnej sile i to my zasiadaliśmy przy stole. Jeśli chcemy mieć stosowną pozycję w regionie i mieć realny wpływ na kształt architektury pomostu bałtycko-czarnomorskiego powinniśmy starać się użyć naszej własnej siły a nie zewnętrznej, oprzeć się na własnej sile militarnej, politycznej i gospodarczej. To my musimy stać się źródłem siły. Jednak do tej pory nasza polityka wschodnia była tylko wypadkową polityką zachodu co powoduje, że w czasach takich jak obecnie w czasach kryzysu nie jesteśmy brani pod uwagę a to właśnie my powinniśmy być rozgrywającymi.

Tradycyjny obszar zainteresowania Rzeczpospolitej jakim jest obszar pomostu bałtycko-czarnomorskiego jest jednym z trzech współcześnie kluczowych obszarów świata. Są to miejsca na których krzyżują się światowe szlaki komunikacyjne a które pozwalają na osiągnięcie siły i bogactwa płynącego z kontroli tych obszarów. Pierwszym takim miejscem jest obszar zachodniego Pacyfiku z cieśniną Malaka i szlakami komunikacyjnymi biegnącymi z państwa środka do Europy. Drugim obszarem jest stopniowo malejący na znaczeniu Bliski Wschód oraz obszar pomostu bałtycko-czarnomorskiego komunikującym wschód z zachodem i północ z południem Europy.

Jak widzimy miejsce w którym dano nam żyć, choć wielokrotnie było dla nas przekleństwem może być błogosławieństwem. Okresy kiedy byliśmy silnym państwem rządzonym przez zdrowe elity dawał nam z powodu naszego położenia bogactwo i status imperium. Jednak kiedy elity degenerowały się byliśmy świadkami przetaczających się obcych armii przez nasze terytorium chcących wykorzystać drzwi do heartlandu w celu zdominowania Eurazji. Nasz kraj leży na jedynym kluczowym miejscu w Europie, na nizinie Środkowo Europejskiej będącej drzwiami do Eurazji. Dodatkowo leży w miejscu spięcia Bałtyku z Morzem Czarnym. Takie geograficzne położenie powoduje zainteresowanie się nim USA. Jak mawiał Halford John Mackinder, brytyjski geopolityk – „Kto kontroluje Europę Wschodnią ten kontroluje Eurazję, a ten kto kontroluje Eurazję ten kontroluje świat”. Imperialna polityka USA była zbieżna z interesem Polski. Wygrana USA w zimnej wojnie spowodowała rozpad ZSRR i odepchnięcie Rosji od polskich granic. Znaleźliśmy się pod parasolem ochronnym tego Imperium. Sielanka trwała blisko trzy dekady. Uznaliśmy, że nastąpił koniec historii, nie zajęliśmy się budowaniem własnej siły wewnętrznej a oparliśmy się tylko na światowym systemie, którego gwarantem i twórcą były USA. Jednak okres ten powoli kończy się. USA zajęte wojną z terroryzmem i interwencjami na Bliskim Wschodzie w Iraku i Afganistanie przeoczyły gwałtowny wzrost Chin na Dalekim Wschodzie, które na nieszczęście dla Stanów Zjednoczonych stały się ich konkurentem do światowej hegemoni. Więc powoli stajemy się świadkami odejścia jednobiegunowego świata do historii. W tym czasie USA straciły zdolność do prowadzenia działań wojennych na dwóch z trzech wymienionych wcześniej kluczowych obszarów, co może prowadzić do wycofania się USA ze swoich zobowiązań strategicznych w naszym regionie świata z powodu braków środków. W obecnej sytuacji obszar zachodniego Pacyfiku jest ważniejszym teatrem operacyjnym niż nasz.

Państwo Środka chcąc zrewidować obecny ład światowy planuje budowę nowego jedwabnego szlaku łączącego Chiny z Europą. Inwestycja ta dzięki budowie lądowej infrastruktury komunikacyjnej doprowadzi do marginalizacji mocarstwa morskie jak USA czy Wielka Brytania, które kontrolują morskie szlaki komunikacyjne. Realizacja tych planów prawdopodobnie może odbyć się również kosztem naszego wschodniego rywala Rosji, która może zostać wyłączona z tego projektu. Główna nitka szlaku może zostać poprowadzona przez państwa Azji Środkowej, co dawałoby Polsce możliwości ekspansji gospodarczej na tamtejsze rynki. Negatywnym czynnikiem byłoby osłabienie państw w szczególności USA będących gwarantem naszego bezpieczeństwa. Budowa nowego szlaku doprowadzi do przebudowy znanego nam świata. Nastąpi zmniejszenie znaczenia Europy Zachodniej kosztem Morza Czarnego i wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Wrócimy do epoki z przed wielkich odkryć geograficznych, kiedy to cała wymiana handlowa odbywała się drogami lądowymi. Z tego powodu już teraz powinniśmy myśleć o naszym tradycyjnym kierunku działań w kierunku ujścia Dniestru i Dniepru. Nasza polityka w stosunku do Ukrainy powinna uwzględniać nasz interes narodowy a nie jak dotychczas być bezinteresowna i bezkrytyczna w stosunku do rządu i środowisk decyzyjnych w Kijowie, które wielokrotnie są wrogie naszemu państwu. Powinniśmy uczyć się od Brytyjczyków, którzy mawiają, że nie mają przyjaciół tylko mają interesy. Trzeba pamiętać, że polityka to nie jest jakieś wyimaginowane słowo. Polityka to przecież gra interesów. Nasze działania powinny brać również pod uwagę Węgry czy Rumunię, kontrolującą deltę Dunaju. Kontrola delty Dunaje daje kontrolę nad jedną z głównych wodnych dróg śródlądowych, od Rumuni, poprzez Węgry, Austrie i Niemcy. Musimy mieć jednak wciąż na uwadze, że polityka jest grą interesów w której uczestniczą inni, którzy też chcą wyciągnąć jak najwięcej korzyści dla siebie. Dobrym przykładem są właśnie niemające dużego potencjałem Węgry pod przywództwem Orbana, które już teraz próbują rozegrać stawkę na swoją korzyść, chcą wykorzystać znaczenie strategiczne Dunaju, jako jednej z najważniejszych dróg śródlądowych łączących od niepamiętnych czasów wschód z zachodem. Dzięki swemu położeniu geograficznemu Węgry mają apetyt na stanie się głównym habem handlu z Chinami w Europie. Stąd budowa połączenia z Serbią ukierunkowana na Pireus w Grecji oraz chęć skomunikowania się z północą, czy próby nawiązania kontaktów w Bawarii. Trzeba pamiętać, że to my mamy dużo większy potencjał i to my powinniśmy być rozgrywającym. Więc bacznie przyglądajmy się poczynaniom Węgier, czy aby sojusz tego państwa z Polską nie jest tylko taktyczny.

Jeśli my nie będziemy interesować się tymi sprawami. Jeśli wciąż będziemy prowadzić jednowektorową politykę patrząc tylko w jednym kierunku oczekując stamtąd protekcji, to inni wyprzedzą nas a my zorientujemy się już po fakcie żałując naszej bezczynności. Rosja już od czasów aneksji Krymu prowadzi politykę budowy Noworosji. Wystarczy połączyć Donbas poprzez Mariupol, Krym, dalej przez Nadniestrze blokując ujście Dunaju a cały kluczowy region wraz z basenem Morza Czarnego dostanie się w ręce Rosjan. Kluczowym elementem dla Rosji jest kontrola Krymu oraz właśnie Naddniestrza, która uniemożliwia Polsce skomunikowania się infrastrukturą komunikacyjną z Konstancją, która mogłaby być naszymi drzwiami na Morze Czarne.

W naszych rozważaniach należy pamiętać, że Rosja jest tylko cieniem dawnego Związku Sowieckiego, jest karłem ekonomiczny nie liczącym się w światowej gospodarce, jej ekonomia uzależniona jest wyłącznie od eksportu surowców. Jej położenie geostrategiczne jest najgorsze od kilku stuleci. Odległość z Petersburga do granic Paktu Północnoatlantyckiego wynosi ok. 160 km. Główne ścieranie się światowych interesów nie występuje już na osi Waszyngton – Moskwa, lecz na osi Waszyngton – Pekin. Rosja w tym starciu imperiów jest tylko jednym z elementów rywalizacji USA z Chinami. Jednak bardzo ważnym elementem układanki ze względu na swoje położenie geograficzne spinające wschód z zachodem, co powoduje, że Rosja stara się rozegrać grę z korzyścią dla siebie. Widać to na przykładzie Bliskiego wschodu gdzie pojawiła się próżnia bezpieczeństwa po stopniowym osłabnięciu wpływów USA w tamtym regionie.

Położenie geograficzne Rosji powoduję to, że bez udziału tego państwa nie da się tworzyć stabilnej architektury bezpieczeństwa w Eurazji. Widać to było np. w czasach wojen napoleońskich, czy w trakcie II wojny światowej. Rosja doskonale zdaje sobie z tego sprawę i będzie chciała z pewnością wykorzystać to na swoją korzyść w rozgrywce między USA a Chinami. Tu z pewnością wystąpi zagrożenie dla Rzeczpospolitej. Jeśli USA nie posiadają już na tyle dużej siły by móc prowadzić operację na wszystkich trzech kluczowych obszarach świata, może dojść do sytuacji tej którą znamy z lekcji historii z okresu II wojny światowej. W hipotetycznym konflikcie między USA a Chinami, Waszyngton będzie z pewnością zabiegał o sojusz z Rosją przeciw Pekinowi. Tu następuje groźba drugiej Jałty. Trzeba pamiętać, że nie wszystkie interesy mamy zbieżne z USA. Dla nas, dla Rzeczypospolitej korzystne byłoby zniszczenie Rosji jako źródła naszego zagrożenia, Dla USA zniszczenie Rosji wcale nie jest takie korzystne jak dla nas.

Więc, już teraz powinniśmy zacząć myśleć o naszym własnym źródle siły, tak aby sąsiadujące z nami państwa ukierunkowały się na nas. Tylko od nas samych zależy czy w dalszym ciągu będziemy peryferiami zachodniego świata, czy stworzymy państwo podmiotowe odgrywające znaczną pozycję w polityce międzynarodowej. Obecnie jesteśmy postrzegani jedynie jako przedłużenie siły amerykańskiej, co powoduje, że Ukraina, która jest wspierana przez Polskę bez żadnych realnych korzyści dla nas, wcale nie traktuje nas jako senior partnera a jedynie jako protektorat USA. Budowa naszych stref wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej a w szczególności na pomoście bałtycko-czarnomorskim jest naszą koniecznością niezbędną do naszego przetrwania i chodzi tu o realne wpływy a nie o grę słów nic nam nie dającą. Jeśli chcemy przetrwać musimy stworzyć silne ekonomicznie państwo z własną ekspandującą siłą. W przeciwnym wypadku nasza niepodległość będzie tylko sezonowym epizodem w historii Europy.


Piotr G. Żurek


Moje motto: "Nie pytaj się co dał mi mój kraj, spytaj się siebie, co ja dałem swojemu krajowi".  Z przekonania po części konserwatystą i narodowcem. Z powodu chęci budowania silnej i suwerennej Ojczyzny zaangażowany w działalność społeczno - polityczną. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka