CyprianPolak CyprianPolak
173
BLOG

Smoleńsk -dyskusja bez szacunku dla szukających prawdy

CyprianPolak CyprianPolak Polityka Obserwuj notkę 21

 

Każdy z rzetelnie szukających prawdy o Smoleńsku jest równocześnie otwarty na dyskusję.

No właśnie, jaką dyskusję i z kim? Dyskusję z przeciwnikiem. Jednak jaki tu jest przeciwnik, który ma by dyskutantem osób rzetelnie szukających prawdy o Smoleńsku.  Wszak w takim ujęciu winni szukający rzetelnie prawdy być dla niego partnerem i to cennym partnerem. Cennym dlatego także że są to osoby, które wiele czasu poświęciły na analizowanie „katastrofy”.

W rzeczy samej nie powinno tu być przeciwnika wśród ludzi dobrej woli tylko współbrat w poszukiwaniu. 

Przeciwnik bowiem oznaczałby kogoś kto zajmuje przeciwne stanowisko. Jeśli mamy ludzi którzy szukają prawdy to nie powinno być miejsca na przeciwnika gdyż jeszcze do takiego stanowiska nie doszliśmy żeby na podstawie informacji zająć przeciwstawne stanowiska i obie strony miały mnóstwo argumentów na poparcie swoich tez.

A jednak nie ma takiej sytuacji. Osoby przekonane co do swych racji, które wypowiadają się o Smoleńsku dzielą się na przeciwników opinii o zamachu i na jej zwolenników. 

Jednak dyskusja jest możliwa wtedy kiedy obie strony są jednakowo „w temacie”, starają się postępować z szacunkiem wobec siebie i szukają prawdy. 

Tak się składa że osoby, które są przekonane że to był zamach poświęciły na analizowanie Smoleńska wiele czasu. Są to osoby które zadają pytania i odpowiadają na nie. 

Dziewięćdziesiąt procent osób, które spędziły wiele dziesiątek godzin na analizowaniu wszelkich dostępnych materiałów dotyczących Smoleńska (głównie w kwietniu i w maju) uważa że to był zamach. Wśród dziesięciu pozostałych procent które twierdzą, czy dają do zrozumienia w internecie że również wnikliwie analizowały to co dotyczyło Smoleńska, większość stanowią dyżurni.

Wśród tych dziewięćdziesięciu procent osoby które z góry zakładały że to był zamach są nieliczne, jeśli w ogóle są. Ktoś, kto już wie z góry nie potrzebuje dalej dążyć do prawdy. Nie chodzi mi tu o przeczucie, czy przypuszczenie. Tylko o stanowisko „To był zamach i już”. I kontynuacji jeszcze „I już więcej nic już nie muszę wiedzieć. To mi wystarczy”. Stanowisko takie jak przedstawiłem zajmowała jaka część ludzi, choć A ich stanowisko było nawet prawie zawsze wyrażane mniej wyraziście niż to przedstawiłem. I nie afiszowali się z nim, a wyjawiali je dopiero zagadnięci w rozmowie, a czasem nawet stwierdzali że mają je dla siebie. Jednakże to było stanwosko ludzie, którzy nie dociekali prawdy, nie śledzili tego co związane ze Smoleńskiem , a już zwłaszcza nie szukali na własna rękę. 

I oto mamy osoby, które w rozmowie z tymi dziewięćdziesięcioma procentami są przekonane że zamachu nie było, a nawet nie widzą żadnych zaniedbań ze strony władz przed i po 10 kwietnia. Mam tu nam myśli tak zwanych zwykłych ludzi nie będących członkami PO, nie mających żadnego interesu w tym by zwyciężyła wersja odpowiadająca obecnej władzy.

Ci jednak często są zacietrzewieni. Tak jak napisałem główny problem w tej „dyskusji” polega na tym że ci „zwykli „ ludzie nie szanują w ogóle tego że antagonista zdobył pewną wiedzę na ten temat i rzetelnie starał się dojść do prawdy i poświęcił na to niemało czasu który mógł wykorzystać na zarabianie pieniędzy lub na inne cele. Mają natomiast o sobie duże mniemanie i brak szacunku dla przeciwnika przede wszystkim dla jego poglądów. 

Nie mamy więc do czynienia z taką sytuacją że oto przeciwnikiem tych 90 procent jest ktoś kto równie staranie jak oni wniknął w tragedię. 

Rozmawiałem z takimi ludźmi. Problemem nie jest jednak odmienne stanowisko tylko brak szacunku dla nas i brak wiedzy. Lub jej odrzucanie, jeśli szczątkowo do nich dotarła połączone z przekonaniem o swojej mądrości, z lubieniem swojego zdania i złością wobec słowa ”zamach”. Także z bezkrytycyzmem i przyjmowaniem za swoje opinii, które im wmanipulowano, jak powtarzana teza o kilku podejściach do lądowania mimo że nawet politycznie poprawne media dawno uznały ją za nieaktualną. 


A także jeśli zostanie im to przypomniane, o rzucaniu się z kolei w inną w tezę o winie pilota i lądowaniu na siłę itd. A jak to nie wypala to w inną która jest pod ręką i tak pójście w zaparte dokąd się da. ( Sprawdziły się zresztą tu jak najbardziej socjotechniczne przewidywania że teza o kilku podejściach pójdzie w świat i osoby które nie będą zajmować się tragedią poprzestaną na niej. Przykład taki przytoczy mecenas Hambura, który poinformował swojego kolegę niemieckiego adwokata o tym że jest pełnomocnikiem rodzin poległych w katastrofie. „Hm trudna sprawa – odrzekł kolega adwokat – cztery podejścia do lądowania, hm trudna sprawa”. „Jakie cztery podejścia – mówi mecenas Hambura – było jedno podejście do lądowania czy też upadek samolotu”.)

Zauważę tu że podobny brak szacunku nie pojawił się pierwszy raz po 90-tym roku w ważnych dla Polski sprawach. Podobnie ja i inni doświadczyliśmy tego przy wejściu Polski do Wspólnoty Europejskiej. Miałem opinię na ten temat już wcześniej negatywną przede wszystkim związaną z niekorzystnymi warunkami wejścia i pogłębianiem tych niekorzystnych warunków wobec poczynionych wcześniej ustaleń.

Jednakże pomyślałem „Może nie mam racji?” I przez miesiąc czasu wiele godzin poświęcałem na zbieranie informacji, analizowanie prasy. Porównywanie opinii itd. A cóż strona, która była bezkrytycznie za? Otóż podobnie jak w przypadku Smoleńska bezkrytycznie próbowała dyskredytować moje i innych opinie, a przede wszystkim nie interesował ją zupełnie fakt zdobycia pewnej wiedzy na ten temat u antagonisty jak i uważając się za równych partnerów w dyskusji nie odczuwali najmniejszego dyskomfortu z tego powodu że takowej nie zdobyli, że nie starali się wysłuchać przynajmniej obu stron, w jednym, drugim, trzecim programie choćby. I jeszcze do tego dochodziła złość gdy osoby które zanalizowały temat, mówiły zdecydowanie „Nie”. Dobrym przykładem jest przekazana mi z powiatowego miasteczka informacja o historii bannera. Otóż ktoś za swoje prywatne pieniądze ufundował banner w kolorach unijnych z napisem „Unia europejska – nie!”. Banner ten doprowadzał miejscowych ważniaków do białej gorączki. Robili co mogli aby doprowadzić do zdjęcia go , ponieważ jednak wisiał na ścianie lokalu, który był wydzierżawiony, czy też należał do LPR – nic nie mogli zrobić. I to byli ludzie, którzy nawet nie mogli liczyć na urzędnicze apanaże unijne bo za malutcy byli. Powinien taki banner obchodzić ich tyle co zeszłoroczny śnieg. „A niech sobie wisi jak kto taki głupi by wybulać swoją kasę” mogliby powiedzieć. Ale nie , reagowali z wielka złością i nienawiścią. Tak jak by byli opłacani. A nie byli. A nawet reagowali nawet bardziej gorąco niż gdyby byli opłacani. Gdyby ktoś powiesił banner bluźnierczy wobec religii katolickiej nie ruszyłoby to tych „katolików” tak jak banner głoszący tylko „Unia Europejska – Nie!”. Na baczność jednak jak żołnierze stanęli w obronie struktury która nie była krajem, nie była narodem, nie była religią, nie była tradycją, co do której nie zadali sobie trudu by ją w miarę możliwości prześwietlić lub przynajmniej skorzystać z pracy w tym względzie innych. 

 

Niechże także osoby dostające białej gorączki na słowo „Zamach” jeśli twierdzą ze posiadają dobrą wolę, niech zrozumieją że każdemu dobremu Polakowi, patriocie a tacy zwykle pilnie szukali nadal szukają informacji o Smoleńsku, było niezmiernie przykro dojść do wniosku że to by zamach, jest przykro tę prawdę głosić. I wielu z nas dałoby wiele by było inaczej Ja i wielu innych czujemy się upokorzeni tą sytuacją, a zwłaszcza haniebnymi rzeczami w śledztwie po , dezinformacją, kpinami w żywe oczy i pluciem w twarz. Tak nie zostało by nawet potraktowane państwo afrykańskie. A my jesteśmy jednym z większych krajów w Europie o wielkiej tradycji i potencjale. Więc tym bardziej czujemy się upokorzeni gdy sprawa o naszą elitę idzie jak o stragan z pietruszką.

 

Damy radę,panie pułkowniku! Scenariusz filmu o Powstaniu Warszawskim Publikatornia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka