10 kwietnia obok najistotniejszych dla Polaków wiadomości pojawiła się informacja że minister Szojgu spiesząc na miejsce "katastrofy" wjechał w mikrobus (ściśle, oczywiście jego kierowca) wiozący dwudziestu świadków "katastrofy" na przesłuchanie na komendę policji.
Media polskie agentur wpływu potraktowały rzecz na zasadzie, "No, pech" i w ogóle poza podstawową, minimalną informacją tym się nie zajmowały.
Ludzie którzy chcieli pomyśleć powątpiewali w wypadek. W internecie jednak poza przypuszczeniami , czy stwierdzeniami że to nie był wypadek nie znalazłem większej analizy - dlatego daję swoją. Zainspirowało mnie zaś do tego przeglądanie materiałów od początku, od 10 kwietnia.
Czy polska prokuratura interesowała się, interesuje tą sprawą? Czy ktoś badał oficjalne materiały rosyjskie w tej sprawie – wywiad, inne służby. Czy prokuratura miała zamiar przesłuchać tych świadków?Czy kontrwywiad zajmował się tą sprawą, zajmuje się? Jak to możliwe że wszyscy zginęli, gdy samochód osobowy, choć opancerzony uderza w mikrobus.
Czy osoby te były zabite wcześniej, przed lub w czasie jazdy mikrobuasem? W jaki sposób? Tylko tak tłumaczyć można śmierć na miejscu 20 osób. Nawet gdyby ten opancerzony samochód wjechał w mikrobus z potworna siłą, z bardzo dużą szybkością, powiedzmy 150 kilometrów na godzinę, to wątpliwie byłoby aby tak od razu 20 osób zginęło na miejscu. Samochód jest mniejszy od mikrobusu - śmierć na miejscu - to musiałoby być zmiażdżdżenie mikrobusu. Samochód osobowy nie może jednak kompletnie zgnieść większego od siebie pojazdu. Poza tym jeśliby nawet to uznać to musiałby samochód uderzyć z maksymalną prędkością .Byłoby to jednak bardzo ryzykowne, cóż mówić na, pewno byłoby duże zagrożenie życia ministra. To że samochód jest opancerzony, nie znaczy że osoba wyjdzie bez bez szwanku. Nie narażałby się nawet na rany, nie mówiąc o kalectwie, by zabić tych ludzi. Zresztą tacy jak on osobiście nigdy takich rzeczy nie robią, ministrowie tego nie robią, od tego mają ludzi. Więc musiał być pewien, wiedzieć że już nie żyją, bądź też mikrobus nie miał nawet trupów, a sfingowany wypadek był tylko przykrywka dla ich śmierci.
Czy ktoś widział zdjęcia rozbitego mikrobusu? Czy kto czytał, widział, słyszał rozmowy z rodzinami zabitych?
Rozsądny człowiek zresztą i ten który potrafi myśleć zadziwi się przynajmniej nad takim wypadkiem nawet gdyby co do „katastrofy” nikt nie miał zastrzeżeń. Poza tym można tu rozpoznać wyraźnie rosyjski charakter pisma który nauczyliśmy się dobrze rozpoznawać po 10 kwietnia, wcześniej od tego rozpoznania odsuwani przez polskojęzyczne media. Ten charakter pisma to dezinformacja, nie ukrywająca bardzo morderstwa, czyli taka która nie trzyma się kupy, połączona z sugerowaniem dobrej woli. Dlaczego minister Szojgu tak szybko jechał? bo chciałi dotrzeć na miejsce tragedii przejął się bardzo dusza człowiek, i jak widać profesjonalista. Czyż można mieć pretensje że staranował samochód ze świadkami. Widzicie jak Rosja się stara. Taki pech. Ale zauważmy ze nic się o tym nie mówiło. Jeśli to był wypadek to wino się mówić celebrować, pokazywać ze Rosjanie tak byli zdeterminowani w pomocy Polsce że aż ponieśli straty.
A może w mokrobusie było to zlikwidowane komando które dobijało ocalałych pasażerów. Tego też nie można wykluczyć.
Podsumowując:
- Uważam że 20 osób nie mogło zginąć w tego typu wypadku, poza tym musiała być pewnośc że zginą, a tej, nawet gdyby buldożer zmiażdzył mikrobus, mieć nie można, zawsze ktoś może przeżyć.
- Osoby te zostały wcześniej zabite, a mikrobus wiózł trupy,
-Lub też mikrobus był pusty, a zamordowanych wcześniej świadków nim nie przewożono,
- W mikrobusie mogło być przewożone zlikwidowane komando dobijające naszych, świadków zaś oczywiście też zlikwidowano,
Damy radę,panie pułkowniku! Scenariusz filmu o Powstaniu Warszawskim Publikatornia.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka