Nie, nie mam tu na myśli kwestii, wynikających z tego co słychać na filmie, ani co widać. Także tego czy film jest autentyczny, czy nie ( Jak wiemy : Prokuratura. CBŚ ,a wreszcie teraz Centralne Laboratorium Komendy Głównej Policji nadal utrzymują że film jest autentyczny). Także tego że czekamy na jawną ekspertyzę filmu 9 miesięcy mimo że pierwsza była już po miesiącu. O tym wszystkim wiemy, ale chcę napisać o dwóch rzeczach o których się nie mówi. W swoim poście „Główny dowód na zamach" dowodzę zresztą że niezależnie od tego czy film jest autentyczny tzn. pokazuje zarejestrowaną amatorską kamerą egzekucję ocalałych pasażerów, czy jest dziełem rosyjskich służb specjalnych a egzekucja to inscenizacja – jest dowodem na zamach.
Problem 1. Rodziny ofiar i film „1.24”
Istotny problem związany z filmem „1.24” który nurtuje mnie od kwietnia, to taki czy ktoś z członków rodzin ofiar TU- 154 rozpoznał, zidentyfikował jakiś głos zarejestrowany na filmie, słowa wypowiedziane po polsku. Mogłoby się wydawać na początku że będzie to jedna z pierwszych rzeczy których się dowiemy.
( Z drugiej strony jednak to tylko wydawanie się.. Bo co by się to działo?!...)
Opinia publiczna nic jednak o tym nie wie. Nie przeszło to też pocztą pantoflową przynajmniej do ludzi którzy się tragedią interesują. Nie wiemy więc czy któryś z członków rodzin rozpoznał głos na filmie. Gdyby członkowie rodzin zgodnie oświadczyli że nie rozpoznali żadnego głosu na filmie to też byłaby cenna informacja.
Chodzi przede wszystkim tak naprawdę o jeden głos, mężczyznę który po polsku mówi :” Patrz mu w oczy” i „uspokój się „. I kogoś kto wydał okrzyk „nie ubijajtie nas!” Wydaje mi się że jest to ta sama osoba, ale nie mogę być pewien. Wedle mnie jest to młody mężczyzna, trzydziesto paroletni, o wojskowym przeszkoleniu. Albo pilot albo borowiec z samolotu.
Zatem ten głos, sądzę że najbliższy członek rodziny bardzo łatwo rozpoznałby . Jest i wyraźnie rozpoznawalna barwa głosu łatwo - trudno tu się pomylić.
A jednak takiej informacji nie mamy? Czy rodziny wszystkie oglądały film? Tego nie wiemy. Czy oglądała większość – można założyć że tu odpowiedź będzie twierdząć.
Nikt z rodzin tego publicznie nie przyznaje, nie mówi o filmie. Owszem mogłaby taka wypowiedź nie przejść przez media. Mogłaby jednak, gdyby osoba, członek rodziny chciał by znalazła się w obiegu choćby na blogu – to by się znalazła. Tak przy okazji , kto mógł nie oglądać, lub obejrzeć pobieżnie, puści raz i wejść w polityczną poprawność dotyczącą śmierci ich własnych rodzin. Straszne, prawda? Nie oglądały na przykład bardzo być może niektóre rodziny pasażerów należących do PO na przykład pani Komorowska, która gdy pani Merta w TVP mówiła nie przecież o zamachu, tylko o rażących zaniedbaniach strony rosyjskiej uśmiechała się na poły drwiąco, na poły pogardliwie - syndrom Pawki Morozowa, no ale nie przypisujmy tych cech Polakom. Przyjrzałem się Pani Komorowskiej uważnie. I powtórzę nie przypisujmy w tym wypadku syndromu Pawki Morozowa Polakom.
Problem 2 . Zasięg i odbiór filmu w Polsce
Wydawało się (co okazało się złudne, jak pierwsze przeświadczenie) że film obejrzy każdy Polak, każdy, a w każdym razie większość usłyszy najistotniejsze słowa i wpłynie to na świadomość ludzi, na ich wybory prezydenckie, samorządowe, spadek poparcia dla PO, ale i PSL i SLD.
Jak to wygląda z filmem 1.24? Przydał by się naukowy raport. Jednak na takowy liczyć nie można ( a pono nie żyjemy na Białorusi..)
Spróbujmy więc coś ustalić bazując na ogólnej wiedzy i doświadczeniu. Połowa gospodarstw domowych w Polsce ma internet. Z rozmów które przeprowadzałem przy różnych okazjach, jawi się obraz nieciekawy nieadekwatny do wydawałoby się powszechnej dostępności tego filmu. Większość osób która go obejrzała oglądała niedbale. W tak istotnej sprawie! A jednak. Jedna odnoga mojej rodziny gdy ich odwiedziłem – siedem osób wszyscy popierają PiS – połowa z nich oglądała z tego wszyscy bez słuchawek, słyszeli tylko strzały. Mówię im co słychać. Mój kolega raz przesłuchał, nic nie usłyszał, inny kolega przez pół roku nie raczył przesłuchać, nie ma w domu internetu, ale ma w pracy. Dałem mu na płycie, przesłuchał trzy razy bez słuchawek w odtwarzaczu dvd - usłyszał strzały. Więcej mu się nie chciało. Ponieważ na co dzień ma do czynienia z bronią i rozpozna strzały oddane w powietrze od tych w cel z bliskiej odległości przekonał się dobijaniu bez mojej ingerencji.
Inny mój przypadkowy dyskutant w podróży (30 lat)„usłyszał jakiś bełkot” – nienawidzący Kaczorów, etc. Chcący by gnębić instytucjonalny kościół etc. wykładający zresztą swe poglądy na ławę – nie chciał usłyszeć nic więcej, podobnie pierwszy wspominany kolega nie chciał usłyszeć choć z innego powodu – jest rusofilem, choć nie przepada za PO ani nie lubi komuchów – takie oryginały też bywają.
Z panią kioskarką z którą rozmawiałem niedawno ( na oko 55 lat), (zagadnąłem bo widzę że ma włączone radio, a tu o raporcie MAK) – dochodzimy do filmu i... głosów nie słyszała tylko huki. Woli to widzieć i słyszeć nic więcej bo uważa że to wina pilotów i warunków, czyli pierwszej tezy rosyjskiej no i oto już nie pytałem jak widać zwolenniczka Komorowskiego . Inny mój rozmówca z podróży, przekonany o zamachu filmu nie oglądał, jak mu podpowiedziałem to zainteresował się (był zaskoczony słowami które mu z filmu przytoczyłem i nigdy o nich nie słyszał). Internet ma w domu, ale nie ogląda, powie córce żeby mu nastawiła ten .Rozmawialiśmy pół roku po.
I tak dalej itp. Nie wiem jak takie doświadczenia wyglądają w przypadku innych osób, ale w moim przypadku większość osób które zagadywałem o film (przytoczone rozmowy są tylko jakim wycinkiem) albo nie oglądała filmu, albo obejrzała pobieżnie, albo nie słyszała najistotniejszych słów.
Wygląda to fatalnie.
Ile osób mogło go zatem obejrzeć? Jeśli obejrzała co trzecia osoba posiadająca internet to będzie dobrze, z tego co trzecia najwyżej słyszała to co potrzeba. Myślę o osobach dorosłych., Czyli obejrzało w ogóle, niech będzie 20 procent dorosłych Polaków, z tego jedna trzecia czyli jakieś siedem procenty usłyszało „Nie ubijajtie nas”
Siedem procent!...
Nie ma nawet znaczenia że część spośród osób które nie oglądały filmu, bądź nie usłyszały słów i niezależnie od tego uważały od początku ze to zamach głosuje na PiS i głosowały na Jarosława Kaczyńskiego. To musi słyszeć każdy. Zaa ucho przyprowadzić przed ekran komputera lub telewizora członka swojej rodziny czy znajomego.
Więc taki jest drugi problem z filmem Andrieja Menderieja – brak dotarcia. Uważałem zaraz po, zwłaszcza w trakcie wyborów, a nawet już w czasie zbierania podpisów że film trzeba rozprowadzać i czekało mnie nieco rozczarowanie
Bo sadziłem że będą go rozprowadzać wszystkie patriotyczne organizacje z członkami PiS na czele.
Że będą ludzie którzy przy stolikach, wraz z patriotycznymi gadżetami będą go rozdawać czy sprzedawać za niewielką odpłatnością
Sytuacja nie jest jednak stracona, a raczej nie ma innego wyjścia. O filmie trzeba informować, trzeba go przekazywać, nagrywać na płyty i podawać też transkrypcje ścieżki dźwiękowej przynajmniej w skróconej wersji.
Film 1.24 może być jednym z najpoważniejszych narzędzi do budzenia się (jednak) społeczeństwa z koszmarnego chocholego tańca, który w wielkości swojego umu samo sobie zafundowało i rodakom zafundowało.
Bez kolportażu i docierania z filmem „1.24” także do osób starszych które nie mają internetu, nie wygramy wyborów. (Zabrać nie zabrać dowód babci – obejrzyj z babcią film „1.24” Nie jest to jedyny środek wiodący do celu ale jeśli go nie zaniedbamy to skutki będą naprawdę niedobre .
Apeluję więc w przypadku tego drugiego problemu o działanie. „Niechaj każdy jako kto może, ku dobra wspólnego pożytkowi pomoże”.
Damy radę,panie pułkowniku! Scenariusz filmu o Powstaniu Warszawskim Publikatornia.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka