W zasadzie nie jestem nikim znaczącym.
W zasadzie nikt tutaj mnie nie zna.
W zasadzie tytuł wydaje się absurdalny ?
- pozornie
A oto moja historia:
Byłem tzw. wpadką. Dodatkowo w czasie badań okazało się , że jest konflikt krwi rodziców i będę uszkodzony, jak już się urodzę. Moja wówczas bardzo młoda mama , mieszkająca jeszcze u rodziców usłyszała od nich dobrą radę aby usunąć problem. Ponieważ taki ktoś jak ja, przecież będzie tylko problemem.
Mama powiedziała wtedy nie. I też tak się stało. Urodziłem się . Co ciekawe. Ja osobiście od niej , jak i od taty - nigdy , nie usłyszałem o tym , że miałem być usunięty. Ona nie wie nawet o tym, że ja to wiem.
Jak o tym się dowiedziałem . .... Otóż ...... Jak skończyłem już studia. Miałem jakieś 25 lat. Pewnego dnia przyjechała do nas babcia. To ona opowiedziała mi tę historię . Osobiście, w czasie spaceru. Powiedziała też , że każdego dnia, już od mojego dzieciństwa żałowała , tego co próbowała wymusić na mojej mamie. Miała do siebie żal. To chyba dla niej, była największa trauma.
A ja . Konflikt krwi moich rodziców okazał się nie taki straszny. Otóż urodziłem się z rozszczepem wargi . Niektórzy nazywają to zajęczą wargą. Można z tym normalnie żyć. Nic takiego. Przeszedłem kilka operacji i tyle. W czasie jednej z nich / jak już miałem 7 lat/ tak sobie rozdrapałem tę wargę , że do dzisiaj została mi na twarzy blizna, w kształcie i formie błyskawicy , odpowiadająca wzorowi pioruna z protestów pań od aborcji.
I tak oto naturalnie mógłbym być twarzą osób które protestują przeciw takim jak ja.
To jakiś dziwny paradoks. Na przekór wszystkiemu.
Życie jest fenomenalne i tworzy psikusy nawet najbardziej poukładanym.
PS.
Tak dla wyjaśnienia.
Jestem już trochę po czterdziestce.
Mam piękną i mądrą żonę oraz trójkę wspaniałych , zdrowych synów. Prowadzę ciekawe życie. Jestem szczęśliwy.
Miłego dnia