Dominika Korwin-Mikke Dominika Korwin-Mikke
398
BLOG

Urlopy macierzyńskie... tak, dla urzędników

Dominika Korwin-Mikke Dominika Korwin-Mikke Polityka Obserwuj notkę 0

 

Urlopy macierzyńskie, becikowe, problemy młodych rodziców, będą w polskiej polityce tak długo aktualne, jak długo nie uporamy się z problemem niżu demograficznego, a co za tym idzie rozpadem systemu emerytalnego.
A więc  ustawa o przedłużonych urlopach macierzyńskich będzie dotyczyć dzieci urodzonych w każdym kwartale 2013 roku.  Połączenie macierzyńskiego i rodzicielskiego daje teraz w sumie rok płatnego zwolnienia z pracy z tytułu urodzenia dziecka. Czy każda kobieta wydająca na świat potomka na tym skorzysta? Okazuje się, że nie. Przywilej dotyczy głównie pań zatrudnionych na umowę o pracę. Jak wiadomo, o etaty najłatwiej w państwowych instytucjach, urzędach itp. Pracodawcom prywatnym nie opłaca się zatrudniać na stałe prawie nikogo, a co dopiero kobiety mające w planach urodzenie kilkorga dzieci. Premier w swoim hojnym geście, zapomniał zupełnie o tych pracujących dorywczo; na umowę o dzieło, zlecenie, w ramach wolontariatu, lub o takich, które z powodu ciąży w ogóle nie zdążyły podjąć pracy albo po prostu nie mogły jej znaleźć.
Trzeba się zastanowić nad tym, czy w obecnym kształcie systemu zatrudnienia, taka ustawa dodatkowo nie utrudni kobietom, nawet tym bezdzietnym, znalezienia pracy. W efekcie pracownice budżetówki i urzędów będą trzymać się mocno, a pań, które dopiero co zaczynają życie zawodowe,  wystraszeni pracodawcy będą unikać jak ognia, zwłaszcza tych w stanie błogosławionym. Niestety, ale kobieta w ciąży przynosi ekonomicznie same straty - praca matki, posiadającej małe dzieci jest mało efektywna: ciągłe urlopy, zwolnienia; takie rzeczy nie mogą mieć miejsca w prywatnym przedsiębiorstwie. Nikt o zdrowych zmysłach nie zatrudni w swojej firmie nawet wykształconej i operatywnej kobiety, jeśli będzie ona średnio co dwa lata znikać na okres około 20 miesięcy (zwolnienie w czasie ciąży plus urlop macierzyński), dodatkowo dochodzą jeszcze zwolnienia lekarskie na dziecko w czasie chorób. Firmy prywatne muszą się liczyć z utrzymaniem na rynku, w państwowych nikt się tym nie przyjmuje, tam obecność lub absencja danego pracownika nie robi większej różnicy dla funkcjonowania całego urzędu, nikt też nie zastanawia się nad dochodowością i rentownością danej instytucji.  
Przedłużone urlopy macierzyńskie dodatkowo obciążą budżet państwa, a przecież nie rozwiążą problemu wszystkich kobiet spodziewających się dziecka. Urzędniczka podczas urlopu macierzyńskiego będzie pobierać wynagrodzenie, podczas gdy kobiecie nigdzie nie zatrudnionej – z tytułu urodzenia dziecka - nie przysługuje nawet ubezpieczenie zdrowotne, chyba, że jest zarejestrowana w Urzędzie Pracy jako osoba bezrobotna lub podpięta pod ubezpieczenie męża. Dodatkowo  pozostaje ona tylko na utrzymaniu ojca swoich dzieci, którego pensja – i tu leży istota problemu – obciążona jest podatkami na pokrywanie kosztów m.in. niepotrzebnych etatów urzędniczych.
Jak więc inaczej można nazwać taką sytuację, jak nie ukłonem premiera w stronę rozbudowanej biurokratyczno - urzędniczej machiny i zaskarbieniem sobie jej wdzięczności, która co kilka lat ma jakże znaczący wydźwięk w wyborach.
 
                                                                                                                                                       

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka