Jest takie państwo w Europie, którego nazwy nie wymienię, żeby od razu nie zdradzać o jakie chodzi... chociaż właściwie można przyjąć, że nazywa się ono Polska. W tym państwie podobno zagrożona jest demokracja. A to jest rzecz zupełnie normalna, bo zagrożenia zdarzają się wszędzie, na całym świecie. Natomiast ciekawym jest to, że ludzie, którzy w tym państwie mówią o zachwianych standardach demokracji, sami tę demokrację podważają, a to już rzecz interesująca i warta opisania.
Jest taka pani polityk, której nazwiska nie wspomnę, aby niepotrzebnie narażać się na jakieś nieprzyjemności, jak choćby: zablokowanie konta na Facebooku, albo utratę wysokiego stanowiska w wielkiej organizacji, (gdybym kiedyś takie piastowała). I owa pani, o te standardy demokracji walczy, a równocześnie z nimi walczy. Mogę tylko wspomnieć, że jej nazwisko w całości jest bardzo długie, choć na co dzień podawane w wersji skróconej, brzmiące z języka niemieckiego, co oczywiście prawdopodobnie nie ma żadnego znaczenia, w kwestii politycznego światopoglądu owej osoby. Prawdopodobnie, bo jak jest naprawdę, nie wiemy.
Ale wracając do meritum, o czym była mowa? O standardach demokracji i wolności słowa. A więc… no właśnie, lepiej zamilknąć i nic nie mówić, bo standardy demokracji kończą się w miejscu, gdzie zaczynają się wpływy tej pani. Także wszyscy siedźcie cicho, komu życie na Facebooku miłe.
Inne tematy w dziale Technologie