Andrzej Dąbrówka Andrzej Dąbrówka
264
BLOG

AVATAR: Nie wystarczy znać się na przenośni, proszę państwa

Andrzej Dąbrówka Andrzej Dąbrówka Kultura Obserwuj notkę 6

Kończąc serię refleksji nad filmem „Avatar” – pilnie dyskutowanym tutaj  oraz  w POLIS – upomnę się o szerszą perspektywę historycznokulturową. Jej brak utrudnia zrównoważoną ocenę recenzentowi wspomaganemu tylko narzędziami bieżącej krytyki artystycznej.

Proces kulturowy a bieżąca produkcja. Nie należy utożsamiać procesu kulturowego z aktualną produkcją artystyczną, którą się muszą zajmować recenzenci, podlegający zrozumiałym ograniczeniom i obowiązkom. Dłuższa perspektywa historyczna daje dystans i pokazuje zmienność najbardziej zasadniczych dyrektyw twórczości artystycznej. Mówiąc jak najkrócej, po wielu stuleciach dominacji estetyki klasycystycznej (i okresie przejściowym od przełomu romantycznego i parnasizmu) przez ostatnie sto lat z okładem upowszechniało się a następnie przeważało w ambitnej twórczości i jej krytyce promowanie innowacji, porzucanie konwencji, łamanie reguł.

Tradycja a innowacja. Dwudziestowieczny modernizm zwalczył dość skutecznie iluzjonizm w malarstwie, mniej skutecznie w rzeźbie, zdruzgotał starą lirykę, zdemontował dramat i ośmieszył scenę pudełkową. Zapisał się głośno w powieści, ale jej nie zdominował mimo eksperymentów antyiluzjonistycznych; natomiast  nie miał wielkich ani trwałych sukcesów w masowym kinie. Nurt kinowej estetyki autonomicznej jest naturalnie cały czas żywy, także w Polsce, że przypomnę eksperymenty iluzyjno-deziluzyjne w Przygodzie człowieka poczciwego  Stefana Themersona (jest na YouTube) – widać tam właśnie modernistyczne zabawy z tworzywem właściwym tej sztuce. Tego rodzaju mruganie okiem do widowni – o wiele subtelniejsze niż szydercze pouczenie w finale owej etiudy – jest owszem w dobrym tonie u współczesnych mistrzów, ale główny nurt pozostał we władzy epickiej iluzji.

Absolutna innowacyjność nie jest zatem żelazną i ponadczasową regułą twórczą ani kryterium atrakcyjności dla odbiorców. Niepowtarzalność jest tylko jedną z możliwych ambicji twórczych.

Krzyczą: "Zapożyczył, skopiował, podpatrzył, ukradł!" – ale dzisiaj znowu już wolno się w to bawić. Od schyłku XX w. stara zasada przymusu innowacji nie obowiązuje powszechnie w twórczości ambitnej i poważnej. Nie ma też jednego przepisu na "prawdziwą sztukę".

Topika i wyobraźnia. Ktokolwiek uprawia sztukę, stara się minimalnymi środkami obrazowania przekazać treść, tj. udostępnić innym swoje wyobrażenie. Ale może to się odbywać w różnych trybach: wyrazić treść (nową albo starą) można nowymi środkami, środkami dowolnymi (eksperyment), znanymi, cudzymi (centon),  gotowymi (collage), lub wręcz nieadekwatnymi (parodia).  Można korzystać z zasobów topiki, albo uprawiać wyobraźnię i przelewać ją w czyste formy.

Korzenie i owoce. Wiele z decyzji autorskich podejmowanych jest ze względów „pozaartystycznych”, mogą być one wynikiem splotu uwarunkowań piszącego: jego wykształcenia, stosunku do dziedzictwa i relacji środowiskowych, lokalnych. Przecinają się tu zdeterminowania przeszłością i współczesnością, i te ostatnie nie muszą być silniejsze.

Tworzenie i konserwowanie. Tym bardziej proces kulturowy nie polega na selekcjonowaniu arcydzieł przez koneserów mających etaty recenzenckie w mediach, ale jest tym, co wyłania się wskutek krzyżowania się i równoważenia procesów tradycji z procesami innowacji. Nie można lekceważyć artystycznego recyklingu, gatunków przetwarzających. Kultura nie polega jedynie na tworzeniu nowych dzieł, ale głównie na ciągłym sprawdzaniu, czy stare są jeszcze użyteczne.System kulturowy to ogół wartości, które dana społeczność wytwarza, normalizuje i przechowuje w celu przekazania ich następnym pokoleniom lub innym językom i środowiskom.

 

Swobody i ograniczenia twórców.  Jeżeli zatem twórców obowiązuje nie tylko mnożenie nowych środków wyrazu ale także ich ciągła „konserwacja”, podtrzymywanie ich użyteczności tj. zrozumiałości, zachowywanie w pamięci zbiorowej jako zasobu znaczeń do potencjalnego wykorzystywania później i przez innych. Wolno się cofać, wolno się ograniczać. Ma prawo bytu nie tylko zadziwianie nowymi fabułami, imponowanie wartką wielowątkową akcją, rozmach – ale i oszczędność, redukcja.

Są dzieła ambitnie innowacyjne – i są syntetyzujące, rozważające, bawiące się znanymi wątkami, przeznaczone do ich przypominania i kontemplowania. W ten sposób ustala się, czy są jeszcze znaczące i potrzebne, czy mogą już zostać zapomniane.

Potrzeby i możliwości widzów. Twórcy spotykają się z widzami nie na salach, ale we wspólnej mentalnej przestrzeni (pamięci estetycznej), której przejrzysty model stworzyłaAnna Teresa Tymieniecka, nazywając go estetyką przyrody (The Aesthetics of Nature in the Human Condition, [w:] Poetics of the Elements in the Human Conditon: The Sea. Dordrecht 1985: 3-14.)  Wyznaczają budowę tego modelu trzy „gatunki naturalne”: Spektakl Natury, Symfonia Natury i Dramat Natury. Pierwszy roztacza przed nami bezgraniczną panoramę, której elementy działają nieustannie na nasze wszystkie zmysły, jak długo się wśród nich poruszamy i dopóki się nie oddalimy. Symfonia Natury, której modelem jest założenie ogrodowe, uczy nas oswajania żywiołów i zaprzęgania ich do tworzenia artefaktów o charakterze artystycznym. Dramat Natury z burzliwymi starciami sił przyrody modeluje sytuacje konfliktu, zagrożenia losu i walki o życie, skąd czerpiemy fabuły i motywy dla przedstawiania ludzkich losów w epice i dramacie. (Moje streszczenie z art.Konstruktywizm w badaniach literatury dawnej, „NAUKA”3/2009, s. 150). Model pomaga zobaczyć, jak różne aspekty rzeczywistości mogą być przedmiotem zobrazowania a więc i odbioru – nie tylko burzliwe losy i stokrotne zwroty akcji.

Kino a inne rodzaje sztuki. W bieżącej krytyce należy stosować narzędzia opisowe właściwe każdemu rodzajowi sztuki. Jednak podejście historycznokulturowe nakazuje uwzględnianiewielonurtowości przekazu, jego polimedialności; przy formalnej odmienności utwory pisane i adaptowane na potrzeby sceny a później filmu (i odwrotnie) zawierają wspólną  warstwę treściową. Takie „kulturowe przetwarzanie tekstów” polega na wielorakich adaptacjach do różnych gatunków i na wielokierunkowych wędrówkach, a skutkiem jest równoległe rozproszone istnienie – a więc przechowywanie – materiałów tematycznych w różnych formach, czyli swoistapolifoniczność przekazu.

 

Kino a baśń magiczna.Bajka ludowa była zapewne przez tysiąclecia ustnym gatunkiem narracyjnym, ale potem współistniała z piśmiennością, przechowywała i przekazywała ustnie i głosowo rozliczne materiały romansowe, spisywane ręką a potem dostępne w drukach. Niektórzy twierdzili nawet, że nie ma w niej nic innego oprócz takich streszczeń lub parafraz średniowiecznego romansu rycerskiego. Nie byłbym taki pewien, czy bajanie nie ma nic wspólnego z kinem.

Nie przestaliśmy się posługiwać przekazem ustno-słuchowym. Kino ma w swoim mechanizmie nadawczo-odbiorczym pewne cechy słuchania opowieści przy kominie, tyle że z dodaną wizją, która wspomaga i zastępuje nam wyobraźnię.Poetyka baśni magicznej służy pokazaniu skali wartości, wdrażania do nich młodego pokolenia i powinności, jakie wynikają z ich istnienia i przyjęcia za swoje. Fabuła baśni – rażąca ubóstwem – pozwala zauważyć przekaz.

Nie omawiam tu treści „Avatara”, ale przytoczę pytanie, które jest może najważniejszą kwestią w tym filmie – filmie o zderzeniu cywilizacji. Cóż takiego mieszkańcom Pandory może zaoferować ludzka cywilizacja: piwo jasne i dżinsy? Warto przypomnieć kapitalne pytanie Erazma z Rotterdamu, zadane 500 lat temu w obliczu konfliktu chrześcijaństwa z tureckim islamem:

A czy jeśli wygramy wojnę z Turkami – a zakładam że przy tym nie będą wszyscy zabici – to oni przyjmą naszą religię dlatego, że przeczytają Ockhama, Dunsa Szkota albo Tomasza? (…) Nie taką artylerią pokonamy Turków, nie zrobią tego dumni i aroganccy filozofowie, ani potężni i niezwyciężeni książęta. Dokonamy tego tylko pokazując, że nie pożądamy ich bogactwa i imperiów, ale że chodzi nam wyłącznie o dobro ich dusz... Nie w tym pokażemy nasze chrześcijaństwo, że zabijemy wielu, ale że zbawimy wielu…

 

Do wykształconych. Strasznie znudzeni rozpoznawaniem motywów i topiki („Ziewatar”) zapominacie, że przychodzą po nas, ba, żyją obok nas całe rzesze ludzi, którzy nie mają waszej wirtuozerskiej wiedzy o zasobach fabuł i wątków, i którzy po raz pierwszy się z wieloma z nich stykają, lub którzy poprzestaną tylko na tej syntezie.

Pamiętajcie o całości kultury, nie do końca wy o niej decydujecie. Kształtujecie kanony, ustalacie repertuary, decydujecie o zasobach i ekspozycjach muzealnych, ale szanujcie rozmaitość form twórczości i trybów odbioru, nie pętajcie jej swoimi normami, gdyż są one przejściowe. Utwory według was wtórne, pozbawione nowych smaczków są czasem bardziej wartościowe w perspektywie historii kultury od modnych nowinek.

Czy jedząc tort ktoś się krzywi ze wstrętem dlatego tylko, że rozpoznaje w nim dawno znane składniki: ciasto, krem, bakalie, aromat? Kultura nie istnieje bez powtarzania, same innowacje i eksperymenty nie podchwycone przez tysięczne umysły i nie dopasowane do granej już symfonii są szumem.

Trawestując filmową kwestię przywołaną w tytule kończę: „ trzeba myśleć o całości, proszę państwa”. I nie jest to z mojej strony żadne upomnienie, raczej wniosek i dla mnie samego, bo wiele się nauczyłem w trakcie tej przygody. Dziękuję wszystkim Autorom i Dyskutantom! Obiecuję że już nic nie napiszę o Avatarze...

A. Dąbrówka

Staram się robić tylko to, czego nikt inny nie potrafi, a ktoś powinien. Ten blog jest zakończony. Powody są podane w komentarzach do ostatniej notki, ukrytej przez Administrację. Od 6 sierpnia 2012 działa nowy blog w innym miejscu. .

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura