zeszła po coś do piwnicznej izby
urządzonej na pralnię i ujrzała że
mimo mroku i wczesnej wiosny porozkwitał
kwiat kliwii, zimujący tam na parapecie
Była tym zaskoczona, gdyż ostatnio
przy nastawianiu prania
nie rzucił jej się w oczy żaden kwiat
Jednak mimo zdumienia zakwitnięciem zapomniała o nim zaraz
gdy tylko powróciła do swych zajęć. I dopiero
mąż jej wysłany do piwnicy aby przyniósł pranie
rzucił okiem na zimującą
już zbyt długo kliwię
Zobaczył bladą wyciągniętą rękę
która od wielu dni się chciała wyrwać z mroku
albo jak dziecko się zgłaszała, że chce wyjść

Natychmiast wyniesiono pół omdlałe dziecko na dwór
I powoli zaczął się pojawiać
Lekki rumieniec na paluszkach

Dlaczego nie czekała aż urządzą ogród?
Czemu nie dojrzewała aż do pełni lata
ażeby złożyć swoją żywą czerwień
W ofierze słońcu?
Co pobudziło z drzemki w mroku
co powabiło ją i pośpieszyło
jakby wiedziała co się właśnie stało
– że w królestwie kwiatów
wróg barw kir giął kark flag a kwiat
jej rzeczypospolitej
ścielił się gęsto na tej ziemi
rzucał pod koła
kładł do stóp
jakby tam już już
być musiała

Inne tematy w dziale Rozmaitości