Eseje panów Jadczyka (o grawitacji) i Einego (o granicach) skłoniły mnie do wszczęcia spekulacji na pokrewny temat.
Dla mnie jako nie-fizyka, ale kogoś kto żywotnie zainteresowany jest istnieniem, punktem początkowym myślenia o świecie musi być przymus dystrybucji istnienia ("materii"). Świat nie może istnieć jako niezróżnicowana jednolita prasubstancja, tylko musi być OD RAZU podzielony na jakieś "jednostki", miejsca różne od innych, rozgraniczalne. Sprawa spójności, rodzaju uporządkowań jest wtórna wobec tego, że/jak się musi manifestować istnienie w elementarnych koniecznych rozróżnieniach.
Tutaj należałoby sobie wyobrazić różne pra-fizyki, i byłbym ciekaw, jak obaj Panowie wyobrażają sobie fizykę bez grawitacji i fizykę bez granic między obiektami.
Czyli sytuację, mówiąc obrazowo, kiedy "jeszcze nie przecinają się wymiary i kierunki" bo ich jeszcze nie ma.
Pozwolę sobie na wpisanie tu swojego wiersza, w którym przedstawiam nieco podobną sytuację, wprawdzie antropologiczną, i raczej schyłkową niż genezyjską, ale właśnie ewokującą cofnięcie do stanu sprzed zharmonizowania osobowości z modułów składowych, stan który idąc wstecz prowadzi do etapu pierwotnego różnicowania z jednolitej psychicznej "pra-egzystencji", do której powracają bodaj ludzie tracący pamięć czy świadomość (Alzheimer).
----------------
Wstyd na izbie przyjęć
I
Z powodu szybkiej jazdy
mój Fajdrosie
coś pękło w twym rydwanie
pewnie oś
Trzasł orczyk, koń
odfrunął ciągnąc tylko lejce
Powóz bez kół - to śmieszne sanie
stateczek głupców z przewróconym masztem
- ugrzęźnie pod ciężarem
swych pasażerów
Z ciebie, woźnico lekkomyślny
wytrzęsło już nie ducha, ale parę duszków:
jeden przywarł do koła, co turla się na prawo
drugi do tego, co gna w lewo
I nie wiadomo, czy to już wszyscy
którzy przetrwali
Wszystkie kierunki przestały się przecinać
I odtąd inne oko patrzy w głąb
inne ku wysokości
inne przemierza długość
inne szerokość
I nie wiadomo, czy przeżyło
tamto patrzące w inny wymiar
(...) Coś o niczym, s.30
================
Wracając do fizyki tych koniecznych dla istnienia jednostek elementarnych:
Kluczowe zagadnienie dla obu ujęć, ciekawym czy się jako fizycy zgodzicie, jest sprawa, jak te jednostki komunikują nawzajem swój "stan wewnętrzny", gdyż w ten sposób dochodzi do ich oddziaływań, rozgraniczania, synchronizacji, powtarzalności, typologizacji itp.
Konieczność synchronizacji zachowań wspominałem niedawno w kontekście społecznymw notce
Kogo się boją respondenci sondaży wyborczych?
Komunikowanie wewnętrznych stanów społecznych podsystemów i pojedynczych uczestników jest niezbędnym warunkiem sprawnego funkcjonowania systemów i ich harmonijnego współdziałania w powiązaniu z innymi.
Analogia między tak odległymi sferami rzeczywistości ma być może sens wyłącznie w kategoriach cybernetycznych, i przenoszenie na fizykę kategorii komunikacji, wymiany informacji jest ćwiczeniem czysto spekulatywnym.
Jednak fakt, że mamy do czynienia w poznawalnym świecie z ogromem form zbudowanych z niewielkiej w sumie liczby pierwiastków i typów cząstek elementarnych świadczy o ... no właśnie, nie wiem o czym świadczy, ale jest znamienny, tak samo jak dość ograniczona liczba reguł, zasad, które ten świat opisują.
Inne tematy w dziale Technologie