Spóźniony pąku
Wzrosłeś sam ze ściętej
mrozem łodygi
Wisi jej ciało na gałązkach róży
tam gdzie je dopadł i pozgryzał wróg
Dla ciebie resztkę życia skryła
w dołeczku – stamtąd wschodził liść
jeszcze pachwiną cię osłania
W tamtym kąciku nie dosięgły cię
złe tchyi gdy chłód zelżał mogłeś ty
wyłonić się na świat z zieleni
Blado cię witał zamiast matki tylko
deszcz ją obmywający
Żywy młodziutki pąku dzielnie
sam nauczyłeś się żonglować
kulkami srebra
Sam twardo trzymasz pion
bez podpór chwytów podwieszania
i bez patrzenia jak to robią inni
***
Ale kto cię nauczy mały opowiadać
wyświetlać bajki stawiać
ekran światła zapalać
i na scenie puszczać w ruch
postacie
przedtem je powymyślawszy
Przyszedłeś na świat późno
nie mogłeś widzieć jak to robią
twoje starsze siostry
mądre mistrzynie romansowej magii
***
Kiepsko ci idzie mały czarnoksiężniku
budowa twej latarni
Coś niezbyt wciąż magiczna: ciemno,
nieostrość bezład bieganina
ciasno i krzywo coś przewraca
płotek zaledwie ustawiony
gdzie góra a gdzie dół kto będzie grał
i czy wystarczy światła
***
Ale wiesz mały jeszcze są
tacy co chcą przyjść na
przedstawienie życia
Na pewno im pokażesz
Komentarze