W sobotę przez Warszawę przeszedł Marsz Wyzwolenia Konopi. Różne źródła podają różną liczbę uczestników. Z pewnością było to przynajmniej kilka tysięcy osób. Oczywiście w marszu, tym wzięli udział głównie młodzi ludzie, którzy marzą, żeby zrealizowane zostały hasła „Sadzić, palić, zalegalizować”.
O ile rozumiem, że wielu młodym rówieśnikom zatrzymanym za posiadanie niewielkiej ilości suszu z konopi lub czyjś donos, że od niego nabyli te substancję znacznie skomplikowało życie. O tyle nie rozumiem dlaczego myślą, że pan Palikot może wyzwolić konopie? Może i chętnie zapali z nimi jointa. Jednak jego jedynym celem są jak najwyższe słupki procentowe, jego poglądy są zmienne niczym chorągiewka na wietrze. Żeby uzyskać, jak najlepszy wynik w wyborach jest gotowy obiecać wszystko oraz dowolnie zmieniać swoje poglądy.
Niech świadczy o tym jego apostazja, którą podobno dokonał. O czym oczywiście nie omieszkał poinformować media. Absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, jeszcze niedawno wydawca katolickiego pisma nagle stracił wiarę? Czy może katolicyzm przeszkadzał mu w przyodziewaniu nowej lewicowej maski?
Młodzi Polacy wpadli w sidła najbardziej znanego polskiego bimbrownika. Przecież panu Palikotowi nie zależy, ani na legalizacji marihuany, ani na legalizacji związków homoseksualnych. Po prostu w chwili obecnej potrzebuje głosów, więc obieca wszystko, żeby je zdobyć. Przecież przez wiele lat był jednym z czołowych polityków PO. Czy wówczas zająknął się chociażby o legalizacji marihuany? Przecież był przewodniczącym komisji „Przyjazne państwo”. Czy życie w naszym Państwie dzięki jego komisji stało się łatwiejsze? Czy zmniejszyła się ilość biurokratycznych absurdów i barier? Nie. Panu Palikotowi najlepiej wychodzą barwne happeningi. W czym, trzeba mu przyznać, doszedł do perfekcji.
Popularność przewodniczącego ruchu jego imienia wynika również z tego, iż najważniejsze partię zupełnie nie zauważyły problemów młodych ludzi. Nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć, co jest dla nich ważne. Wiem, że cele protestów powinny być ambitniejsze, niż legalizacja marihuany. W poprzedniej kampanii wyborczej żadnej z partii nie interesowały problemy młodych. Frustracja młodych coraz bardzie narasta, czego mieliśmy przykład w trakcie demonstracji przeciwko ACTA. Jedynym, który skierował do nich swoją kampanię był pan Palikot, czego skutkiem był nad wyraz dobry wynik wyborczy.
W chwili obecnej przeciwne legalizacji są dwie największe partie w polskim parlamencie, co sprawia, że istnieję niewielka szansa na realizację tego postulatu i doskonale o tym, wie pan Palikot. Ponadto Ruch Palikota przedstawił jakiś czas temu projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, według którego legalne miałoby być nie tylko posiadanie marihuany, ale również innych narkotyków, w tym heroiny! Co sprawiało, że nie było najmniejszych szans, żeby został przyjęty przez Sejm. Co ważne, gdyby ten projekt wszedł w życie, możliwe byłoby tylko posiadanie i palenie, a w dalszym ciągu nielegalne byłyby uprawa i handel. Czyli tworzy się absurdalna sytuacja. Można posiadać coś czego nie można, ani wyhodować, ani tym bardziej kupić
Dla tych wszystkich, którzy zaraz zaczną mi zarzucać, że zupełnie nie znam tematu, a zalegalizowanie marihuany jest niezwykle ważne, uprzejmie informuję, że jestem jej zwolennikiem. Napisałem, o tym parę słów: http://danielik.salon24.pl/374878,legalne-i-nielegalne-uzywki
Jednak uważam, że nie zawsze cel uświęca środki...
Inne tematy w dziale Polityka