Oskarżona: Wera Gran
Przejmująca książka. Czytając ją, miałem przed oczyma mistyczne, żydowskie opowieści o Dybuku. Duch zmarłej osoby zawłaszcza ciałem żywego człowieka i pozbawia go samoistnego istnienia. Agata Tuszyńska, autorka książki nie napisała konwencjonalnej biografii. To historia kobiety, popularnej w latach trzydziestych i czterdziestych piosenkarki, zniszczonej przez pomówienia, a przede wszystkim, przez jej reakcję na te pomówienia. Samo określenie, czy są to tylko pomówienia, czy jest w nich, choć część prawdy – nie wiemy, i nigdy się nie dowiemy. To w gruncie rzeczy nie jest dla nas dziś istotne. Istotny jest problem – życia pojedynczych ludzi i całych społeczeństw, doświadczonych przez tragiczny los, zagotowany im przez ideologie masowego unicestwienia milionów ludzi – bo byli Żydami, ukraińskimi chłopami, wykształconymi Polakami, Cyganami. To wszystko działo się przede wszystkim na obszarze Polski, Ukrainy, Białorusi, krajów bałtyckich, zachodniej Rosji – mniej więcej na terenach dawnej Pierwszej Rzeczypospolitej.
Przed drugą wojną światową żyło w Polsce ponad trzy i pół miliona Żydów. To był naród, o bogatej tradycji historycznej, z własnym językiem – jidysz, o własnej kulturze – nawet religia miała swoisty, polsko – żydowski charakter, nasycona mistycyzmem chasydów, bogatym rytuałem i intelektualizmem prostych robotników, rzemieślników, fryzjerów i bezrobotnych nawiedzonych mędrców.
Niemcy i ich pomocnicy: szmalcownicy - Polacy, żołdacy -Ukraińcy, Litwini, – ale też i ci Żydzi, którzy mieli nadzieje, że w mundurze policjanta w getcie będą mieli szanse przeżycia, wymordowali prawie cały ten naród. Ocalało kilkadziesiąt tysięcy – także w dużym stopniu dzięki poświęceniu tysięcy Polaków, wielu zapłaciło za to swoja śmiercią i swoich rodzin. Wielu z nich przeżyło ukrywając się poza gettami, po „aryjskiej” stronie, nierozpoznani przez Niemców.
Dla tych, którzy przeżyli, sam fakt, że tylu nielicznych przeżyło, podczas gdy ich rodacy, cały naród został unicestwiony, był podejrzany – jak to możliwe, że on, ona, żyją, czy to tylko przypadek, zbieg szczęśliwych okoliczności, czy może poszli na jakąś ugodę z mordercami, czymś im się zasłużyli? Szczególnie podejrzani byli ci sławni – przecież wszyscy ich znali, nie mogli być anonimowi w ulicznym tłumie.
To była olbrzymia powojenna trauma, niezrozumiała nawet dla Polaków, z którymi Żydzi współżyli od wieków. Niemcom wadziła tylko polska inteligencja – stąd mordy na profesorach uniwersytetów w Krakowie i Lwowie, mordy na nauczycielach i księżach. Pozostali mieli być robolami, niewolnikami pańskiej rasy aryjskich Niemców. Reszta Polaków, jeśli stosowała się do rozkazów okupanta, miała szanse przeżycia. Niektórzy uznali, ze jest okazja by się dorobić na nieszczęściu innych. Pojawili się usłużni, szmalcownicy różnego kalibru – jak ci bracia z Jedwabnego, wysługujący się z równym entuzjazmem każdej władzy – i tej z Drugiej Rzeczypospolitej, i tej spod znaku sierpa i młota, i tej ze swastyką, i tej komunistycznej, i tej dzisiejszej – ideologia nie ma znaczenia. Podłość popłacała i, niestety, dalej popłaca. To nasz obowiązek, aby dziś napiętnować tego typu ludzi, bo dzięki nim możliwe jest istnienie zła wśród ludzi.
Po wojnie każdy ocalały Żyd był podejrzany. Nie przez Polaków, Rosjan. Przez swoich, innych Żydów. Najczęściej posądzano o współpracę z Niemcami. Takie zarzuty postawiono też Werze Gran. Przeprowadzono postępowanie śledcze – zarówno formalne, przez władze polskie, jak i przez organizacje żydowskie –nic nie znaleziono – były same plotki – ktoś podobno gdzieś ją z kimś widział, aresztowano kogoś po jej wizycie i tp. To były jedyne dowody, ale najstraszniejsze, plotka. W tych czasach tak samo mówiono o innych – Szpilmana ktoś widział podobno w mundurze żydowskiego policjanta, Stefanie Grodzieńską na imprezach dla gestapowców – i wielu innych. Był to czas procesów przeciwko rzeczywistym współpracownikom hitlerowców, atmosfera była pełna podejrzeń i donosów, minimalny posmak mieliśmy w czasach premierostwa Jarosława Kaczyńskiego i jego lustracji – w historii tragedia w kolejnej osłonie zawsze przeinacza się w farsę.
Tuszyńska znakomicie pokazuje, jaki to miało wpływ na Werę Gran. W czasach wojny miała dwadzieścia kilka lat – dopiero, co zaczęła wspaniała karierę, była uwielbiana przez rzesze adoratorów, miała kochającą matkę i siostry. Przyszłość wyglądała wspaniale – coraz więcej występów na coraz bardziej znanych scenach, nagrywane płyty, rosnące dochody. Nagle, z dnia na dzień, ten wspaniały świat zniknął – pojawili się Niemcy strzelający do Żydów bez jakiejkolwiek przyczyny, getto, z ludźmi umierającymi na ulicach, wywózki gdzieś w nieznane, choć juz w wtedy nikt nie miał wątpliwości, że na śmierć. Dlaczego, po co, z jakiej przyczyny? Trauma śmierci objęła wszystkich, nawet tych, którzy przeżyli. Oni stali się dybukami z mistycznej kabały. Żyli, ale śmierć ich bliskich, narodu, ich świata zmienił ich w żywe trupy. Żyli minionym światem, byli tam, wśród swoich, w popiołach Auschwitz i Treblinki.
Wera Gran tego nie rozumiała, broniła się przed sądami w Polsce i Izraelu. Chciała dowieść swej niewinności przeciwko jednemu dowodowi – plotce. Była zbyt sławna, zbyt znana, aby ktokolwiek uwierzył, że mogła przeżyć przypadkiem. To wystarczała za dowód jej winy.
Sądzę, że to najtragiczniejsze doświadczenie polskich Żydów po Drugiej Wojnie Światowej. Minął czas Holocaustu, ale odcisnął on trwałe piętno na ocalałych. Udowadnianie czegokolwiek tym nielicznym, którzy przeżyli, nie ma sensu. Doświadczenie ludzkości w starciu z grozą ostatecznego zła czasów nazizmu uświadamia nam, że skażenie objęło także ofiary. Dziś większość z nich już nie żyje, zmarła też Wiera Gran. Jej nazwisko nic nie mówi nowym pokoleniom. Jej piosenki śpiewają inni wykonawcy, inni młodzi ludzie. Aby nigdy nie doświadczyli traumy pierwszej wykonawczyni tych utworów.
Agata Tuszyńska „Oskarżona: Wera Gran”, Wydawnictwo Literackie 2010
Inne tematy w dziale Polityka