dzbytek dzbytek
797
BLOG

Europejska wielokulturowość

dzbytek dzbytek Polityka Obserwuj notkę 0

Pożegnanie z multikulturalizmem

 

W Unii Europejskiej narastają tendencje wrogie ludziom, którzy różnią się etnicznie i religijnie. Mieliśmy antycygańskie wystąpienia w Czechach i na Słowacji, gdzie pogłębia się ich izolacja tej społeczności, a na początku października 2010 rzad francuski przeprowadził akcję deportacyjną Romów do Rumunii i Bułgarii. W październiku miał miejsce jeszcze inny znamienny fakt – utworzono nowy rząd w Holandii, który powstał, i istnieje, dzięki wsparciu partii Berta Wildersa, o jawnie antyislamskiej retoryce. Kolejnym wydarzeniem było wystąpienie kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Pani Angeli Merkel 16 października 2010 roku na spotkaniu organizacji młodzieżowej rządzącej partii CDU. Pani kanclerz stwierdziła, że prowadzona dotychczas polityka „multikulturowości” poniosła klęskę i należy przejść do zdecydowanych działań integracyjnych wobec ludności obcej etnicznie, mimo ich niemieckiego obywatelstwa.

Niemiecka polityka multikulturowości wobec nie – niemieckiej ludności była rezultatem boomu gospodarczego lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdy to szybko się rozwijająca gospodarka potrzebowała setek tysięcy nowych pracowników. Dotkliwe straty wojenne pozbawiły kraj nad Renem milionów mężczyzn w sile wieku, i znalezienie obcych robotników na ich miejsce było koniecznością. Najpierw przyjeżdżali Włosi, Hiszpanie, Portugalczycy - ale oni szybko powrócili do swych macierzystych krajów, które również weszły na etap szybkiego rozwoju ekonomicznego. Kolejnym źródłem siły roboczej okazała się Turcja, która była w stanie wysłać miliony swoich obywateli do pracy w Niemczech. Władze w Bonn zakładały, że oni, podobnie jak obywatele z południa Europy, po kilku latach pracy wrócą do swego macierzystego kraju z nagromadzonymi oszczędnościami, toteż nawet ukuto stosowny termin: „gastarbeiter” – „pracownik gość”. Okazało się jednak, ze niewielu Turków powracało, a co gorsza zaczęli do Niemiec ściągać swoje rodziny. Przyjmowali obywatelstwo RFN, – ale nie uczestniczyli aktywnie w życiu społecznym kraju zatrudnienia – wprost przeciwnie, zachowywali swoje zwyczaje, religię, język – utworzyli równoległe społeczeństwo. Wydarzenia po 11 września 2001 roku, gdy nasiliła się globalna walka z terroryzmem, w dużym stopniu powołująca się na swe związki z islamem, wykazały, że niemieccy Turcy bardziej się identyfikują ze swoimi muzułmańskimi pobratymcami, niż z rdzennymi Niemcami. Ten rozdział społeczności był bardzo głęboki – nie chodzono razem na piwo, nie kibicowano tym samym drużynom piłkarskim, odmiennie się ubierano, czytano inne gazety.

Początek nowego tysiąclecia przyniósł kolejny cios wielokulturowości. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza i zmiany w strukturze produkcji znacznie zmniejszyły zapotrzebowanie na siłę roboczą. Turcy, którzy opanowali rynek pracy w wielkich zakładach: stalowniach, hutach, olbrzymich zakładach mechanicznych okazali się niepotrzebni. Zwiększyła się z kolei presja na każde dostępne miejsce pracy. Turcy mieli mniejsze wymagania płacowe, toteż eliminowali rdzennych obywateli RFN z wyścigu o zatrudnienie.  Niemcy poczuli się zagrożeni we swoim własnym państwie.

Kolejny przyczynek, który spowodował zmianę nastrojów wśród Niemców był fakt zmian pokoleniowych. Odchodziło pokolenie, które pamiętało czasy powojenne, gdy to Niemcy byli napiętnowani winą za wywołanie Drugiej Wojny Światowej i miliony jej ofiar. Młode pokolenie nie ma tego stygmatu, wprost przeciwnie, uważa że to dawno miniona historia, a zbrodnie wobec ludności popełniali wszyscy – np. alianci bombardując Hamburg i Drezno lub Polacy wprowadzający antyniemiecka czystkę na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Ta postawa stworzyła nową sytuację polityczną, w której zaczął się coraz bardziej liczyć niemiecki nacjonalizm. Turcy przestali być traktowani tylko jako robotnicy, stali się obcymi na niemieckiej ziemi.

Podobna sytuacja ma miejsce w Holandii i Francji – oczywiście w obu tych krajach nie było nigdy poczucia winy za wywołanie wojny, raczej świadomość, że ją niechlubnie przegrano, ale problem odmienności etnicznej muzułmanów ma jeszcze bardziej drastyczny charakter.

We Francji obecnie rodzi się więcej dzieci w rodzinach wyznających islam, niż we wszystkich pozostałych. Wyznawcy Allacha różnią się kolorem skóry – to w większości potomkowie Arabów z Algierii. Ich dziadowie i ojcowie byli na służbie francuskich kolonizatorów i z obawy zemsty ze strony swoich rodaków uciekli na druga stronę Morza Śródziemnego. Kolejne setki tysięcy przybyło w kolejnych latach poszukując pracy. Oni też dystansowali się do miejscowych Francuzów, nie akceptując tradycyjnych wartości bliskich sercu każdego Francuza – sekularyzacji, tolerancji zachowań, liberalnych obyczajów. Trwali w swoich licznych, tradycyjnych rodzinach, ze ściśle przestrzegana patriarchalną hierarchią. Słynne jest wystąpienie piłkarskiego bohatera Francji, Zidana Zidan, który w meczu Francja – Algieria, gorąco kibicował ojczyźnie swego dziadka, a nie krajowi, w którym się wychował i którego język, jako jedyny, znał. Zamieszki wybuchające, co jakiś czas na przedmieściach dużych francuskich miast wywoływane są w większości przez młodzież muzułmańska – z jednej strony, bo jest liczna, a z drugiej strony, że wśród niej jest największe bezrobocie, najwyższy wskaźnik przestępczości, najwyższa liczba tych, którzy porzucają szkoły. Atakowali oni to. co uważali za symbole państwa – policję, budynki administracji publicznej, sądy, szkoły, domy kultury – nawet szpitale.

Europa stanęła w obliczu zagrożenia, które powoduje powstanie dwóch równoległych społeczności na tym samym terytorium, wyznających odmienne wartości kulturowe. Obecna sytuacja jest konsekwencją decyzji podejmowanych w pierwszych latach po Drugiej Wojnie światowej stała się celem masowej emigracji ludzi z krajów azjatyckich i afrykańskich – najczęściej z byłych kolonii do metropolii, ale także z innych regionów – jak wspomniani powyżej Turcy do Niemiec.

To masowe zjawisko spowodowało wykształcenie się w oficjalnej polityce społecznej wobec przybyszów modelu wielokulturowości. Decydujący był wpływ dziedzictwa Oświecenia, które ukształtowało europejski dystans do możliwości prawdziwego poznania i tym samym wytworzyło szacunek dla innych idei. Z kolei tradycja kulturowego relatywizmu, która została sformułowana w pierwszej połowie XX wieku przez Franza Boas’a („Race, Language and Culture” 1940, ISDN 0-226-06241-4) przyniosła intelektualne uzasadnienie wielokulturowości, zgodnie z którym zachowania jednostek ludzkich ukształtowane są przez kulturę, w której żyje dana jednostka. Boes’owskie pojęcie kultury jako zespołu intelektualnych i fizycznych działań poszczególnych jednostek ludzkich w relacji do ich środowiska naturalnego, społeczeństwa, a także samooceny swojego miejsca w świecie, doprowadzona została w drugiej połowie XX wieku i początkach XXI do daleko idącego uproszczenia, zgodnie z którym przyjęto, iż każdy muzułmanin, hinduista, czy emigrant z jakiegokolwiek innego kręgu kulturowego wyznaje te same podstawowe, humanistyczne wartości, różni się od osiadłych Europejczyków tylko tym, że inaczej chodzi ubrany, ma inną, często ciekawą kuchnię, chodzi do innej świątyni. To prawda, że, werbalnie, wszyscy ludzie na naszej Ziemi podzielają te same wartości – szacunek dla innego życia, pokój, chęć zapewnienia swoim dzieciom utrzymania i wykształcenia. Inaczej jednak przedstawiciele różnych kultur realizują te dążenia, inną mają hierarchię ważności i gdzie indziej upatrują istotnych zagrożeń dla jednostki i zbiorowości. Wielokulturowość, tak jak ją rozumiano w Europie, była także pochodną w dużym stopniu teorii uzależnienia, która przyjmowała za oczywiste, iż za obecny zastój gospodarczy wielu krajów Azji i Afryki odpowiadają byle kolonialne metropolie, które narzuciły swój system administracyjny, i swoich ludzi, pozbawiając miejscowych udziału w aparacie władzy.

 

Uznano również, iż amerykańska polityka w Japonii po Drugiej Wojnie światowej, w dużym stopniu swój sukces zawdzięcza przyjętym zasadom współpracy z miejscową ludnością. Polityka Stanów Zjednoczonych wobec okupowanej Japonii została w dużym stopniu ukształtowana przez uczennicę Boesa, Ruth Benedict . Jej „Wzorce kultury” stanowiły intelektualny przewodnik, który umożliwił amerykańskim władzom okupacyjnym zrozumienie np. miejsca cesarza w japońskim społeczeństwie i wykorzystanie tej wiedzy do wprowadzenia takich instrumentów okupacyjnej polityki społecznej, które nie alienowały zastanych tradycyjnych wzorców, ale wprost przeciwnie, wspierały demokratyzację ustroju politycznego. Relatywizm kulturowy uczył szacunku dla innej kultury i umożliwił wytworzenie symbiozy, w której japońskie społeczeństwo mogło zasymilować zasady demokratyczne.

Japoński sukces stworzenia demokratycznego państwa na gruzach krwawego imperium, nie oznacza, że jest to zawsze i wszędzie możliwe. Ludzie Zachodu uznali za pewnik, że zawsze i wszędzie demokracja uznana zostanie za ustrój najlepszy z możliwych, za system osiągania consensusu w sprawach społecznych. Nie uwzględniono faktu, że społeczeństwo japońskie funkcjonowało od kilkudziesięciu lat w warunkach sprzyjających ustanowieniu instytucji demokratycznych – przede wszystkim było to nowoczesne industrialne społeczeństwo opierające się na osiągnięciach nauki i techniki - czego nie można powiedzieć o większości narodów Azji i Afryki.

 

Europejski popularnie obowiązujący uproszczony dogmat, iż kultura to tylko zespół kolorowych zachowań, nie bierze pod uwagę istoty kultury jako przede wszystkim zespołu idei, obejmujących tradycje, religię i utworzony na ich podstawie obraz otaczającego człowieka świata – natury, innych ludzi i ich wzajemnych relacji, przeznaczenia, bytu, sensu istnienia.

Kultura Zachodu, to przede wszystkim kultura jednostki ludzkiej. Zbiorowość, wśród której funkcjonujemy, ma znaczenie wtórne, tworzy ramy, dzięki którym możemy funkcjonować wśród innych ludzi.

Kultura określa wizję świata. Dla hinduisty, świat ma charakter ciągłości zmian, przechodzenia z jednego bytu w inny, ciągłe dążenie do przeznaczenia, mokry. Kierunki tej drogi wyznacza dharma, czyli reguły postępowania jednostki w danym miejscu i czasie, ta z kolei podporządkowana jest karmie, czyli przeznaczeniu jednostki. Te trzy elementy stanowią fundament myślenia większości hindusów. Oczywiście istnieją rozliczne religijne szkoły intelektualnej interpretacji związków i uzależnień poszczególnych elementów, natomiast przeciętny Hindus nie wnika w szczegóły – jego postawa, ocena istoty świata określa odziedziczona tradycja i uznane powszechnie wzorce zachowań. Ten sposób myślenia, oceny zdarzeń społecznych zupełnie odbiega od myślenia przeciętnego Europejczyka czy Amerykanina. Indyjska tolerancja dla innych wynika z szacunku dla każdego życia, a nie z poszanowania jednostki ludzkiej. To wbrew zewnętrznym pozorom, całkowicie odmienna wizja świata.

 

Określenia instytucji społecznych, mimo ich leksykalnej globalnej identyczności, w rzeczywistości w różnych warunkach społecznych mają inne znaczenie.

 

W Indiach funkcjonuje demokratyczne państwo, – ale jako system uzgadniania udziału we władzy różnych grup ludności – kast. Jednostka ludzka, klasa, grupa ekonomicznych interesów ma w tym wymiarze znaczenie drugorzędne. Przede wszystkim jest się Braminem, Dalitem czy Yadawem. Globalizacja, wpływy Zachodu wcale nie zniosły odwiecznych podziałów – wprost przeciwnie, jeszcze bardziej je nasiliły, gdyż narasta międzygrupowa konkurencja, co jest widoczne w wzroście politycznego znaczenia partii kastowych, jak np. BSP czy SP na północy Indii czy DMK na południu, kosztem wpływów partii ogólno indyjskich jak Kongres czy Partia Ludowa BJP.

Demokracja w wydaniu kastowym jest bardzo niestabilna – problemy ogólnospołeczne mają w niej znaczenie drugorzędne, podporządkowane realizacji doraźnych celów kastowych.

 

Podobnie jak w Indiach, gdzie demokracja ma odmienną treść, choć podobną formę do systemów zachodnich, zachowują się społeczeństwa w innych krajach świata, najczęściej dalekie od nawet tak odmiennych form demokracji, jak indyjska. W sytuacji zagrożenia nie następuje konsolidacja całego społeczeństwa, ale jego fragmentacja. Przykładem jest Somalia – państwo, czy raczej wspólnota ponad plemienna, które trwało w stanie stabilizacji do momentu, gdy zewnętrzna władza była w rękach kolonizatorów: Włochów, Francuzów, Anglików. Europejczycy funkcjonowali jako obcy, nie naruszający istoty relacji społecznych miejscowej ludności, byli źródłem dochodów i regulacji administracyjnych. Władze kolonialne w rozumieniu ich roli w danym społeczeństwie były dawcami dóbr zewnętrznych – zarówno w postaci pożądanych dóbr jak maszyny, leki, wyroby konsumpcyjne,  a także usług – organizacja budowy dróg, linii kolejowych, zakładów przetwórczych. Nawet pozyskiwanie niewolników, uważane za jedno z cięższych przestępstw „białego człowieka” w Afryce było rezultatem transakcji handlowych z miejscowymi, afrykańskimi władcami, którzy w celu pozyskania odpowiedniego „towaru” organizowali najazdy na sąsiednie plemiona lub częstokroć, sprzedawali swoich własnych poddanych.

W momencie odejścia kolonizatorów wytworzyła się istotna pusta przestrzeń społeczna, o którą rozpoczęła się walka o władzę nadrzędną nad całym państwem, rozumianym jako dawca przywilejów, różnych grup społecznych – w Somalii są to klany. Przynależność klanowa jest istotniejsza niż narodowa czy religijna. Naród, to twór, jaki powstał w Europie w rezultacie rozwoju kapitalizmu, społeczna instytucja nadrzędna nad rodzina, klanem, klasą, jako narzędzie mobilizacji w starciu z innymi grupami interesów. W Polsce, która aż do drugiej polowy XIX wieku była przede wszystkim państwem feudalnym, chłopi nie utożsamiali się z innymi klasami, nie uważali się za Polaków – byli chłopami, katolikami – Polacy to dla nich szlachta, traktowana z dużą rezerwą lub wręcz wrogo.

 

Polscy chłopi i szlachta ulegli procesowi symbiozy – powstał jednolity naród polski, wyznający wspólnie ukształtowane tradycje i wzorce zachowań.

W przypadku Turków w Niemczech, Algierczyków we Francji, Indonezyjczyków w Holandii czy Pakistańczyków we Wielkiej Brytanii do symbiozy nie doszło. Społeczności imigrantów zachowały swoją odrębność, pozostając w związku z krajami rodzinnymi, mimo, że są to ludzie często mieszkający w Europie w trzecim i czwartym pokoleniu i nie znają już języka przodków, ale uznają wartości kulturowe swych dawnych ojczyzn na jedynie ważne. Istotnym czynnikiem jest religia – islam, który pod naciskiem procesów globalizacyjnych uległ radykalizacji i równocześnie uproszczeniu. Powstała nowa ideologia – islamizm, która przejęła zewnętrzne symbole muzułmańskie, ale stała się ideologią protestu – protestu przeciwko niedostosowaniu, obcości wśród starych społeczeństw Europy, nieumiejętności dostosowania się do racjonalnych i konkurencyjnych mieszkańców Wspólnoty Europejskiej.

 

dzbytek
O mnie dzbytek

Starszy pan, były stoczniowiec, absolwent SGH (d.SGPiS)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka