W Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie są dwa przejmujace zdjęcia poświęcone wydarzeniom w Polsce i tylko w Polsce mających miejsce. Jest oczywiście wiele zdjęć z Auschwitz, Treblinki, get warszawskiego i łódzkiego i dziesiątki innych dotyczących zdarzeń, ludzi, dokumentów z Polski, ale poza tymi dwoma, dotyczą one spraw będących częścią większej całości: funkcjonowania obozów zagłady, ruchu oporu, nazistowskiej propagandy itd.
Te dwa wyjątkowe to powiększone do kilkumetrowych rozmiarów zdjęcia. Pierwsze, znane także w Polsce, przedstawia starszego księdza, stojącego między kiloma siedzacymi, także starszymi, mężczyznami – nauczycielami ze szkół w Bydgoszczy. Wszyscy oni czekają na egzekucję – to Fordon koło Bydgoszczy, wrzesień 1939 roku.
Drugie zdjęcie w Polsce nie reprodukowane a podobnie jak poprzednie przez Muzeum zaprezentowane w formie samodzielnej ekspozycji, przedstawia trzy zamordowane ofiary, leżące koło ciężarówki, gdzieś na dodze w pobliżu dolnośląskiego Bolesławca, koniec roku 1945. Te ofiary to Żydzi, polscy Żydzi, którzy, podobnie jak setki tysięcy Polaków, wyjechało na ziemie przyznane Polsce przez zwycięskie mocarstwa po Drugiej Wojnie Światowej w poszukiwaniu nowego miejsca osiedlenia. Opis zdjęcia przytacza nazwiska ofiar i stwierdza, że mordercami byli Polacy, a zamordowali Żydów dlatego, że byli Żydami.
Co łączy te dwa zdjęcia, poza faktem, że były zrobione w Polsce? Wyjaśnia to opis do pierwszego zdjęcia.
Polska była miejscem okrutnego, nazistowskiego eksperymentu. Jako jedyny kraj w Europie. Podczas gdy Żydzi, wszyscy bez wyjątku, w myśl doktryny „Ostatecznego Rozwiązania” mieli być wymordowani, tak, aby nie została ani jedna osoba mająca choć ślady „żydowskiej krwi”, to Polacy mieli być sprowadzeni do roli niewolników – przecież niemieccy „panowie i panie” potrzebują kogoś, kto ich obsługuje i wykonuje brudne roboty. Pierwszym, niezbędnym krokiem do tego celu było wymordowane polskiej elity – wszystkich wykształconych, ludzi, którzy stanowią i mogą w przyszłości przewodzić Polakom. Zaczęło się w Bydgoszczy, w pierwszych dniach września, kiedy jeszcze trwały walki z polskim wojskiem. Potem, jak wiemy przysza kolej na innych – profesorów Uniwersytetów w Krakowie i Lwowie, setki tysięcy innych.
Zdjęcie z Bolesławca potwierdza, że naziści osiągnęli swój cel. Polskie masy, świadome faktu, że można mordować Żydów bezkarnie, czyniły to dalej, po wojnie. Zabrakło kogokolwiek, to by im powiedział, że to co robią, to zbrodnia. To też największa kompromitacja polskiego Kościoła, potwierdzenie faktu, że Polacy nie są chrześcijanami, a tylko uczestnikami kościelnych uroczystości, w których Żydzi byli przedstawiani jako mordercy Chrystusa, a nie naród, do którego należał tenże Chrystus, Jego Matka, Apostołowie i dziesiątki świętych i papieży. Polski Kościół, to znaczy jego biskupi, uznali za najważniejsze wykorzystywanie religii, chrześcijaństwa, jako instrumentu politycznej manipulacji masami, zapominając, albo raczej nie interesując się, ludzkim przesłaniem zawartym w naukach Jezusa z Nazaretu.
Zdjęcie z Bolesławca dokuentuje tylko jeden fakt z wielu. Pan Piotr Gontarczyk, autor artykułu „Wszyscy jesteście złodziejami” w numerze „Rzeczpospolitej” z 8 stycznia 2011 roku, pewnie w podobnym stylu, jak to zrobił ze zdjęciem zaprezentowanym przez Jana T. Grossa a dotyczących poszukiwaczy żydowskiego złota na terenach obozu zagłady w Treblince, starałby się udokumentować, że zdjęcie jest fałszywe, lub dotyczy spraw, jakich wiele miało miejsce w Polsce bezpośrednio po wojnie, uzasadnione powszechnym nieładem i bezprawiem. To prawda, ale nie w tym rzecz, której i Pan Gontarczyk i wielu jego kolegów z Instytutu Pamięci Narodowej (także innych), nie zauważa, lub nie chce zauważać. Sprawa polsko – żydowskich relacji po 1944 roku, to nie tylko to trójka zamordowanych w Bolesławcu. To tylko ilustracja znacznie poważniejszego zjawiska, jakie miało wtedy miejsce, zkłamywanego lub niezrozumiałego (co jeszcze gorzej) przez publicystykę panów Piotra Gontarczyka, Tomasza Strzembosza Bogdana Musiała i innych, którzy uważa się za „prawdziwych naukowców” w odróżnieniu od Grossa czy Ringelbauma, którzy ponoć na to miano nie zasługują. Pytam się, jak to jest możliwe, że ludzie, którzy nie rozumieją istoty problemu pozwalają nazywać siebie naukowcami i obrzucać błotem wszystkich tych, którzy starają się dojść istoty problemu polskiego antysemityzmu. Czy mówienie o rzeczach drażliwych to kalanie rodzinnego gniazda, mimo, ze zalega w nim stęchlizna i brudy, z których winno być oczyszczone? Czyżby syndrom wymordowanych przez nazistów prawdziwych polskich elit trwał nadal?
Po wojnie mordowano ludzi na znaczną skalę – snuły się bandy zwykłych bandziorów, maruderów radzieckiej Armii Czerwonej dorabiających sobie „na boku”, odziały niemieckiego Wervolfu – ofiarą mógłbyć kazdy, co coś miał, coś, co mogło się zabójcą przydać. Żydzi byli jednak łowną zwierzyną tylko dlatego, ze byli Żydami.
Dumni jesteśmy z tych, którzy byli „sprawiedliwymi” jak Jan Karski i setki innych, wielu z nich załaciło swoim i swych najblizszych życiem, za to ze pomagali polskim Żydom. Nich jednak nie służą oni za parawan, za którym kryje się gorzka prawda.
Bolesławiec to trójka Żydów. Kielce, Kraków, „Akcja kolejowa”, mordy w setkach polskich wsi i miast – nie tylko ludzi, którzy chcieli wrócić do swoich domów, ale także, jak w przypadku dolnośląskiego Bolesławca, szukali nowego miejsca osiedlenia, zdala od miejscowości, które przypominały im przedwojenne życie, ich zamordowane rodziny, sąsiadów, zgładzony naród. Dokładna liczba ofiar nie jest znana. Może setki, może tysiace – istotne jest to, że tych nielicznych, którzy przeżyli Zagładę mordowano dlatego, że przeżyli. Sześćdziesiat tysięcy polskch Żydów sponad trzech milionów, którzy ocaleli, zmuszono w ten sposób do emigracji.
Miejmy świadomość, że tylko w Polsce po Holocauście mordowano Żydów tylko dlatego, że byli Żydami. W żadnym innym kraju, nawet w Austrii i Niemczech, krajach gdzie wymyślono „Ostateczne rozwiązanie”.
To poski Żyd, Jan T. Gross swoją książką o Jedwabnym wywołał dyskusję o postawie polaków wobec swoichżydowskich sąsiadów w czasach Drugiej Wojny Światowej. Nikt z polskich „naukowców” nie podjął tematu, jak to było możliwe. Dlaczego jeszcze dziś wśród polskiego społeczeństwa dominuje antysemityzm. Nieprawda? A dlaczebo burmistrz Jedwabnego musiał uciekać z Polski, po tym jak wziął udział w uroczystościach z Udziałem Prezydenta Kwaśniewskiego. Dlaczego ludzie, którzy pomagali Żydom w czasie wojny, musieli, i dalej muszą się z tym kryć? W ubiegłym roku polska telewizja pokazała program, jak to do małego miasteczka w świętokrzyskim przyjecał urodzony tam Żyd z Izraela. Ucieszył się, jego dom rodzinny zachował się, mieszkali w nim jacyś Polacy. Następnego dnia domu już nie było. Został rozebrany do fundamentów. Dlaczego? Przecież przyjechał stary Żyd, pewnie ukrył w swym domu złoto. Niedoczekanie, sami je znajdziemy. Odosobniony przypadek, czy potwierdzenie głupoty i prymitywizmu? Poszukiwaczy żydowskiego złota nikt nie napiętnował, nie ośmieszył. Jak sadzę, ich sąsiedzi uznali ich działanie za jak najbardziej właściwe. W końcu to by było tylko żydowskie złoto, a nie jakichś ludzi.
Dlaczego na ulicach polskich miast przyjedni Żydzi są obrzucani wyzwiskami? Że tak samo traktuje się Murzynów i Wietnamczyków? Rozumiem, Żydów mało, ktoś musi ich zastąpić jako uosobienie nienawiści. Nie udawajmy, że nie ma problemu, że to tylko antypolska propaganda. Na Boga, kogo obchodzi Polska, aby trzeba było montować światową akcję przeciwko niewinnym, Bogu ducha winnym, sprawiedliwym Polakom? Trochę poczucia rzeczywistości. Polska dziś jest tylko niewiele znaczacym gospodarczo członkiem Unii Europejskiej (na szczęście), nie wnoszącym niczego do ludzkich osiągnięć naukowych, organizacyjnych, poznawczych. Tylko osiąnięcia jednostek sa zauwazalne, choć i tych ludzi pozbywamy się szybko, by nie przeszkadzali „naukowcom” (vide Wolszczanin).
Polacy nie są jakimś wyjątkowym narodem, w którym zgromadziło się aż tyle głupoty i bezwzględnej pogady dla innych. Przeciętna jest prównywalna z innymi ludzkimi społecznościami. Problem w tym, że polska głupota zawładnęła polskim życiem społecznym. Zamiast ogólnonarodowej dyskusji o sytuacji gospodarczej, konsekwencjach ogromnej, nie notowanej w naszych dziejach emigracji, zapaści szkolnictwa i słuzby zdrowia mamy marsze zwolenników Jezusa Króla (choć polskiemu duchowieństwu nie przeszkadza, że jest to sprzeczne z Pierwszym Przykazaniem Dekalogu – widocznie ten akurat Żyd został przekwalifikowany na Polaka), mamy dyskusję o katastrofie w Smoleńsku – oczywistej kompromitacji służb państwowych: kancelarii Prezydenta i Premiera, sił zbrojnych. Niewątpliwą zasługą Jarosława Kaczyńskiego jest wykazanie, jak silna jest ta głupota i jaki ma olbrzymi rezonans społeczny podatny na manipulację polityczną.
Polska jest sporym narodem w środku Europy i szkoda bybyło, aby olbrzymi potencjał ludzki, niezłe tradycje kulturalne zostały zmarnowane przez hordy durniów i ich manipulatorów. Pierwszy niezbędny krok, to odbudowa pozycji polskich elit. Pozbycie się kopaczy grobów (niektórzy używają bardziej dosadnych określeń), odważne określenie, kto i dlaczego przeszkadza dziś Polakom aby stali się pełnoprawnymi członkami zjednoczonej Europy. Pierwszy krok, to weliminowanie antsemityzmu i uprzedzeń wobec innych narodów, budowa rzeczywistych elit intelektualnych.
Nie ma w Polsce pomnika „Sprawiedliwych”. Nigdzie. Nie ma Muzeum Holokaustu – takiego jakie jest w Waszyngtonie, nie tylko upamientiającego miliony ofiar, ale także przekazując kolejnym pokoleniom wiedzę o tym jak to się stało, że możliwy był w środku Europy mord na niewinnych ludziach na tak ogromną skalę. Pytania pozostały – dlaczego było tak wielu obojętnych, nieludzko wykorzystujących nadarzająca się okazję dorobienia się na nieszczęściu innych. To ostatnie pytanie dotyczy przede wszystkim Polaków, wciąż bez odpowiedzi.
Daniel S. Zbytek
Waszyngton, 20.01.2011
Inne tematy w dziale Polityka