Mene, tekel, fares czyli OFE
Urząd Komisji Nadzoru Finansowego pod koniec 2010 roku opublikował „Informację o działalności inwestycyjnej funduszy emerytalnych w okresie 28.09.2007 – 30.09.2010”. W Raporcie znajdziemy stwierdzenie: „W analizowanym okresie trzech lat średnia ważona stopa zwrotu otwartych funduszy emerytalnych wyniosła nominalnie 3,36%. Uwzględniając inflację w tym okresie oznacza to, że realna stopa zwrotu uzyskana przez OFE była ujemna i wyniosła minus 7,2%.”
W tym samym okresie fundusze emerytalne otrzymał 3, 5 miliarda złotych z tytułu opłat od składek oraz 2, 0 miliarda za zarządzanie.
Inwestycje OFE koncentrowały się na polskich skarbowych papierach wartościowych oraz akcjach notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych. Średni udział papierów Skarbu Państwa w portfelach OFE wynosił 63, 8%, zaś akcji notowanych na rynku krajowym 28,7%. Oznacza to, że dwie trzecie środków OFE stanowił dochód od Państwa – ZUS przekazał OFE składki, które wracały do Skarbu Państwa, jako środki OFE, po drodze gwarantując firmom zarządzającym OFE znaczny dochód w postaci prowizji. Największe straty OFE poniosły na giełdzie, mimo że inwestycje giełdowe stanowiły tylko niecałe 30% inwestycji OFE.
Prowizja OFE wynosi, niezależnie od wyników ich działalności 3, 5% i rośnie, bo przybywa ludzi, którzy musza płacić obowiązkowe składki emerytalne w wysokości 7, 3% wynagrodzenia. Propozycja rządowa zmniejszenia tej obowiązkowej daniny do 3, 5% ma na celu zwiększenie dochodów budżetowych, co jest zrozumiałe, jeśli patrzymy na fatalny stan finansów publicznych. Co prawda te środki i tak by wróciły do budżetu, obciążone prowizją OFE, ale mniejszą niż gdyby ich poziom został utrzymany. Firmom zarządzającym OFE i całemu, licznemu gronu obsługujących je ekonomistów, którzy bez żenady oświadczają, ze jest to zamach na podstawowe wartości nieskrępowanej gospodarki kapitalistycznej i przyszłe emerytury. Nikt z nich nie podjął tematu, dlaczego OFE przynosi straty, dlaczego kapitał, który jest przeznaczony na przyszłe emerytury, ulega obniżeniu – mówimy o realnym kapitale, pomniejszonym o stopę inflacji, a nie tym nominalnym, który będzie rósł tym szybciej, im wyższa będzie inflacja.
Należy również wyjaśnić fikcję, która tak propaguje Pan Balcerowicz, jako niewzruszona prawdę, iż tylko pieniądze ulokowane w OFE są prawdziwe – pieniądze ulokowane w OFE nie są realnymi pieniędzmi. To juz bardziej realne znamiona maja środki ulokowane w ZUS, – bo zobowiązania państwa są zawsze wypłacalne, państwo nie bankrutuje – może, co najwyżej obniżyć świadczenia ze względów na sytuacje budżetową, a środki ulokowane, jako prywatne inwestycje, niestety często znikają wraz z upadłością firm i emitowanych prze nie akcji. To jest wiedza, która posiada każdy absolwent szkoły ekonomicznej – nie ma czegoś takiego, jak realny pieniądz – istniejące papiery NBP i zapisy bankowe to tylko znaki towaru, za który możemy nabyć dobra nam potrzebne. OFE ma akcje, obligacje, potwierdzenia wpłat, – czyli zobowiązania. Ich wartość jest taka, jaka będzie w momencie ich sprzedaży na rynku i jaką ktoś, kiedyś będzie gotowy zapłacić. W ostateczności wartość naszych emerytur zależy od sprawności i efektywności naszej gospodarki – zawsze za emerytury będą płacić ci, którzy aktualnie pracują, – jeśli nawet nasze pieniądze schowamy do szafy, to największa korzyść będą miały z nich szczury, – bo ile jest warte dziś sto złotych skrzętnie zachowane dwadzieścia lat temu? W najlepszym razie kupimy za nie 20% tego, co wówczas, a jeśli zainwestowaliśmy w akcje – to otrzymamy znacznie mniej. Realny pieniądz istnieje tylko w momencie wymiany i określa wartość towarów, które stanowią przedmiot transakcji.
Otwarte Fundusze Emerytalne nie są, więc instrumentem zwiększającym poziom inwestycji w gospodarce – stały się za to bezpiecznym schronieniem dla zarządzających funduszem, co gwarantowała im prowizja płacona od każdego nowego emeryta – i pozyskanie nowych emerytów dla funduszy było ich jedynym, ekonomicznie uzasadnionym, celem, choć interes samego emeryta nie był brany, tak naprawdę pod uwagę – stanowili oni tylko źródło dochodów w postaci płaconych składek.
Te negatywne strony działalności OFE podkreślił Prezes NBP prof. Marek Belka w swoim wywiadzie z 18 lutego 2011 roku opublikowanym równocześnie przez „Gazetę Wyborczą” i „Rzeczypospolitą”.
Utrzymanie istniejącego stanu stawia pod znakiem zapytania sens istnienia OFE. Jeżeli środki dla Funduszy wędrują z budżetu, (czyli ZUSu) poprzez OFE by wrócić z powrotem do budżetu, pomniejszone tylko o sowitą prowizję, to znacznie byłoby lepiej, gdy składki przyszłych emerytów pozostały w ZUS, gdzie jak wykazała dotychczasowa praktyka, są znacznie lepiej wykorzystywane. OFE poniosły straty głównie na giełdzie, gdzie z drugiej strony stanowią podstawę funkcjonowania, GPW, ale to, że spełniają rolę koła ratunkowego dla giełdy nie uzasadnia ich istnienia.
Problemem podstawowym pozostaje jednak kwestia reformy finansów publicznych. Dochody budżetowe spadają nie ze względu na zbyt duże obciążenie budżetu emeryturami – Polska jest w Europie krajem, w którym emerytury są płacone średnio dwa lata po ich przyznaniu. To najniższy wskaźnik dla całej Unii Europejskiej – w Szwecji wynosi on dwadzieścia kilka lat, w Niemczech około dwudziestu. Stąd też wypływą postrulaty w tych krajach, aby przedłużyć wiek odchodzenia ludzi na emeryturę – żyją dłużej, lepsza opieka zdrowotna gwarantuje, że są także w dobrym zdrowiu. A wykształconych pracowników brakuje – Niemcy oferują polskiej młodzieży płatną naukę zawodu w swoim kraju – każdy nowoprzyjęty ma otrzymać 1 500 Euro plus utrzymanie.
Spadek dochodów budżetowych jest przede wszystkim rezultatem prowadzonej polityki gospodarczej. Reklamowanie Polski, jako kraju o najniższych płacach w Europie oznaczało, ze zainwestowały u nas firmy zagraniczne, dla których najistotniejsza była tania, nisko kwalifikowana praca. Dziś poszły sobie dalej – do Chin, Indii, Wietnamu, na Ukrainę. Pozbyliśmy się przy okazji przemysłu – kiedyś stocznie stanowiły wizytówkę Polski, konkurowaliśmy z całym światem, oferując nowoczesny i dobry jakościowo produkt. Pracowały setki tysięcy ludzi, dostarczając dochodów budżetowi – dziś są na przedwczesnych emeryturach, lub wyemigrowali do pracy w stoczniach Niemiec, krajów skandynawskich, Francji. To samo dotyczy innych branż przemysłowych: maszyn przetwórstwa spożywczego, energetyki, przemysłu zbrojeniowego i innych. Z Polski ubyło ponad dwa miliony najbardziej energicznych i wykształconych osób. Wspierają oni dziś gospodarki krajów Zachodniej Europy – niewiele jest przekazywanych do kraju na utrzymanie rodzin lub inwestycje, najczęściej w domy, które stoją puste. Za kilka lat i to źródło dochodów uschnie – emigranci wrosną w swoje nowe środowisko, ich dzieci pójdą do szkół, a o Polsce najwyżej wspomną przy jakiejś okazji. Absolwenci wyższych uczelni to dziś w Polsce liczna grupa bezrobotnych – szczególnie w zawodach, takich jak np. biotechnologia, gdzie na świecie istnieje ogromne, rosnące zapotrzebowanie.
Problem OFE stanowi w tej sytuacji tylko dzwonek alarmowy znacznie większego problemu. Polski już dziś nie stać na utrzymywanie rzeszy niepotrzebnych funduszy, agencji i finansowania działań zbędnych gospodarczo. Sprywatyzowano ponad 80% majątku – nie ma już co sprzedać – zostały lasy i kilka elektrowni. Koniec, nie będzie już środków na podpieranie padającego budżetu. Mane, tekel, fares – przepowiednia napisana na ścianie sali gdzie ucztował babiloński władca Baltazar a opisana w biblijnej księdze Daniela miała charakter jednoznaczny, deterministyczny. Polska jest coraz bliżej sytuacji, przy której wydarzenia w roku ubiegłym w Irlandii, także byłym „tygrysie Europy” będą postrzegane jako relatywnie niewielkie kłopoty ekonomiczne.
W naszym kraju bezrobocie przekroczyło 13%, stopa wzrostu dochodu narodowego wynosi 4,5%.
W Egipcie bezrobocie szacowano na 8,9% , wzrost dochodu narodowego na 5,5%. (The Economist, 19 luty 2011). Do stycznia 2011 roku było to blisko wschodni „tygrys”, dziś państwo w stadium rozpadu. Warto zastanowić się nad znaczeniem tych wskaźników i realnie spojrzeć na perspektywy, jakie stwarza prowadzona w naszym kraju polityka gospodarcza dla Polaków. Niskie płace, niepewność zatrudnienia, pogarszająca się jakość i dostępność służby zdrowia, brak perspektyw dla młodzieży, brak merytokracji, czyli zawodowej sprawności administracji i zarządzania gospodarką opartej na wszechobecnych powiązaniach rozlicznych „kolesi”, kształtują rzeczywiste relacje społeczne – dotyczy to w równym stopniu Egiptu i Polski.
Polska nie jest „zielona wyspą” na mapie Europy. To tylko biedny, źle rządzony kraj, zaplecze robocze Unii Europejskiej.
Daniel S. Zbytek
24.02.2011
Inne tematy w dziale Polityka