Tyle osób pretenduje do rozmaitych monopoli w zakresie historycznego zwycięstwa, że młodzi mają problem z najnowszymi dziejami Ojczyzny. Adam Michnik, jak wiadomo, reprezentuje archetyp opozycjonisty wobec komunizmu i bojownika o wolność jednostki ludzkiej. Nic dziwnego, że może on teraz śmiało rozgrzeszać największych nawet komunistycznych zbirów, przecież ich winy skierowane były wyłącznie przeciw temu duchowi, który zmaterializował się w Michniku i jedynie przez Michnika się wyraża. W swoistym ostatnim pożegnaniu gen. Kiszczaka, jakie redaktor „G.W.” zechciał zaprezentować na falach eteru radia Tok FM, prócz zwykłej apologii owej cudownej przemiany jaka się w generale dokonała w 1989 r. usłyszeliśmy m. in. takie refleksje: „...zasługi Kiszczaka dla Okrągłego Stołu są gigantyczne, przesądzające. […] To było odkupienie win, dlatego, że wcześniej wielka zmiana nie była możliwa. […] Polska na tym wyszła bardzo dobrze i to wielka zasługa gen. Kiszczaka”.
Przyznaję, że w tym momencie dołączyłem do skonfundowanych licealistów, przestając rozumieć kto właściwie „obalił komunę”. Może jednak jakoś się w tym połapiemy, trzeba tylko ochłonąć i rzecz spokojnie rozplątać. Do tej pory sądziliśmy, iż uczynił to własnoręcznie Lech Wałęsa z niewielką pomocą żony Danuty. Inni rewolucjoniści, choć mieli dobre intencje, czy to przez brak pomyślunku czy przez ogólną nieudolność i gapowatość, co najwyżej trochę państwu Wałęsom przeszkadzali. Na szczęście i w tym byli nieskuteczni, więc przedsięwzięcie dzielnego małżeństwa w końcu się powiodło. Tak, mniej więcej, dotychczas stawiali sprawę prominentni świadkowie historii w tym sam Noblista.
Świadectwa Adama Michnika, z wyłuszczonych powyżej przyczyn, zignorować jednak nie możemy. Skoro tak, to wychodzi bezsprzecznie, że komunizm obalili Lech Wałęsa wespół ze świętej pamięci gen. Kiszczakiem Czesławem. I tego czas się teraz trzymać, a skonfundowani licealiści, jak zwykle, muszą się tylko tego wykuć na pamięć.
Inne tematy w dziale Polityka