Wojskowi chcą mieć nowe zabawki a opinia publiczna nowoczesną armię. Wszystko świetnie się składa i posuje jak ulał… wszystko, poza pieniędzmi.
Przyjrzyjmy się kontraktowi na śmigłowiec Caracale, obecnie kontestowany, nie tyle z powodu ceny co miejsca wytwarzania. Zamówienie dotyczy 34 śmigłowców w wersjach specjalistycznych - zwalczania okrętów podwodnych, dla wojsk specjalnych, ratownictwa medycznego – oraz 16 maszyn w odmianie transportowej. Wartość zamówienia to ok. 13 mld zł. W wyniku prostego dzielenia wychodzi mi kwota 260 milionów zł za jeden śmigłowiec. Licząc dolar po 3,5 złotego (teraz jest drożej, ale gdy podpisywano umowę było taniej) wychodzi prawie 75 milonów dolarów.
Wpierw zastanówmy się nad wartością pieniędzy. Mówiąc szczerze, ja nie bardzo wiem, co to jest milion dolarów, a już ich siedemdziesiąt czy sto, to kompletna abstrakcja. Równie dobrze mógłby to być zylion batuańskich rinmimbi. Zróbmy więc sobie odważniki i wagę. Do tego celu weźmy wiadomości sieciowe z jednego, przypadkowego dnia:
Informacja 1: „Roczne zyski pruszkowskich gangsterów według świadków koronnych wynosiły łącznie około 50 milionów dolarów. Mieszkali w willach z basenami, rozbijali się drogimi samochodami, ale […] Relatywnie, w porównaniu do tego, jakimi pieniędzmi obracali, odebraliśmy im stosunkowo niedużo majątków – powiada w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Adam Rapacki”.
O rety, to cała ta słynna mafia ma mniejszy budżet od ceny jednego zasmarkanego śmigłowca? Doprawdy paradne, jeśli przyjdą do mnie po haracz, to chyba zabiję ich śmiechem.
Informacja 2: „Największy statek towarowy na świecie - MSC Oscar. Mimo iż nie jest to najdłuższy statek w tym rankingu [Onetu] -mierzy "tylko" 395,4 m - to dzięki swojej ogromnej ładowności zajął pierwsze miejsce. Oscar może przewieźć jednocześnie 19224 kontenery, a jego nośność to aż 197362 DWT. Mimo swoich rozmiarów i ogromnej masy przewożonych ładunków kontenerowiec nie jest wcale powolny - jego maksymalna prędkość to 42 km/h. Równie imponująca, co ilość przewożonych ładunków jest jego cena - koreańska stocznia Daewoo wyceniła go na nieco ponad 140 milionów USD.”
Znaczy, nasz śmigłowiec, to trochę więcej niż pół największego statku świata, niezwykłej, unikalnej konstrukcji zasilanej największym na świecie silnikiem. Obiektu, który przewiezie niewielkie miasto i jeszcze kilka wsi sobie dobierze. Skoro dwa komary są droższe od jednego słonia, to może darujmy je sobie. Zamiast tych śmigłowców kupmy flotę takich statków i stańmy się transportową potęgą.
Jeden śmigłowiec - półtora roku mafijnych dostatków, albo pensja na całe życie (średnia krajowa) dla 135 osób. (licząc 40 lat dla każdego z nich). Ceny ręcznej wyrzutni rakiet albo starej armatki przeciwlotniczej, której jeden pocisk nieodwracalnie liwiduje nasz latający skarb, liczone są w zaledwie tysiącach dolarów.
To nie może tyle kosztować, prawda?
Jasne, że może. Mieliście może kiedyś stłuczkę „likwidowaną” z cudzego AC?
-Holowanie 2 tys. zł.
-A dlaczego nie 300, pyta dociekliwy właściciel.
- taka jest cena, proszę spojrzeć, o tu, w cenniku. Co to zresztą Pana obchodzi?
- Naprawa auta: 24 tys.
- Ja bym to wyklepał za tysiąc….
- Przecież Pan za to nie płaci, a tak przynajmniej ma Pan wszystkie blachy nowe.
Leczono Was za zachodnie ubezpieczenie? Wychodzą jakieś grube tysiące dolarów:
- Skoro prześwietlenie nie wykazało złamania, to może wystarczyłby kompres?
- Ma Pan tu komplet badań na najnowszym sprzęcie i niech Pan nie narzeka.
*
A te śmigłowce? … Metalu i szkła jak w dużej ciężarówce, silnik jak silnik a nawet dwa, elektronika jest dziś niemal za darmo, … awionika i oprogramowanie – no tak, za to trzeba zapłacić, ale bez przesady.
Moja teza brzmi: wszystkie trzy firmy startujące w przetargu są w zmowie cenowej. Wpisują sobie one do rachunku: badania podstawowe, loboratoria, narzędzia i programy naukowe służące do celów rozmaitych, niekoniecznie związanych z naszym. A my inwestując we własną naukę jakieś zupełne grosze entuzjastycznie chcemy rozwijać francuską i amerykańską?
Do diabła z tymi helikopterami, ostatnią wojną w jakiej odnosiły sukcesy był Wietnam, dalszych sukcesów przy pomocy tego sprzętu nie przewiduję. Do transportu na głębokim zapleczu wojny wystarczą prostsze konstrukcje, a na współczesnym polu walki ten duży i relatywnie powolny pojazd okaże się nieprzydatny.
Inwestujmy w rakiety, drony, miniaturyzację oraz sprzęt potrzebny do walki partyzanckiej. Zamiast jednej korwety zbudujmy kilkaset jedno-lub- dwuosobowych łodzi podwodnych, małych kutrów rakietowych i torpedowych. Zbudujmy maleńki, lecz silnie uzbrojony samolot odrzutowy. Nie wyrzucajmy pieniędzy w błoto, zwłaszcza, że na modernizację armii mamy prawdopodobnie tylko tę jedną jedyną szansę.