Dariusz Kozłowski Dariusz Kozłowski
3475
BLOG

Jak reprywatyzowałem grunty warszawskie

Dariusz Kozłowski Dariusz Kozłowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 40

Kilka lat temu, już za światłych rządów naszej kochanej, tak ostatnio zaszczutej przez niegodziwców, pani Prezydent, wystąpiliśmy, wraz z rodzicami, o zwrot połowy bliźniaka usytuowanego na warszawskim Czerniakowie. Niewielki, ale ładny dom w tej niemal parkowej części miasta wybudował pod koniec lat 30. nasz wuj – przedwojenny i wojenny generał. Działaliśmy w imieniu jego synów, jak najbardziej żyjących obywateli Stanów Zjednoczonych.

Zaraz po wojnie wuj został skazany przez sąd wojskowy. Dostał jakieś śmieszne 15 lat, nawet nie karę śmierci, bo i po co zabijać sądowo kogoś i tak, z przyczyn geograficznych, dla władzy ludowej niedostępnego. Wyrokiem tym odebrano mu jednak prawa obywatelskie oraz całe pozostałe w Polsce mienie, czyli wzmiankowany dom. Nadeszła wolna Polska i pan Kwaśniewski, zechciał ułaskawić Generała. Skazany od dawna już nie żył, rodzina też się do prezydenckiej łaskawości nie odwoływała, ale widać ktoś w wysokim urzędzie czegoś się dopatrzył i „Kwachu” – deus ex machina – wziął i ułaskawił. Uznał wspomniany wyrok za nieważny i niebyły.

Synowie Generała  bracia cioteczni mojej mamy, zrozumieli, że oto właśnie stali się posiadaczami warszawskiego domku i zaczęli snuć fantazje na temat jego przyszłych przeznaczeń; „to które pokoje chcesz zająć Dareczku, bo my, z racji wieku, chyba zarezerwujemy sobie sypialnie na dole”. Tymczasem władze miasta uznały, że nic się w tej sprawie nie zmieniło i że dom wciąż należy do nich.

Wynajęty adwokat oddał sprawę do sądu administracyjnego (na zwykły nie było by nas stać) a po jakimś czasie zawędrowała ona sobie do NSA. Tam Pani Sędzia oświadczyła, że w jej opinii, dom został zabrany na mocy obowiązującego do dziś dekretu Bieruta, a zatem o żadnym jego zwrocie nie może być mowy.

– Ależ, wyrok na Generała zapadł wcześniej, jeszcze przed dekretem  – zdumiał się nasz prawnik.

To prawda – stwierdziła orlica temidy – ale, gdyby nie ten wyrok, dom zostałby i tak z całą pewnością odebrany właścicielowi, jako że pod dekret Bieruta by podlegał. Zatem, można o tej nieruchomości orzekać tak, jak gdyby właściciel faktycznie utracił ją z mocy wzmiankowanego aktu. Stan prawny jest bowiem taki: wyrok sądu wojskowego jest niebyły, nie ma co go w ogóle przywoływać, zaś dekret, jak najbardziej, prawem wciąż jest!

 Ale od dekretu można było się odwołać – dzielny prawnik próbował coś jeszcze ratować  ludzie czasem zachowywali przynajmniej jakieś resztówki, małe mieszkanka, Generał nie miał nawet takiej możliwości.

 A właśnie, że miał! – wykrzyknęła radośnie pani Sędzia. Nie koloryzuję, była wyraźnie rozbawiona; upolowała młodego adwokata, jak jelonka na safari. – Otóż pan Generał pozostawił swemu kuzynowi, adwokatowi z warszawskiej palestry, upoważnienie do prowadzenia swoich spraw prawnych.[faktycznie, ów mecenas, zdaje się, stanął nawet przed sądem wojskowym by bronić wuja]. Znalazłam odpowiedni dokument w archiwum. Generał mógł się więc odwołać, choć, faktycznie, nie osobiście.

Przepraszam pani Sędzio – wstała moja mama – myli się Pani, nie mógł tego zrobić, doskonale pamiętam, że w tym czasie ów kuzyn-adwokat już siedział w więzieniu, za AK.

Przykro mi  uśmiechnęła się na to pani Sędzia boleśnie – Pani nie występuje przed tym sądem i nie może się teraz wypowiadać. A ja, nawet jeśli mam poczucie niepełnej sprawiedliwości, muszę orzekać  według istniejącego prawa, a nie czyichś fantazji. Sprawa jest zakończona.

Dziś już wiem, gdzie popełniliśmy błąd. Zachciało się domku w Warszawie? To po kiego było wyciągać prawdziwego wuja. Wystarczyło poznać kogo trzeba, zakumplowac się z tym kimś, zdobyć podpis jakiegoś stupięćdziesięciolatka z Buenos Aires, iść z nim do odpowiedniego biura w ratuszu i tam ogłosić, że naszym zawołaniem herbowym jest: „żyj i daj żyć innym”. Takie minimum umiejętności społecznych, trzeba jednak posiadać, a tu – ech, ręce opadają… 

Polecam się: Dariusz Kozłowski. Cała Nadzieja w korupcji. Felietony i rysunki. Łomianki, Wydawnictwo LTW, 2013, s. 208. Zamówienia: http://www.ltw.com.pl, tel. +48 22 751 25 18 Drodzy komentatorzy, na tej stronie zwalczam przejawy braku szacunku dla bliźniego. Szacunek jest ważny skoro nie umiemy kochać. Myślenie grupowe i partyjnictwo - niemile widziane. Zapraszam wszystkich z ambicjami do suwerenności. Arnold i Polinezja Etiopskie drogi: Odcinek 1 Odcinek 2 Odcinek 3 Odcinek 4 Odcinek 5 Odcinek 6 Odcinek 7 Odcinek 8 Odcinek 9 Odcinek 10 Odcinek 11 Odcinek 12 Odcinek 13 Odcinek 14 Odcinek 15 Odcinek 16 Odcinek 17 Odcinek 18 Odcinek 19 Filipiny: Ania i Józef, czyli seks w małe wiosce Grobowce z pełnym wyposażeniem Synkretyczny taksówkarz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo