Sledzinski Sledzinski
378
BLOG

Rzetelność dziennikarska...

Sledzinski Sledzinski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Był taki czas, że liczyły się media i nikt spoza branży (znaczy się - bez akceptacji cenzury) nie był w stanie publicznie wygłosić swojego stanowiska. Być może to właśnie wtedy ukształtowała się pozycja dziennikarza - pana wszelkiego stworzenia... Oczywiście, nie chodzi tu o Stwórcę, chodzi o stwarzanie opinii sprzyjającej interpretacji faktu...

Techniki medialne, bardzo starannie wyselekcjonowane, po raz pierwszy wymknęły się kontroli mediów na przełomie lat 70. i 80. XX wieku. To właśnie wtedy literatura bezdebitowa ujrzała świat państwa socjalistycznego w takiej liczbie publikacji.

Drukowano nie tylko ulotki nawołujące do zgromadzenia się w okreslonym celu. Drukowano bardzo ważne i istotne dla społeczeństwa wykłady o filozofii państwa, o istocie demokracji... Różny był ich poziom. Cechowała je nad wyraz niska jakość techniczna. Wiadomo, papieru w wolnej sprzedaży praktycznie nie było. Maszyny do pisania były reglamentowane. Telefony były kontrolowane ze wszystkich stron a ich niedostępność sprzyjała szerzeniu kłamliwych informacji w mediach uważanych za prawdę obiektywną. Tak rzeczywiście było do czasu, kiedy w rękach społeczeństwa znalazły się zupełnie nowe środki przekazu. Tymi środkami są internet i urządzenia nadawczo-odbiorcze.

Kiedyś takim urządzeniem była łączność radiowa, ale kontrola przestrzeni skkutecznie eliminowała przypadkowych nadawców. Stacje radiopelengacyjne nieustannie tropiły nadajniki emitujące niedozwolone treści. Tu w sukurs przyszła automatyka. Pamiętam pierwsze doniesienia o skutecznym namierzeniu nadajnika "Solidarności" umieszczonego gdzieś na dachu za kominem... Tu sukces WŁADZY był ogromny, ale nikomu nie można było przypisać niesubordynacji. Okazało się, że "aresztowano" magnetofon kasetowy z 30 minutowym nagraniem odtwarzanym automatycznie przez mininadajnik. Jedynym tutaj zyskiem dla znalazcy był magnetofon, który można było wykorzystać w celach prywatnych, ale i tutaj niewiele było radości dla znalazcy. Taśmy do magnetofonó kasetowych były rarytasem trudnym do zdobycia, szpule do klasycznych magnetofonów taśmowych również były nie do zdobycia. Te łamały się co jakiś czas i trzeba było mieć drugą szpulę do odbierania przewijającej się taśmy... A taśm magnetofonowych także nie było w sprzedaży w ilości niezbędnej społeczeństwu.

Wracając do polityki - kiedy pojawiły się komputery, to nie było łatwo dokupić niezbędnych do nich dyskietek. Potem, kiedy weszły już dyskietki 3,5 cala, te 5,25 cala zostały wyparte całkowicie, a z chwilą pojawienia się dysków twardych problem dyskietki rozwiązał się sam...

Jeszcze w połowie lat 90. XX wieku dostęp do sieci internetu był trudny. Trzeba było mieć telefon stacjonarny i po wykręceniu czasowo udostępnionego przez Pocztę Polską Telegraf i Telefon 0-20 21 22 można było korzystać z dostępu wdzwanianego...

Nielimitowane połączenia pojawiły się jeszcze później...

Ta możliwość zaowocowała powstawaniem pokojów tematycznych, gdzie w czasie rzeczywistym tworzyły się grupy dyskutantów... Dopiero po 2000 roku internet zaczął rozpędzać się bogactwem ofert. Pierwsze blogi, pierwsze witryny i pierwsze doświadczenia...

Chociaż wraz z rozwojem możliwości technicznych pojawiły się naprawdę wolne media, szczególnie te z "blogosfery" - powoli także i profesjonalni nadawcy stworzyli równoległą emisję programów przez internet, pojawiła się możliwość dostępu do zasobów archiwalnych poszczególnych nadawców.

I tutaj pojawił się nowy problem - tym razem rzetelności dziennikarskiej.

Lubiany bądź nielubiany dziennikarz wybranemu rozmócy uniemożliwia wypowiedź, a potem wypunktowuje jego "brak kompetencji". Po pierwszych takich programach część polityków nauczyła się rozmowy z dziennikarzem, który tendencyjnie przeszkadza w wypowiedzi. Rozmowy stały się bardzo ostre w wymianie zdań, czasem żenująco słabe, jednak coraz częściej nawet najbardziej drapieżni prezenterzy zaczęli zbierać cięgi...

Jakie są grzechy współczesnych mediów ?

Przede wszystkim miałkość rozmowy. Tu prezenter lansuje siebie, a rozmówców dobiera tylko w celu dodania sobie prestiżu. Jeżeli ma miejsce prezentacja miernego polityka z poparciem władzy, wtedy dziennikarz jest miły i uprzejmy. Często jest zupełnie inaczej - kiedy znany i lubiany polityk podpadnie jakiejś "elycie" decydującej o być albo nie być dziennikarza. Wtedy mamy do czynienia z nieprzyjemną jatką i uciechą dla gawiedzi. Te przypadłości zaowocowały wydaleniem z pracy wielu dziennikarzy, którzy zaczęli samodzielnie tworzyć już własne media.

Okazuje się, że ich śladem poszli amatorzy, czyli osoby nie posiadające przygotowania dziennikarskiego, a które wręcz wyżywają się w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa w publicystyce czy też w prowadzeniu własnych programów. Szczególnie technika udostępniania filmów znalazła wielkie zainteresowanie. Pominę milczeniem grubiaństwo i prymitywizm niektórych twórców takich "filmików". Wiele witryn jest robionych naprawdę doskonale i chociaż czasem przebija brak doświadczenia i profesjonalizmu, to wiele blogów jest naprawdę godnych uwagi.

Jak zrobić dobrego bloga, jak prowadzić audycję w spośób naprawdę godny uwagi ?

Nie będę tutaj wymyśał definicji, bo są one gotowe. Ograniczę się jedynie do wskazania najważniejszych w moim przekonaniu elementów. Na pewno trzeba dobrze wiedzieć, o czym pisze się lub o czym ma to być program. Warto wiedzieć więcej, niż można pokazać chociażby z uwagi na czas emisji. Program czy tekst nie moze być nazbyt długi, czasem lepiej ograniczyć się w liczbie poruszanych wątków i dobrze jest wskazać nie tylko źródło informacji, ale też inne programy czy artykuły rozwijające temat. No i należy pamiętać o przejrzeniu przygotowanego materiału przed jego emisją...

 

http://www.eioba.pl/a/3q7v/zawod-dziennikarz

 

Sledzinski
O mnie Sledzinski

Prawidłowe funkcjonowanie przedsiębiorstwa jest pochodną właściwych relacji społeczno-gospodarczych w państwie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości