Ledwo mija doba od wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, a już są kontrowersje. Wczoraj prezydent zwrócił się do zebranych o podjęcie wspólnej debaty na temat, jakie ma być państwo. Zaproponował, aby powołać komitet obchodów stulecia odzyskania wolności. Celem tego komitetu miałoby być wspólne opracowanie norm określających zasady postępowania w przypadku, gdyby trudno było w krótkim czasie znaleźć wspólne stanowisko.
Odniosłem wrażenie, że poważnym ciosem w demokrację są zasady wystąpień na terenie otwartym, kiedy zgromadzenie wymaga wyłączenia z ruchu znacznej powierzchni obszaru miasta, głównie chodzi o uroczystości organizowane w Stolicy.
Żenujące są przedbiegi - gdzie organizatowrzy rywalizują o pierwszeństwo "w dacie zgłoszenia", które blokuje jednocześnie udział innym organizatorom przemarszu czy wiecu w wybranej lokalizacji. Praktyka dowiodła, że już na tym etapie mają miejsce nadużycia interpetacyjne, bo o wszystkim decyduje taki, a nie inny szczebel i ewentualne niechęci urzędnika do organizatora mogą wpływać na decyzję.
Propozycja prezydenta jest bardzo daleko sięgającym precedensem w tworzeniu prawa. Zaprasza on zainteresowane strony do wspólnego opracowania norm rozstrzygających zasady organizowania uroczystosci plenerowych w szczególności zbiegu daty i lokalizacji takiego zgromadzenia.
Prezydent wychodzi z założenia, że nawet, jeżeli są jakieś różnice w interpretacji wydarzenia, to każdy z uczestników musi zachować dokładnie takie same warunki samego już realizowania imprezy. Tu warto jest przyjąć w randze ustawy - jakie kryteria będą decydować o kolejności przydzielania lokalizacji, zasad wyznaczenia czasu trwania takiej uroczystości, a także sposobu uporządkowania terenu - co chyba nie budzi żadnych wątpliwości.
Trzeba też pamiętać, że doraźne imprezy masowe połączone z dojazdem na nie uczestników wiążą się z uciążliwościami dla stałych mieszkańców oraz użytkowników obszaru, na którym jest organizowana impreza okazjonalna. Zajęcie pasa drogowego wiąże się z koniecznością zapewnienia objazdu - stąd we właściwym czasie należy ustawić znaki drogowe wyznaczające te objazdy.
Nie można wykluczyć, że uciążliwości spowodowane okazjonalnymi "przemarszami" można będzie ograniczyć poprzez inne działania - i tutaj urząd prezydenta gotów jest wysłuchać takich sugestii, przeanalizować je pod kątem logistycznym i wnioski poddać ocenie społecznej.
A może celowym rozwiązaniem będzie utworzenie, już kompleksowe, stałej strefy masowych spotkań, przy wyłączeniu strefy bezpośredniego ruchu ulicznego w mieście. Być może utworzenie takiego centrum, może w postaci promenady, może załozenia parkowego, wyposażonego w odpowiednio dużą liczbę sanitariatów, będzie właściwym rozwiązaniem ?
Demokracja to zasada realizacji woli większości i tutaj sugestia prezydenta państwa w sprawie utworzenia zespołu konsultacyjnego nikomu nie uwłacza. Jest to propozycja kompleksowego rozwiązania problemu jednoczesnego spotkania różnych organizacji, a doświadczenie pokazuje, że moze to być jednoczesne spotkanie nawet ponad stutysięcznej rzeszy uczestników.
Innym problemem jest wzajemny stosunek poszczególnych grup do siebie. W dotychczasowych przemarszach dochodziło do konfrontacji fizycznej - ale jakoś nikogo nie ukarano za działania na szkodę współobywateli. Wygląda na to, że prowokacje były organizowane przez samo państwo, bądź na zamówienie osób zarządzających.
Ostanie rozwiązanie - gdzie Prawo i Sprawiedliwość nie rywalizowało o czas i miejsce, było pociągnięciem bardzo dobrym. Już nie było próby konfrontacji na liczbę uczestników. Grupy pretendujące do reprezentacji "demokratycznej" okazały się tylko akolitami nie istniejącej już koalicji PO-PSL. i jak zabrakło PiS w rywalizacji o miejsce, tak i PO nie ujawniła swojej obecności, a PSL również nie starał się dowodzić swojego istnienia.
Wystąpienia KOD i .Nowoczesnej okazały się kompromitacją tych akolitów, które nie istnieją bez PiS. Natomiast prowokacja ze strony środowisk konfrontacyjnych także nie wypaliła, bo nie było tutaj z kim walczyć. Nie było środowisk religijnych, bo i po co ? Kto zna prawdę, nie musi okazywać jej publicznie. Narodowcy i ruchy patriotyczne przekonały, że nie są bojówkami faszystowskim, jak próbuje się je określać. Jest to grupa osób doskonale rozumiejących zakusy pewnych kręgów politycznych, dla których liczy się kasa, a działalność publczna jest tylko przykrywką prywatnej zagrywki.
Obrońcy demokracji, jak zwykle - pokazali, że ich celem jest utrzymanie przy władzy ludzi skompromitowanych, ludzi odciętych kartką wyborczą od koryta środków publicznych. A .Nowocześni także ujawnili swoją niemoc i brak perspektyw. Ich jedynym celem jest rozbijanie praworządności, aby tylko lewactwo pod szyldem liberalnej polityki państwa nadal zagarniało dochód narodowy wytwarzany przez społeczeństwo.
Jaka jest odpowiedź na zaproszenie Prezydenta do wspólnego rozwiązania problemów ? No cóż, jest to umywanie rąk - niech Prezydent zrobi a MY zastanowimy się, na ile może to nam pasować... - czytamy w wypowiedziach co poniektórych mądralińskich, którzy sprawując wladzę, nie uczynili z niej właściwego użytku poza nadaniem sobie przywileju bezkarności oraz zwolnienia z odpowiedzialności za podejmowane decyzje.
PiS pokazał wyraźnie, że jest to organizacja mająca ugruntowane wyobrażenia państwa prawa i sprawiedliwości, państwa realizującego oczekiwania jego obywateli i to ostatnie zaczyna być już coraz bardziej widoczne.
Kilka ustaw, które rozpoczęły przemianę stosunku urzędu do obywatela pokazały, że państwo nie jest tworem abstrakcyjnym. Państwo jest organizacją zapewniającą właściwe relacje między poszczególnymi obywatelami w różnych konfiguracjach, nie tylko tych już istniejących, ale także i tych, które jeszcze nie zostały przewidziane do samego końca...
Prawidłowe funkcjonowanie przedsiębiorstwa jest pochodną właściwych relacji społeczno-gospodarczych w państwie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka