Danka spojrzała na Lecha, któren był przyjechał z lotniska po powrocie z Rzymu i zapytała przyglądając mu się z troską.
-No co tam znowu nabroiłeś, że w kołko o tobie gadają w radiu i telewizorze?
Lechu postawił walizkę na kołkach i przysiadł w kuchni przy stole. Popatrzył przez okno i uśmiechnął się jak zobaczył srokę popychającą dziobem aluminiową puszkę
-Danuś, znowu się wywinąłem tym cwanym intygentom. Za bardzo chcieli mną manipulować. Najpierw jak dzieci były młode to się musiałem jakoś wywinąć w stoczni ubekom. Potem po zwyciestwie Solidarności uciekłem Kuroniowi Michnikowi i Geremkowi, bo szantażowali mnie Bolkiem, a kazali mi grać z Kiszczakiem i Jaruzelskim w jednej drużynie. No bój się Boga! I potem jeszcze z Kwaśniewskim...Kręcili i kręcili. Trochę przy okazji zarobiłem na Noblu, ale oni zarobili tysiąc razy więcej i jeszcze chcieli mnie wysiudać. To ich pogoniłem. A teraz Donaldzik nie chciał naszemu Jarkowi pomóc i słuchał tylko tych młodych głupkow od pijarów arabskich, więc jak tylko Ganley złożył mi konkretną propozycję...
Danuśka przerwała z zaciekawieniem ugniatanie mielonych i zapytała.
-A ile ci w końcu dali? 50 tysięcy Euro? Tak dużo? Może kupimy ten domek na Kaszubach z jeziorkiem dla dzieci?
Wałęsa trochę się zamyślił i powiedział:
-Dali więcej i dadzą więcej, a chłopaki Tuska chcieli mnie zjeść i za chwilę wypluć jak im nie będę potrzebny. Za friko! Tak jak kiedyś Michniki, teraz Donaldziki. Traktują mnie jak jaką dziwkę portową, którą można wykorzystać i zostawić o głodzie i chłodzie w deszcz. Nie ze mną te numery Brunner!
Danka pogładziła go po głowie i przypomniała sobie, że dzwonił Prałat Jankowski zapraszając ich na obiad i powiedziała.
-Dzwonił ksiądz Jankowski i zapraszał nas na żeberka. Pójdziemy?
Lech spogladając przez okno znow dostrzegł srokę z jakimś łańcuszkiem w dziobie i się usmiechnął pod nosem.
-Jasne Danuś. Idziemy. Do prawdziwych przyjaciół zawsze! ...Pamiętasz, że kiedyś Kwasniewska posiała na urodzinach jakiś łańcuszek? Znalazł się?
Wałęsowa odpowiedziała.
- Nie i bałam się, że będzie jeszcze naszych gości o jakieś kradziejstwo posądzać. Pańcia stylowa!
Lechu zobaczył jak sroka odlatuje z łańcuszkiem błyszczacym w słońcu i pstryknął sobie palcem z radości. Potem otworzył sobie kapslowaną Oranżadę, pamiątkę z młodości, którą mu dowożą z Oliwy co tydzień. W szklance bąbelki wesoło skakały i poczuł słodki zapach dzieciństwa, młodości, kościoła, chrzcielnicy i pachnących wiosną dziewcząt.
Inne tematy w dziale Polityka