Wysłuchałem właśnie obrońcę Lwa Rywina, który skarżył się, że jego klienta zbudzono o szóstej rano. Wyciągnięto z łóżka, kazano się ubierać i kilkunastu funkcjonariuszy CBA w kominiarkach wyprowadzało tego schorowanego człowieka do służbowego auta. Tym razem dochowano wszelkich procedur i nie dopuszczono do pozostawienia zatrzymanego bez opieki. A teraz zastanówmy się, co by się działo gdyby Lew jak Barbara Blida postanowił uciec od życia. Najpewniej zrobiłby tym kłopot Tuskowi, Czumie i Kamińskiemu oraz PO przed wyborami. Zaskoczony byłby też bloger Azrael, reżyser Kutz, prawnik Kalisz i dziennikarz Mazowiecki. Obrońcy czci i pamięci Blidy. Wszyscy w/w nabraliby pewnie wody w usta i z taką rozdziawioną gębą staliby na oczach zdumionej publiczności. Media podobnie zamilkłyby i nie wiedziały co z tą informacją zrobić. Przecież Tuska nie wolno atakować, więc przedmiotem ataku zostałby Kamiński i najpewniej on zostałby zmieszany z błotem przez Donka, media i parlamentarzystów rządzących. Pewnie nie byłaby powołana żadna komisja śledcza i poseł Niesiołowski do spółki z Palikotem po chwilowej ciszy zaryczałby i zacząłby wyzywać Kaczyńskich i PiS robiąc z nich winnego tej zbrodni. Winny byłby PiS i tego media zaczęłyby się dla świętego spokoju trzymać.
Lwu Rywinowi życzę stu lat. On w przeciwieństwie do Blidy nie broni swojego honoru metodą samurajów, lecz liczy, że zawsze jakoś się uda wywinąć od kary kiedy się ma pieniądze. Tu się przepłaci adwokatów, tu lekarzy, tu media, tu strażników i dyrektorów więzienia...A honor jest sprawą dlań drugorzędną.
Lew nie pęka jak Blida...on jest wrażliwy inaczej.
Inne tematy w dziale Polityka