Dziś drobiazg. Pierdoła, a wkurza mnie. I to strasznie.
Reguły językowe w związkach frazeologicznych funkcjonujących w mowie potocznej można sobie naginać. Dzięki temu język staje się oryginalniejszy, barwniejszy, ciekawszy po prostu.
Ze słowem pisanym już nieco gorzej. Ale pal licho komentarze, posty, zdania w komunikatorach. Przejdę również do porządku nad mailami pisanymi na gorąco. Bo już taki list miłosny, czy oficjalna korespondencja może budzić zdziwienie, rozbawienie odbiorcy nieporadnością językową, a w konsekwencji spowodować zmianę nastawienia wobec piszącego na takie lekko niepoważne.
Wiele też można wybaczyć, nawet w wystąpieniach publicznych, ludziom, o których wiadomo, że nigdy nie uczyli się niuansów stylistycznych. Niezręczności byłego prezydenta znacząco ubarwiają naszą mowę po wielu latach od ich powstania.
Co jednak powiedzieć o znaczącej części grupy zawodowej, która z racji swego zajęcia powinna znać język, ponieważ stosuje go w formie pisanej, adresowanej do szerokiego kręgu odbiorców? O dziennikarzach?
Nie chcę tu bawić się w wytykanie wszystkich błędów jakie zdarzyło mi się spostrzec, bo nie o to chodzi. Jednak szczególnie irytuje mnie, widziany niemal dzień w dzień, zwrot "zarzuty dla". Jakie "zarzuty dla"??? "Zarzuty wobec" kogoś, ewentualnie "przedstawić zarzuty komuś"!
Niech tam, żeby to raz miało miejsce. Jednak, zwłaszcza w serwisach internetowych, widuję to niemal codziennie. Zwłaszcza w kontekście działalności naszego nad wyraz aktywnego ministra sprawiedliwości.
Moje uwagi przesłane na adres jednego z portali pominięto milczeniem. A "zarzuty dla" dalej radośnie biły po oczach. W końcu sam zwątpiłem w swoją wiedzę i zajrzałem do Słownika Języka Polskiego. Jednak nie, pamiętałem dobrze. To o co chodzi? Czemu to wyrażenie jest takie powszechne?
Odpowiedź wydaje się być jedna. Błąd popełnia tylko jedna osoba, znajdująca się "u źródła". Redaktor serwisu w Polskiej Agencji Prasowej. Pozostałe media tylko bezmyślnie powielają tą pomyłkę. A sadząc po skali zjawiska, bezmyślność ta jest niestety bardzo rozpowszechniona. Ostatnio rzuciła mi się w oczy nawet w papierowej gazecie. Jak dla mnie, żenada.
Zwracam się zatem z apelem: nieznany redaktorze z PAP, popraw się! Nie wódź na pokuszenie rzesz bezmyślnych owieczek pracowicie kopiujących notatkę z serwisu.
Chyba, że to taki znacznik popularności. Jeśli tak, to niestety stał się również znacznikiem bezmyślności i niewiedzy.
To przykre.
Komentarze