puchatek puchatek
48
BLOG

Ej! Ty, Sikorski! Do nogi!

puchatek puchatek Polityka Obserwuj notkę 9
„Prezydent prowadzi aktywną politykę zagraniczną”.

   Zwykle stwierdzenie takie należałoby znaleźć za wszechmiar godnym pochwały. Niestety – w przypadku wizji prezentowanej przez b. Premiera Jarosława Kaczyńskiego, konkretyzowanej przez Prezydenta RP Kaczyńskiego Lecha, zaś realizowanej przez Panią prezydencką minister Annę Fotygę, rozpaczliwie brakuje małego uzupełnienia - słówka „rozsądną”. Ten mały brak czyni z działań podejmowanych przez Pałac Namiestnikowski parodię odpowiedzialnego reprezentowania kraju.
   Długo zastanawiałem się, z czego wynika specyficzne podejście czołówki środowisk związanych z PiS do kwestii stosunków międzynarodowych. Dlaczego preferują bardziej kij niż marchewkę? Czemu prezentują wobec obcych państw postawę, zrozumiałą może u głowy państwa będącego supermocarstwem, jednak wręcz śmieszną w przypadku kraju ledwie aspirującego do roli mocarstwa regionalnego?
   Wydaje się, że stwierdzenie, jakoby preferowany styl działania był wyłącznie pokłosiem osobistych kompleksów i paranoicznej wizji świata byłoby zbyt prostym (choć nie całkowicie błędnym) wytłumaczeniem.
   Czy jednak odpowiedź faktycznie brzmi: „Żeby nie dać sobie wejść na głowę?’ Częściowo pewnie tak. Sądzę jednak, że kryje się tu drugie dno.
   Otóż, moim skromnym zdaniem, trio KKF uważa się za kontynuatorów przedwojennej polityki zagranicznej II Rzeczypospolitej. Co więcej, muszą oni uważać, że uwarunkowania sytuacji międzynarodowej w pełni uzasadniają taki styl.
   ONZ jest dawną Ligą Narodów. Niemcy szykują się do podboju ekonomicznego Polski, szkoląc zastępy nadludzi w przekonaniu o podrzędności praw obywateli polskich. Rosja podpisała pakt Schröder – Putin, dokonując podziału energetycznych stref wpływów na obszarze Europy środkowo – wschodniej, a w ogóle to Putin wciąż ma w pamięci wejście Polski do NATO – upokorzenie na miarę klęski w wojnie z roku 1920.
   Czy w tych analogiach nie ma krzty prawdy? Wydaje się, że jest. Jednak tylko krzta.
   Europa, w tym Rosja, wciąż pamięta traumatyczne doświadczenia obu wojen światowych.
   Rola ONZ jako gwaranta bezpieczeństwa jest znacznie mniejsza niż NATO i Unii Europejskiej, a przede wszystkim... USA, dla których siłowe naruszenie obecnego status quo w Europie będzie nie do zaakceptowania.
   Negatywne stereotypy dotyczące Polaków wciąż funkcjonują w świadomości wielu Niemców, wzmacniane przez wielowiekowe poczucie wyższości nosicieli wartości cywilizacyjnych i kulturowych. Nie ma jednak oficjalnej polityki antypolskiej, zaś niektóre sytuacje mogące uchodzić za przejaw dyskryminacji, mogą zostać ocenione przez trybunały unijne. W wypadku potwierdzenia się podejrzeń o antypolonizm, dysponują one także instrumentami mogącymi wymusić pożądane zmiany.
   Porozumienia energetyczne między Rosją a Niemcami mogą stanowić dla polski realne niebezpieczeństwo w przypadku nieprzychylnych nam polityków na najwyższych stanowiskach w RFN. Jednak dzięki rozbudowanemu systemowi różnorodnych powiązań, zobowiązań i sprzecznych interesów istniejącemu w Europie, dyplomacja otrzymuje bardzo szerokie spektrum środków służących neutralizacji takiego zagrożenia za pomocą nacisków, obietnic, przekonywania do swoich racji i wskazywania partnerom zagrożeń i korzyści ich dotyczących.
   Istniejący układ powiązań pozwala również na skuteczne stosowanie polityki marchewki, nie tylko kija. Szczególnie dyplomacja powinna być polem, na którym stosuje się środki bardziej wyrafinowane - „miękkie”. Pozwalające bez uszczerbku dla prestiżu i wiarygodności szybko i z gracją zmienić front. Na tym polu więc ze szczególną wyrazistością widać prymitywizm polityki Kaczyńskich.
   Właśnie prymitywizm. Nie mam tu na myśli celów, które uważam za jak najbardziej słuszne, tylko krótkowzroczną, roszczeniową politykę kija. Brak samokrytycznej refleksji rzuca się wyraźnie w oczy w kontaktach z partnerami zagranicznymi.
   Na tym tle widać pozytywną zmianę w polityce rządu Tuska. Oto pierwsza wizyta zagraniczna Premiera ma miejsce na Litwie, co zapewne pozwoli uzyskać korzystne warunki porozumienia w sprawie elektrowni w Ignalinie. Mile połechtany doceniającym gestem sąsiad będzie zapewne bardziej skory do daleko idącego zrozumienia potrzeb Polski.
   Wobec Moskwy miły, jednoznaczny, lecz tak naprawdę mało znaczący gest, jakim jest odblokowanie rozmów w sprawie uczestnictwa Rosji w OECD. Małe ustępstwo, jednak dające wschodniemu sąsiadowi poczucie wygranej, a Putinowi dające możliwość wyjścia z konfliktu z twarzą - głównie wobec własnych obywateli - w przededniu wyborów. Przy okazji gest ten wskazuje społeczności międzynarodowej, po czyjej stronie tak naprawdę leży wola porozumienia.
   Niemniej, nie tylko w relacjach zewnętrznych widać brak wyczucia środowisk wokółpisowskich w sprawach polityki zagranicznej. Oto słowa minister Fotygi odnoszące się do faktu nie stawienia się Radosława Sikorskiego przed Najjaśniejszym Obliczem Rzeczypospolitej:

„Długie miesiące (jako szefowa MSZ) rozmawiałam ze swoimi odpowiednikami i nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek minister spraw zagranicznych, w którymkolwiek z demokratycznych państwa, a w niedemokratycznych tym bardziej, odmówił spotkania z prezydentem w wyznaczonym czasie, z głową państwa w ogóle. To jest po prostu niewyobrażalne - powiedziała Fotyga w radiowych "Sygnałach Dnia".
Odnosząc się do zapewnień Sikorskiego, że jest gotów do spotkania z prezydentem i czeka na nowy termin, Fotyga stwierdziła, że "to nie Radosław Sikorski dyktuje terminy prezydentowi". Trzeba znać swoje miejsce - dodała.”


   Jak widać Prezydent Lech Kaczyński i minister Anna Fotyga swoje miejsce znają. Tym miejscem jest kierownicza rola w polskiej polityce zagranicznej, gdzie Premier i jego ministrowie mogą pełnić najwyżej rolę chłopców na posyłki. Ewentualnie heroldów obwieszczających kolejną wielkopomną i genialną koncepcję rodem z Pałacu Namiestnikowskiego.
   Domyślam się, że takie nastawienie wynika z głębokiego przeświadczenia, że znaczenie głowy państwa wobec znaczenia jakiegoś tam ministra jest nieporównywalne. Co za tym idzie - że waga funkcji reprezentacyjnych, jakie wedle konstytucji pełni Prezydent - bezdyskusyjnie stoi ponad wagą funkcji koncepcyjnych i wykonawczych powierzonych Prezesowi Rady Ministrów i szefowi MSZ. Tymczasem każdy rozsądny człowiek rozpatruje oba te aspekty w oderwaniu od siebie.
    Czy obrażę Prezydenta stwierdzeniem, że uderzyła mu do głowy woda sodowa?
   Czy jedyną Jego odpowiedzią na podobne zarzuty będzie ”Spieprzaj dziadu”?


puchatek
O mnie puchatek

Pragmatyczny idealista - wiem jaki jest świat, wiem jednak też, jaki chciałbym, żeby był. Z reguły nie usuwam komentarzy, chyba, że rażąco przekroczą przyjęte zasady życia społecznego, ten sam autor będzie się dublował lub okażą się kompletnie nic nie wnoszące. Tylko żeby nie było: blogi polecane są wg mnie ciekawe. Nie znaczy to jednak, że zawsze się zgadzam z ich autorami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka