Z rosnącym rozbawieniem oglądam konferencję KO rozpoczętą pięknymi i jakże szczerymi podziękowaniami skierowanymi do Pani marszałek Małgorzaty Kidawy - Błońskiej. Dziękował Budka, dziękowała młoda Nowacka, dziękował jakiś nołnejm z Nowoczesnej - a wszystko to kilka ledwie godzin po samotnej rezygnacji byłej Pani kandydat, samotnej i w sumie smutnej - z tak powszechnie negatywnie skwitowaną obojętnością zarządu KO. Bo murzyn (źle) zrobił swoje i murzyn może odejść.
I nagle, jak diabeł z pudełka, podziękowania, peany i inne zaśpiewy. A wszystko jakieś tak dziwnie wymuszone i nieszczere, jak w jakimś złym teatrze wobec wyjątkowo niewybrednej publiki. Ale co ja tu o "publice", skoro Pani Poseł Leszczyna była również kilka godzin wcześniej w TOK FM łaskawa wspomnieć o "wieprzach", a jak wiadomo ŚWINIE zeżrą wszystko. Na marginesie - ciekawy stosunek do (przede wszystkim swojego) elektoratu.
I tak patrzę na tę celebrę, na te uśmiechy, już nie słucham bełkoczącego o "Najjaśniejszej Rzeczpospolitej" szczurowatego typa z rozbieganymi oczkami, tylko widzę jedną z końcowych scen "Zmierzchu Bogów" Luchino Viscontiego - koszmarną ceremonię, której groteskową potworność nieudolnie tuszuje (a w sumie eksponuje) silny make up wielu warstw bladosinego pudru. Ok. KO wybrało. Rafale Czaskowski - ady k'sobie!