degustathor degustathor
542
BLOG

"Walka" o Carlitosa w cieniu Mundialu

degustathor degustathor Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Mundial mamy z głowy, co dla mających sensowne, a nie życzeniowe pojęcie o piłce nożnej, było do przewidzenia.

Prościej - było pewnikiem. I chwała Bogu, że mamy juz go za sobą, że juz niedługo zakończy się ten nieprawdopodobny ciąg prostacko-reklamowej żenady. Te helikoptery, te hektolitry sików udających piwo i ta "łącząca nas piłka". Tak, piłka do podcinania gałęzi, na którą z gibkoscią gibona wdrapali się Boniek z Nawałką, krzycząc na cały świat o wysokiej pozycji w tzw. rankingu FIFA. Wysokie miejsce w rankingu......nawet ja, bez treningu i śniadania bym z pewnością pokonał wielu niepełnosprawnych w "szlachetnej" walce na pięści, ale nigdy by mi nie przyszło do głowy, by mając taki "rekord" aspirować do walki o tytuł mistrza świata WBA czy WBO. A nasi pojechali do Rosji, jak po swoje. W sumie dostali, co im się należało.

W ryj.

Chociaż w ostatnim meczu, gdy Pan Selekcjoner Nawałka Adam w końcu przypomniał sobie, że ma w składzie bardzo dobrego, niestety równiez samodzielnie myślącego bramkarza, udało się uniknąć porażki, wstydu niestety nie. "Polacy, nic sie nie stało", otrzyjcie twarze z plwocin i radujcie się, albowiem po mroku Mundialu nastąpi nowy dzień, zwany Ekstraklasą.

Nie dość, że klasa, to jeszcze "ekstra". Hiper do n-tej potęgi. Wszyscy na nią psioczą, ale jest jak Kargul dla Pawlaka - nie da się bez niej żyć. I w tej to Ekstraklasie Wisła sprzedaje swego czołowego piłkarza, trzecioligowego Hiszpana, który w tej naszej Ekstraklasie zdobył tytuł króla strzelców i miano jednego z najbardziej zaawansowanych technicznie zawodników.

Rozumiemy się?

Iniesta, Isco, Silva i inny Ramos na Mundialu mordują sie z Marokańczykami, a u "nasz" Legia i Kolejorz przystępują do morderczej walki o człowieka, który w Hiszpanii ledwie otarł się o rogatki futbolu. To chyba najlepiej oddaje dystans dzielący nas  od futbolowego swiata. Na forach obu klubów podniecenie, kibice Legii apelują do prezesa Mioduskiego, by wydał melona, powiększył różnicę i przy okazji uzupełnił atak w sytuacji pooperacyjnej absencji "superstrzelca" Niezgody. Kibice Lecha nie apelują do nikogo, bo nie mają czego w tej chwili palić i zadymiać, modlą się jedynie, by Carlitos nie trafił do znienawidzonego "klubiku" ze wsi Warszawa.

Klubiku - poważnie, tak w Poznaniu piszą o Legii. Od rana, a przecież porządny Poznaniak w nocy nie chla, bo to pracowity i pragmatycznie zorientowany na pomnażanie dóbr doczesnych naród, czyli piszą na trzeźwo. Taki tam stan umysłu, niestety.

Reasumując - ligowi potentaci prężą muskuły, ci z Wielkopolski by nie dostać lania od byle pastuchów w odległej Armenii, stołeczni nie chcą powtórzyć blamażu z Astany i Tyraspola. Carlitos lekiem na całe zło? Fałsz. Lekiem by była multiplikacja (sklonowanie) Nawałki Adama i zatrudnienie go jako trenera wszelkich potencjalnych przeciwników obu naszych zespołów. A wtedy finały LM (Legia) i LE (Lech) zapewnione.


degustathor
O mnie degustathor

Swój. Własny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport