O ACTA napisano już chyba wszystko. I pal licho, że spłycono temat jedynie do Internetu. Pal licho, że nagle namnożyło się szereg demonstracji i ludzie w ogóle się czymś zainteresowali. Pal licho, że politycy, którzy o dawna mieli mniejszy lub większy dostęp do treści dokumentu, nagle odnaleźli zagubioną drogę i podnoszą – na fali emocji – raban.
To wszystko jest przecież już nie ważne. Bo przecież „to i tak nic nie zmieni”, jak rzekł światły Minister Boni. Szkoda tylko, że nie uważał on na WOSie… a nie, za jego czasów, to pewnie takiego przedmiotu nie było, a rozdawnictwo Kwaśniewskiego (Konstytucji rzecz jasna) nic nie pomogło. Minister zapomniał o takim drobnym fakcie, że wszelkie umowy międzynarodowe są w hierarchii ważności, drugie – tuż po konstytucji.
I ten fakt może jednak sprawić, że podpisanie ACTA, coś jednak zmieni. Ale nie w świadomości polskich polityków i rządów. Nimi przecież nagle i masowo, zaczęło się interesować społeczeństwo – powodując zawieszanie kolejnych stron związanych z rządem.
Cicho wszędzie, głucho wszędzie… co to będzie?! Co to będzie?
P.S. Coraz większej irytacji doznaje, gdy „wielka opozycja” nagle zyskuje siłę i wychodzi na ulice polskich miast – ponad podziałami. Nigdy w to nie uwierzę.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka