Za PRL w każdym biurze projektów wigilia była dniem szczególnym .
Tak do 11-12 pracowało się prawie normalnie a potem kobiety zamężne
zostawały zwalniane do domu by tam przygotowywały kolację .
Panienki i część męska zostawała i zaczynała wyjmować słoiki z sledziem
w róznych postaciach bo przecież post i nie wypadało jeść innego śniadania .
Że śledz to ryba a ryba lubi pływać to dodatkowo się popijało czy zakanszało .
Wtedy rozmowy toczyły się wokół rónych zwyczjów swiatecznych i jak się
okazuje bardzo róznego menu wigilijnego i światecznego .
Te rozmowy były tak zajmujace ,ze niektórzy z trudem zdążali na kolcję wigilijną
w domu .
Komu to przeszkadzało to nie wiem do tej pory .
Inne tematy w dziale Rozmaitości